Na świecie dobre nastroje. GPW hamują kontrakty?

Komentarz popołudniowy Open Finance, 17.09.2009

Dzisiejsze notowania na europejskich rynkach akcji przebiegały w równie sielskiej atmosferze, co wczorajsze. Znów ustanowiono nowe szczyty indeksów.

Swoje tegoroczne maksima poprawiły m.in. BUX, FTSE i CAC40. Zachowanie rynków i skala wzrostów były podobne co w środę, więc na upartego lokalni komentatorzy mogą przekleić wczorajsze teksty do dziś łamanych kolumn :). Tym bardziej, że przyczyny wzrostu pozostają te same – słabnący dolar stymuluje popyt na surowce, a droższe surowce to woda na młyn dla rynków akcji (oczywiście do czasu, aż ceny surowców nie zaczną zanadto wpływać na realną gospodarkę). Do tego dochodzą dane o nadwyżce handlowej, którą w strefie euro podliczono na 6,8 mld EUR, wobec skromnych oczekiwań analityków na poziomie 1 mld EUR.
W USA sesje także zaczęły się od zwyżek po tym jak dane dotyczące liczby rozpoczętych budów i wydanych pozwoleń spełniły oczekiwania ekonomistów, a cotygodniowa liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych skurczyła się o 10 tys. Nie są to co prawda liczby znamionujące skokowe odrodzenie gospodarki, ale jak mawiał pewien nie lubiany już dziś trener „krok po kroku”. Taką logiką zdają się posługiwać w tej chwili rynki akcji na świecie. Z jednym wyjątkiem.
Jest nim naturalnie GPW, która choć zakończyła dzień wzrostem w porównaniu do środy, to WIG20 wypadł na zamknięciu ponownie poniżej otwarcia. Popyt wydaje się być zupełnie nie przekonany do trwałości wzrostów, lecz doprawdy coraz trudniej zwalać słabość naszego rynku na potencjalne kłopoty z budżetem. Coraz więcej nadziei (tak, nadziei) opiera się na jutrzejszym dniu trzech wiedźm, czyli wygasania wrześniowych kontraktów terminowych. Być może to bliskie już rozliczenia na tym rynku hamują poprawę sytuacji na GPW. Jeśli jest w tej tezie choć ziarno prawdy, to jutro sesja powinna być burzliwa, a od poniedziałku sytuacja może się poprawiać. Pod tym jednak warunkiem, że sielska atmosfera utrzyma się też na rynkach światowych dłużej niż do końca tygodnia.
A nie musi się tak stać, choćby dlatego, że seria ostatnich wzrostów kiedyś musi w naturalny sposób zostać przerwana. Tylko czekać, kiedy europejscy przedsiębiorcy znów zaczną głośno wyrażać niezadowolenie ze spadku kursu dolara. Dziś za euro płacono już 1,474 USD to jest najwyżej od roku. U nas dolar spadł poniżej 2,8 PLN pierwszy raz od listopada, euro i frank także traciły po ok. 0,5 proc.
Rynkom surowcowym w to graj – ropa podrożała o 1,4 proc. (także ze względu na spadek zapasów paliw w USA), złoto trzyma się blisko 1020 USD za uncję, miedź podrożała o 0,3 proc.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Emil Szweda, Open Finance
Źródło: Open Finance