Na ustawie antylichwiarskiej już wygrali posiadacze kart kredytowych

W portfelach Polaków znajduje się już blisko trzy miliony kart kredytowych z logiem Visa lub MasterCard i jak wynika z danych NBP, co dziesiąta transakcja dokonywana jest właśnie tego rodzaju kartą. Systematycznie rośnie też ich udział w wartości wszystkich rozliczanych transakcji. Jeszcze w 1998 roku było to trochę ponad 3 proc. by pod koniec ubiegłego roku zbliżyć się do 7 proc. Z całą pewnością można spodziewać się tutaj coraz szybszego wzrostu, wraz z rosnącą popularnością tego rodzaju kart – zarówno wśród klientów, jak i wydających je instytucji. Poza planującymi wprowadzić je wkrótce do oferty Eurobankiem i DB PBC, karty kredytowe wydają już praktycznie wszystkie większe banki detaliczne. Z nieoficjalnych informacji wynika też, że polskim rynkiem zainteresowany jest również Provident. Na brytyjskim rynku karty kredytowe są jedną z podstawowych linii biznesowych tej firmy. Ciekawostką jest fakt, że jej rzeczywista stopa procentowa wydawanej przez nią Vanquis Bank Credit Card, liczona według tamtejszych standardów może sięgać nawet 70 procent! Dla porównania – po ostatnich zmianach podobne oprocentowanie dla polskich kart oscyluje wokół 30 procent. I jak się okazuje nikt nie postulował tam o wprowadzenie specjalnej ustawy antylichwiarskiej.

Faktem jest jednak, że nowe polskie prawo, które od 20 lutego narzuca maksymalne stawki oprocentowania do 4-krotności kredytu lombardowego NBP, przyspieszyło proces obniżania kosztów zaciąganego na kartach kredytu. Jeszcze nie tak dawno jego oprocentowanie powyżej 30 proc. było całkiem normalne. Szybko rosnąca konkurencja wymusiła jednak zmiany, które widać szczególnie na przykładzie oferty Citibanku. Do 20 czerwca 2005 roku karty tego banku miały oprocentowanie dochodzące nawet do 38 proc., a ponadto dołączone było do niej obowiązkowe ubezpieczenie. Siedem miesięcy później Bank nie tylko zrezygnował z tej dodatkowej 6,5 złotowej miesięcznej opłaty, ale również obniżył oprocentowanie najpierw do poziomu 25,80 proc., a obecnie do 22,92 proc. Jak obliczyła firma doradcza zeb/, dzięki tej zmianie średnie ważone oprocentowanie kart kredytowych dla największych wystawców w Polsce spadło o 2,25 p.p. – z 24,15 proc. do 21,90 proc. Jak mówi Robert Rajewski, Partner w firmie zeb/rolfes.schierenbeck.associates, średnie oprocentowanie kart kredytowych w USA nie przekracza 14 proc., a w Wielkiej Brytanii 16 proc. Jego zdaniem niższe oprocentowanie na tamtejszych rynkach to efekt panującej konkurencji, ale także częstszego użycia kart przy płatnościach bezgotówkowych. Zapewnia to bankom wysokie przychody z opłat interchange, co pozwala zrekompensować niższą marżę odsetkową.

Chociaż oprocentowanie kart kredytowych w Polsce jest wciąż wysokie, to wciąż można spodziewać się dalszych obniżek. „Należy pamiętać, że karty kredytowe to stosunkowo nowy produkt w ofercie rodzimych instytucji finansowych. Wysokie oprocentowanie kredytu na kartach musi zapewnić bankom nie tylko zyski, ale również pokryć wyższe koszty ryzyka, dystrybucji, a przede wszystkim edukacji rynku. W Polsce wciąż króluje, praktycznie nigdzie indziej nieznany, kredyt odnawialny w rachunku. Bankom ciężko jest teraz przekonać klientów do nowej formy kredytowania swoich potrzeb. Nie ma przy tym jednak co ukrywać, że ten sposób jest korzystniejszy przede wszystkim dla samych wydawców kart, a nie ich użytkowników. Zwłaszcza takich, którzy przyzwyczajeni są do płacenia gotówką i życia za pożyczone pieniądze. Kredyt na karcie jest wciąż droższy niż w rachunku, do tego dochodzą wysokie opłaty za wypłatę gotówki z bankomatu.” – mówi Michał Macierzyński, analityk portalu finansowego Bankier.pl.

Szybszy spadek oprocentowania kart kredytowych zależy jednak przede wszystkim od samych klientów i dokonywanego przez nich wyboru. Pośrednio to oni wymusili zmianę bardzo wysokiego oprocentowania kart Citibanku, BZ WBK czy Raiffeisen Banku, coraz częściej wybierając atrakcyjniejszą ofertę PKO BP, ale również ING Banku Śląskiego, czy Invest Banku. Rosnąca konkurencja spowodowała, że standardem staje się też zwolnienie z opłat za wydanie i wznowienie karty, podobnie jak dołączanie do niej pakietu różnych ubezpieczeń i usług dodanych.

Można się zatem spodziewać, że wejście w życie ustawy antylichwiarskiej nie będzie miało w pierwszym momencie dużego wpływu na politykę największych wystawców kart kredytowych, takich jak Citibank, PKO BP, czy Lukas Bank. Może natomiast stanowić problem dla wystawców prywatnych kart kredytowych, wydawanych przez banki wspólnie z sieciami handlowymi, takimi jak Carrefour, Tesco, Géant czy Real. Szacuje się, że w obiegu może być ich nawet 800 tysięcy. Do niedawna oprocentowanie takich kart wynosiło często ponad 30 proc. Raczej trudno spodziewać się, żeby wydające je sklepy i banki po prostu zadowoliły się niższym zarobkiem. Po wprowadzeniu dodatkowych opłat czy ubezpieczeń, część dotychczasowych klientów może zainteresować się „tradycyjną” ofertą. Zwłaszcza, że takie instytucje jak Dominet Bank czy rozpoczynający działalność Polbank EFG już teraz oferują karty z niskim limitem jedynie po przedstawieniu dowodu osobistego, bez zaświadczenia o zarobkach. Mimo wszystko, patrząc na rozwój innych rynków, można spodziewać się, że większe obniżki oprocentowania kart kredytowych, będą możliwe dopiero za kilka lat – po nasyceniu całego rynku.