„Według Komisji Nadzoru Finansowego banki powinny poprawić określanie zdolności kredytowej klientów. – Zdarza się, że banki pożyczają sumy, które są na granicy zdolności kredytowej konkretnych osób. Takim sytuacjom powinniśmy przeciwdziałać – uważa Andrzej Stopczyński, od lutego dyrektor w KNF odpowiedzialny za pion bankowy. Nowi szefowie nadzoru bankowego twierdzą jednak, że nie zamierzają wprowadzać kolejnych ograniczeń dotyczących kredytów hipotecznych dla całego rynku […].”, czytamy w „Rz”.
Andrzej Stopczyński i jego zastępca Krzysztof Broda chcą w taki sposób kontrolować banki, żeby nie być ocenianym jako hamulcowi rynku. „– Zmienimy sposób działania nadzoru. Naszą główną rolą będzie tworzenie standardów ostrożnościowych” – tłumaczy dyrektor Stopczyński. Z tego, co mówią nowi dyrektorzy w KNF, wynika, że nie będzie już takiego nacisku na kompleksowe inspekcje w bankach.
„Rzeczpospolita” pisze, że KNF bacznie przygląda się także bankowym reklamom. „Trzy instytucje już dostały od nadzoru list, w którym Komisja zaleca zmianę reklamy. Zalecenie KNF nie jest obligatoryjne, ale jeśli banki się do niego nie dostosują, muszą się liczyć z dalszymi konsekwencjami, w tym także karami pieniężnymi […]. Nadzór liczy, że trzy upomniane banki zastosują się do jego zaleceń, a informacja o działaniach Komisji spowoduje, że inne instytucje będą zwracały większą uwagę na sposób, w jaki reklamują swoje usługi.”, czytamy w dzienniku.
W 2006 roku Komisja Nadzoru Bankowego wprowadziła tzw. rekomendację „S”. Jej celem było ograniczenie kredytów mieszkaniowych udzielanych w walutach. Rekomendacja zaostrzyła m.in. kryteria udzielania kredytów i oceny zdolności kredytowej klienta. Medialna debata, czy kolejne ograniczenia w udzielaniu kredytów są potrzebne, trwa już od wielu miesięcy.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.