Najniższy wymiar kary

Mamy za sobą kolejną emocjonującą sesję, z trzecim w ostatnim czasie nieudanym atakiem na 1900 pkt. na wykresie WIG20. Do otwierania korków od szampana brakowało naprawdę niewiele, gdyby nie dość słabe dane, które nadeszły z amerykańskiego rynku nieruchomości (mniej rozpoczętych budów nowych domów) pewnie optymistom udałoby się przepchnąć główny indeks warszawskiej giełdy przez 1900 pkt.

Kolejna okazja być może zdarzy się dzisiaj, bo dystans do „granicy marzeń” jest naprawdę niewielki – raptem 17 pkt.

Prawdę pisząc reakcja rynku na słabe dane z USA była najlepsza z możliwych. Można powiedzieć, że inwestorzy wymierzyli sobie najniższy wymiar kary. Jeszcze cztery miesiące temu mielibyśmy w podobnej sytuacji gwałtowne załamanie cen akcji. Wczoraj nerwowo było tylko przez kwadrans, ale wszystko się uspokoiło zanim WIG20 zdołał na dobre rozpędzić się w spadkach.

Ale skoro giełdy przełknęły ubiegłotygodniowe fatalne dane o spadku PKB Niemiec i innych gospodarek Strefy Euro, to dlaczego miałyby się przejąć gorszymi wieściami z rynku nieruchomości w USA (tym bardziej, że według niektórych analityków jeśli wczytać się w te dane, to wcale nie są takie złe). Zresztą wtorkowa sesja w Ameryce potwierdziła tę teorię, bo indeksy zakończyły dzień praktycznie bez strat.

Czy w tych okolicznościach możemy liczyć na wreszcie udany atak na 1900 pkt.? Cóż, rynek aż przebiera nóżkami, żeby znów spróbować. Tyle, że aby myśleć o trwałym przebiciu tej ważnej granicy, nie wystarczy pokazać się w okolicach 1920 pkt. Przebicie musi być znaczące, poparte wysokimi obrotami, a potem trzeba będzie jeszcze wysoko utrzymać indeks przez przynajmniej kilka dni. Czy optymiści będą mieli aż tyle siły?

Paweł Grubiak
Doradca inwestycyjny
Superfund TFI
Źródło: Superfund TFI