Największy wzrost bezrobocia w tej dekadzie

Jest to największy miesięczny wzrost bezrobocia w Polsce w tej dekadzie. To jednak nie koniec. Z analiz powiatowych i wojewódzkich urzędów pracy wynika, że w tym roku pracę może stracić aż 700 tys. osób. Jeśli szacunki się sprawdzą, stopa bezrobocia przekroczy 13 proc. – W najbliższych 2-3 latach bezrobocie może sięgnąć nawet 16-17 proc. – powiedział w TVN24 Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.

Największe zwolnienia czekają branże: budowlaną, odzieżową, hutniczą i motoryzacyjną. W regionach, które żyły z jednego zakładu, skutki zwolnień będą najbardziej bolesne – niewypłacalność i wzrost ubóstwa.

Rząd i ekonomiści próbują znaleźć sposób na ograniczenie bezrobocia. Receptą ma być przyśpieszenie inwestycji infrastrukturalnych finansowanych ze środków unijnych, a także uelastycznienie czasu pracy.
To jednak może nie wystarczyć. – Dobrze byłoby również dostosować prawo tak, by firmy zamiast zwalniać 10 proc. załogi, miały możliwość zmniejszyć średnio o 10 proc. wszystkim pensje – mówi Andrzej Rzońca z Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Na takie zmiany w kodeksie pracy godzą się zarówno związkowcy, pracodawcy, jak i przedstawiciele resortu pracy. Związkowcy chcą jednak, by część wynagrodzenia, którą obetnie pracodawca, była wypłacana z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Ekonomiści są sceptyczni. – To naraziłoby budżet na kolejne ogromne wydatki, co w konsekwencji oznaczałoby wzrost deficytu. Poza tym taki zapis mogłyby wykorzystywać firmy, które nie mają kłopotów, ale chcą zaoszczędzić na kosztach pracy. A to zakłóciłoby konkurencyjność rynku – uważa Andrzej Rzońca.

Resort pracy podał, że główną przyczyną wzrostu bezrobocia w styczniu była duża liczba osób, które pracowały na czas określony, m.in. w budownictwie, transporcie i handlu. Liczną grupę stanowią też osoby, które w grudniu zakończyły szkolenia organizowane przez urzędy pracy i nie znalazły zatrudnienia.

Z danych GUS wynika, że ciągle najliczniejszą grupę wśród bezrobotnych stanowią osoby w wieku 25-34 lat (28,4 proc. ogółu zarejestrowanych) oraz 45-54 lat (23,6 proc.). Bez prawa do zasiłku pozostaje już ponad 1,2 mln osób.

Henryk Sadowski