Tydzień na Wall Street rozpoczął się od umiarkowanych wzrostów. DJIA wzrósł o 0,26 proc. do 10547,08 pkt., S&P500 o 0,12 proc. do 1127,78 pkt., a technologiczny Nasdaq Composite o 0,24 proc. do 2291,08 pkt. Indeksy rosły w ślad za drożejącymi surowcami oraz w reakcji na informacje o szacowanym wzroście sprzedaży detalicznej w sezonie świątecznym w Stanach zjednoczonych o 3,6 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Cieniem kładły się taniejące akcje przewoźników lotniczych, po tym gdy Al-Kaida przyznała się do nieudanej próby wysadzenia samolotu linii Northwest w Święta.
Ostatni w tym roku tydzień od wzrostów rozpoczęła również warszawska giełda. To naturalna reakcja na mające miejsce już 22 grudnia br. wybicie indeksu S&P500 góra z trwającej od połowy listopada konsolidacji w przedziale 1087,24-1114,11 pkt., co otworzyło mu drogę do 1140 pkt. Tradycyjnie już w przypadku impulsów płynących ze światowych giełd, najmocniej zyskiwały największe spółki. Indeks WIG20 wzrósł o 1,4 proc. do 2405,04 pkt. W gronie dużych spółek pozytywnie wyróżniły się akcje KGHM-u i PKN Orlen. Podrożały one po 2,7 proc. w reakcji na wzrosty cen na rynku surowcowym.
Poprawie nastrojów na globalnych rynkach finansowych, która w przypadku giełd w znacznej mierze jest efektem kalendarzowym (window dressing), towarzyszy wzrost rentowności amerykańskich obligacji. Od 30 listopada br., gdy miał miejsce ostatni zwrot na tym rynku, rentowność dziesięciolatek skoczyła z 3,2 proc. do 3,848 proc. wczoraj.
Analiza sytuacja na wykresie rentowności wskazuje, że to może być dopiero początek naprawdę silnych wzrostów. W ostatnich dniach wykres wybił się bowiem górą z rysowanej od końca maja formacji flagi oraz pokonał linię szyi formacji odwróconej głowy z ramionami. Potwierdzenie tych popytowych sygnałów przez wybicie powyżej szczytów z czerwca i sierpnia br. (odpowiednio 3,936 proc. i 3,854 proc.), może otworzyć drogę przynajmniej do 4,4 proc. Maksymalnie natomiast do 5,5 proc. Ten ostatni poziom pokrywa się z prognozami Davida Greenlawa, szefa rynku papierów dłużnych w Morgan Stanley. Taki wzrost oznaczałby najwyższy poziom rynkowych stóp procentowych od końca 2000 roku i poziom o 5 proc. wyższy niż w szczycie giełdowej hossy w połowie 2007 roku. Nie wróży to dobrze rynkowi akcji. Wróży za to doskonale dolarowi.
Zanim jednak rentowność ruszy dalej do góry, wcześniej należy się liczyć z techniczną korektą. Bliskość sierpniowego szczytu oraz rozgrzane krótkoterminowe oscylatory, zwiastują zatrzymanie wzrostów lub nawet korekcyjne cofnięcie w okolice 3,65-3,70 proc.
Ewentualna kilkudniowa korekta na amerykańskim rynku długu, w sytuacji kiedy ostatnie wzrosty rentowności już nie znajdowały przełożenia na umocnienie dolara, może stać się pretekstem do wygenerowania silniejszego odbicia na EUR/USD.
Dziś, pomimo porannego wzrostu kursu EUR/USD z dziennego minimum na 1,4353 dolara do 1,4415, co wpisuje się w korekcyjny scenariusz, para ta może w kolejnych godzinach tracić na wartości. Ewentualny wzrost popytu na dolara ma szanse pojawić się w oczekiwaniu na publikowane po południu dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy poznają październikową wartość indeksu S&P/Case-Shiller (prognoza: -7 proc.) oraz grudniową indeksu Conference Board (prognoza: 53 pkt.). To najważniejsze „figury” w tym tygodniu.