Wypowiedź ta jest insynuacją, na którą zareagował w specjalnym oświadczeniu Zarząd NBP, stwierdzając m.in.: „Takie wypowiedzi mogą podważyć społeczne zaufanie do banku centralnego, który z mocy Konstytucji jest strażnikiem wartości polskiego pieniądza. Są szkodliwe dla instytucji państwa i obraźliwe dla pracowników Narodowego Banku Polskiego..”
W opublikowanym trzy dni później wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Wprost” (nr 40), odpowiadając na pytanie dziennikarzy: „Ma pan jakąś wiedzę na temat nieprawidłowości
w NBP?”, premier Kaczyński powiedział: „Nie mam żadnej. Wiem tylko, że kiedy mój brat był szefem NIK i zwracał się o różne informacje do NBP, to mu odmawiano. Powoływano się na tajemnicę bankową”.
Pomijając sprzeczność obu wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, co do rzekomych nieprawidłowości w NBP, należy wyjaśnić, że wspomniana przez premiera sprawa dotyczyła przeprowadzonej przez NIK kontroli: „Działalność NBP w zakresie nadzoru bankowego
w szczególności w latach 1993-94 i I połowie 1995 r.” (31.07.1995 – 18.03.1996).
W trakcie kontroli zarysowała się różnica stanowisk pomiędzy NIK a NBP odnośnie dostępu
do informacji objętych tajemnicą bankową. NBP zaproponował następujące rozwiązania:
• przekazywanie kontrolerom NIK kopii dokumentów z przesłoniętymi fragmentami zawierającymi informacje objęte tajemnicą bankową,
• dostęp do materiałów na szczególnych zasadach, tj. bez możliwości sporządzania notatek i odpisów z tych dokumentów,
• zainteresowanie problemem innych organów (marszałek Sejmu),
• wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego przez Prezesa NIK lub Prezesa Sądu Najwyższego z prośbą o dokonanie wykładni (NBP nie miał takiego uprawnienia).
15 września 1995 r. Zarząd NBP podjął decyzję o przekazywaniu informacji inspektorom NIK w sposób uniemożliwiający identyfikację poszczególnych banków. Taką interpretację prawa potwierdził również Prezes Sądu Najwyższego wyrażając opinię, że inspektorzy NIK nie mają dostępu do informacji o bankach objętych tajemnicą bankową.