„Fundusze ostrzegają w reklamach osoby, które rozpoczęły pierwszą pracę i powinny wybrać sobie fundusz emerytalny. Jeśli nie zrobią tego same, zrobi to ZUS, przydzielając je do losowo wybranego funduszu” – czytamy w „Gazecie”.
„Za każdym razem przed losowaniem eksperci przekonują, żeby nie zdawać się na ślepy traf. Kto posłuchał ich podszeptów tym razem, srogo się zawiódł. Zakładając, że samodzielnie zapisał się do funduszu w styczniu, z jego konta emerytalnego od tego czasu wyparowało średnio ok. 8 proc. odłożonych pieniędzy. Nie tylko nie zarobił, ale na koncie ma mniej pieniędzy, niż przez ten czas wpłacił” – informuje „Gazeta”.
„Na bessę nie załapały się osoby, które nie śpieszyły się z wyborem funduszu i dały się wylosować. Ich emerytalne składki przeleżały okres giełdowych spadków na nieoprocentowanym rachunku w ZUS-ie. Nic więc nie zarobiły, ale i nie straciły swoich oszczędności” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Okazuje się, że kiedy reklamy przekonujące przyszłych emerytów o słuszności świadomego wyboru OFE zaczęły przynosić efekty, działanie takie przestało się opłacać. W losowaniu wzięło udział najmniej osób od ośmiu lat, a więc jedynie niewielka część obywateli zyskała na zdaniu się na ślepy traf i uniknęła wpływu bessy. Eksperci doradzają, aby nie pozostawać przy przysługującej każdemu emeryturze z funduszy emerytalnych i odkładać dodatkowe oszczędności na własną rękę.
Więcej na temat sytuacji na rynku funduszy emerytalnych w „Gazecie Wyborczej” w artykule pt. „Nie posłuchali reklam i nie stracili” (mab).
K.K.