Nie kijem go to pałką

Do niedawna na tle pozostałych segmentów polskiego rynku finansowego znakomicie prezentowały się obligacje skarbowe. Wraz z obniżkami stóp procentowych ich ceny rosły, mimo że zagraniczni inwestorzy byli sceptyczni co do naszego kraju,  jako miejsca na ulokowanie pieniędzy.

Sytuacja ta uległa niestety zmianie w drugiej połowie ubiegłego miesiąca. Punktem przełomowym była publikacja fatalnych danych o wykonaniu budżetu państwa w 2008 roku. Przypomnę, że po uwzględnieniu niezapłaconych zobowiązań instytucji państwowych prawdopodobnie nastąpiło przekroczenie poziomu deficytu zapisanego w ustawie budżetowej. Jednak jeszcze gorsze wrażenie na uczestnikach rynku zrobiły niskie przychody z tytułu podatków pośrednich – przedsmak tego, co może dziać się w tym roku. Dane wstępne o PKB w 2008 roku pokazały źródło załamania przychodów – produkt w ostatnim kwartale ubiegłego roku nie przyrósł, a być może nawet lekko spadł. Podważa to realność założeń budżetowych na rok bieżący (założono wzrost PKB o 3,7%) i fakt ten został w końcu uznany przez rząd, który ogłosił program cięć budżetowych o wartości 17 mld zł. Mimo to rynek ma poważne wątpliwości co do możliwości rządu w zakresie finansowania deficytu emisją papierów dłużnych. Informacja o zamknięciu księgi popytu na miliardową emisję euro obligacji nie jest jednoznacznie pozytywna, gdyż wymagało to zgody na wzrost spreadu ponad niemieckie obligacje rządowe do 300 punktów bazowych.

Wszystko to musiało odbić się na cenach obligacji Skarbu Państwa. Indeks wszystkich obligacji Bloomberg/EFFAS, który na dzień 16 stycznia zyskał od początku roku 1,65% na wartości, od tamtego momentu stracił 1,12%, zamykając miesiąc kosmetycznym wzrostem 0,5%. Część wzrostu rentowności spowodowana była spadkiem wiarygodności emitenta, gdyż od połowy miesiąca wzrosły zarówno spready w CDS na dług polski, jak i asset swapach.

Na pocieszenie możemy zauważyć, że w tym samym czasie indeksy obligacji amerykańskich i strefy euro wypadły jeszcze gorzej. Marna to jednak pociecha, zważywszy, ze obligacje rządu USA kupowane są jako najpewniejsza lokata, zaś Skarb Państwa będzie musiał drożej finansować zadłużenie, co jak nam mówi zasada ekwiwalentności Ricardo, jest tożsame ze wzrostem obciążeń podatkowych, koniec końców bowiem to i tak podatnik lub jego dzieci wyłożą środki na wykup obligacji.

Grzegorz Zatryb, Strefa Finansów
Źródło: Strefa Finansów Sp. z o.o.