Nie kupuj polisy, której nie potrzebujesz

Nikt nie mówi, że nie mają sensu. Czasami po prostu bywają zbędne – oto kilka przykładów produktów finansowych, przed kupnem których warto dwa razy się zastanowić. Nie sztuka bowiem płacić za ryzyko, które praktycznie nie ma szansy się zrealizować.

Wśród ubezpieczeń budzących najwięcej wątpliwości pojawiają się:

ubezpieczenie na życie dla dziecka – polisa na życie ma zagwarantować finansowe bezpieczeństwo członkom rodziny i najbliższym ubezpieczonego w razie jego śmierci; ponieważ dzieci nie mają na swoim utrzymaniu innych osób, zamiast kierować do nich taki produkt, lepiej pomyśleć o planie systematycznego oszczędzania dla kilkulatka,

ubezpieczenie od powodzi – w obliczu podgrzewanej atmosfery paniki w związku z zagrożeniem powodzią, niejedno gospodarstwo domowe zdecydowało się ubezpieczyć dobytek na wypadek takiego zdarzenia; postawa godna pochwały… chyba, że mieszka się na terenie, gdzie zagrożenie wylaniem rzeki jest technicznie niemożliwe ze względu na… brak rzeki w sąsiedztwie,

ubezpieczenie lotu samolotem – wypadki samolotowe zdarzają się relatywnie znacznie rzadziej niż wypadki podczas podróży innymi środkami transportu,

ubezpieczenie spłaty kredytu – to zwykle dodatkowy koszt powiększający i tak już niemałe comiesięczne zobowiązanie wobec bank; warto natomiast pamiętać, że w wielu przypadkach konieczność wykupienia polisy znika, jeśli wkład własny przewyższa 20 proc.,

ubezpieczenie na wypadek utraty pracy – choć brzmi atrakcyjnie, rozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się indywidualne oszczędzanie i gromadzenie środków „na czarną godzinę”. Efekt ten sam – w razie bezrobocia, pewna pula środków umożliwia funkcjonowanie, tyle tylko, że unika się zapłaty ubezpieczycielowi.

Choć na polskim rynku nie widać tego aż tak wyraźnie, to rynek ubezpieczeń rozwinął się już na tyle, że ubezpieczyciele sprzedadzą nam polisę niemal na każdą okoliczność. Każda z nich jednak kosztuje, stąd warto trzymać się prostej zasady – sięgaj tylko po te ubezpieczenia, które zabezpieczą faktycznie grożące Ci ryzyka.

Źródło: Bankier.pl