Nie taki windykator straszny, czyli fakty i mity na temat windykacji

Wokół tematu windykacji narosło wiele mitów. Niewielu z nas jednak wie, że firma windykacyjna może okazać się jedynym ratunkiem w sytuacji, kiedy nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z własnym zadłużeniem.

Najpopularniejszym mitem na temat windykacji jest chyba ten o bezlitosnym windykatorze pobierającym bez pytania środki z naszego konta bankowego i wydzierającym siłą sprzęty AGD z naszej kuchni. Żaden windykator oczywiście nie będzie niczego zabierał nam siłą, a to z jednej prostej przyczyny: zupełnie co innego jest jego zadaniem. Przymusową egzekucją długów zajmuje się komornik. Może on rzeczywiście zająć majątek dłużnika bez jego zgody, wchodząc na jego konto lub licytując jego mienie. Windykator ma natomiast za zadanie sprawić, aby interwencja komornika nie była konieczna i rozwiązanie problemu odbyło się na drodze polubownej. Pomaga znaleźć dłużnikowi ugodowy sposób na spłatę długi i przywrócić go z powrotem do normalnego życia gospodarczego. Skierowanie sprawy do sądu i komornika to ostateczność, którą windykatorzy stosują tylko wtedy, gdy ze strony dłużnika nie ma żadnej woli współpracy i chęci znalezienia porozumienia z wierzycielem.  

Pomoc przy spłacie długu to chyba jedna z najbardziej niedocenianych korzyści z kontaktu z firmą windykacyjną. Obawiamy się przejęcia naszych zobowiązań przez windykatora, bo windykacja kojarzy się nam jedynie ze stanowczymi listami i telefonami wzywającymi do zapłaty, a ostatecznie pozwem sądowym. W praktyce jednak firma windykacyjna ma wiele możliwość dopasowania częstotliwości i wysokości spłacanych rat do naszych aktualnych możliwości finansowych. Przejmuje nasz dług ze świadomością, że mamy trudność z jego spłatą, jest więc nastawiona na poszukiwanie rozwiązań na tyle dogodnych dla nas, aby z czasem należności zostały uregulowane. Co ważne, za takie polubowne działania firma windykacyjna nie obciąża nas dodatkowymi opłatami.  

Wiemy już, że firma windykacyjna może nam pomóc w spłacie zadłużenia. Istnieje jednak jeszcze coś takiego, jak przedawnienie należności. Czy – zgodnie z kolejną dość rozpowszechniona opinią, po upływie terminu przedawnieniu dług znika lub zostaje anulowany? Jednego możemy być pewni: gdyby anulowanie długów było możliwe, nie spłacałby ich nikt. Jedyną obroną banków byłoby zupełne zaprzestanie udzielania kredytów, a z powierzchni ziemi znikłyby zupełnie telefony na abonament. Tymczasem banki kredytów udzielają, telefonie komórkowe i gazownie wystawiają nam rachunki, a sklepy sprzedają nam telewizory na raty. Bo prędzej czy później pieniądze, które jesteśmy im winni będziemy musieli zwrócić. I niestety im później, tym gorzej. Przedawniony dług nie znika a wierzyciel lub reprezentująca go firma windykacyjna ma pełne prawo w dalszym ciągu domagać się jego spłaty. Jedyna różnica polega na tym, że nie pomagają mu już w tym organy państwa w postaci sądów i komorników (na które może liczyć przed upływem terminu przedawnienia). Wierzyciel ma prawo wpisać nas, jako nierzetelnych płatników, do rejestru dłużników prowadzonych przez Biura Informacji Gospodarczej. Będzie to dla nas dużym utrudnieniem bo także z przedawnionym długiem możemy trafić na listy dłużników i  kolejna instytucja, u której starać się będziemy o kredyt, zakup na raty lub usługę z abonamentem, ze względu na wciąż niespłacony dług najpewniej nie będzie zainteresowana współpracą z nami. Zamiast więc unikać kontaktów mylnie licząc na darowanie długu, znacznie lepiej jest spróbować zawrzeć z windykatorem porozumienie i w ten sposób pozbyć się tego problemu raz na zawsze.   

Bo nie taki windykator straszny, jak go malują…

Źródło: Kruk S.A.