Najnowsze doniesienia z Europy (m.in. niemiecki rząd oraz banki i ubezpieczyciele tego kraju ratują kwotą 50 mld euro bank Hypo Real Estate, BNP przejmuje za 14,5 mld EUR Fortis, po tym jak nie powiódł się rządowy plan jego ratowania, kolejne europejskie kraje zapowiadają udzielenie gwarancji dla depozytów w bankach, a analityczka Oppenheimera spodziewa się kolejnych odpisów ze strony UBS oraz wieści, że ciężko mu będzie generować zyski) wyraźnie pokazały, że i tu fala zarazy przeniosła się już na dobre, a co najgorsze większość inwestorów jest przekonana, że o wspólne paneuropejskie działania w tej sprawie będzie bardzo trudno. Do tego wszystkiego doszły oczywiście fatalne piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy oraz ogólna ocena rynku, co do tego, że uchwalony tego samego dnia przez Kongres USA i podpisany przez prezydenta Bush’a ratunkowy Plan Paulsona może być niewystarczający, aby uratować sektor finansowy i zatrzymać gospodarkę USA przed wejściem w recesję.
O ile jeszcze w pierwszej części wczorajszego handlu benchmarki akcyjne dla regionu Azji i Pacyfiku spadły „tylko” o ok. 4 proc., to już na Starym Kontynencie indeks DJ Stoxx 600 w trakcie sesji zniżkował nawet o 8,42 proc., a suma summarum zakończyło się jego 7,62 proc. przeceną, najgłębszą od 1987 r. Z kolei za oceanem indeks S&P500 obsunął się „jedynie” o 3,85 proc., ale wcześniej tracił nawet 8,3 proc. Ratunek dla S&P 500 przyszedł w końcówce sesji gdy znów wzrosły silnie nadzieje na głębszą obniżkę poziomu stóp procentowych ze strony Fed – m.in. wypowiedź Jima Rogera o konieczności zredukowania ich o połowę do 1 proc. (obecnie prawdopodobieństwo cięcia o 75 pkt bazowych na posiedzeniu w dniu 29 października wynosi 58 proc.). O tym jak bardzo na amerykańskim rynku było nerwowo niech świadczy fakt wzrostu na CBOE wskaźnika zmienności VIX kalkulowanego z cen opcji na S&P500 – zwanego też wskaźnikiem strachu do najwyższego poziomu w historii tj. do 58,24 (dzień zakończył się przy 52,05). Najgorzej wypadły jednak rynki wschodzące. Indeks MSCI Emerging Market Index spadł o 9,5 proc., najmocniej od czasu jego utworzenia w 1987 r. W Brazylii i Rosji handel był zawieszany, Bovespa straciła 5,43 proc., a Micex został przeceniony o 18,66 proc.
Ogromne zmiany zaszły też na rynku walutowym. W przypadku euro, to kurs EUR/USD obsunął się o 2,11 proc. do 1,3482, a w trakcie dnia znalazł się nawet przy 1,3442 tj. przy najniższym poziomie od 17 sierpnia 2008 r., a kurs EUR/JPY poleciał w dół, aż o 5,65 proc., najsilniej w historii. Amerykańska waluta zyskała nie tylko do euro, ale i do funta (+1,59 proc.) oraz franka (+1,71 proc.), ale straciła aż 3,62 proc. do jena, co było wynikiem zamykania przez inwestorów transakcji typu carry-trade.
Wydarzenia na świecie nie pozostały bez dużego i niestety negatywnego wpływu na polski rynek. W poniedziałek na GPW wszystkie główne indeksy mocno poszły w dół: WIG (-5,42 proc.), WIG20 (-5,69 proc.), mWIG40 (-5,76 proc.), sWIG80 (-4,11 proc.), a obroty wyniosły 1,103 mld złotych. Na rynku walutowym w ślad za wzmacniającym się globalnie dolarem, notowania złotego spadły. Kurs USD/PLN w ciągu dnia wzrósł o 4,5 proc. nawet do 2,5784, czyli do najwyższego poziomu od drugiej połowy października ur., a kurs EUR/PLN zwyżkował o 2,32 proc. ustalając dzienne maksimum na poziomie 3,4770.
Marek Nienałtowski
Goldenegg – Niezależni Doradcy Finansowi