Nowa faza kryzysu w strefie euro

Bankructwo Grecji jest możliwe. Choć wydaje się, że rynki finansowe w dużym stopniu już je zdyskontowały, to obecną nerwowość wśród inwestorów powoduje prawdopodobnie duża niepewność, co do jego skutków dla europejskich banków i samej strefy euro.

Do tej pory nie  jest znany publicznie żaden oficjalny scenariusz następstw ewentualnego bankructwa Grecji. Zbliżamy się jednak do punktu, kiedy taki publiczny i wiarygodny plan działań osłaniających może być potrzebny.
 
Rozpoczęły się kolejne spekulacje dotyczące rozwoju wydarzeń w strefie euro i możliwości bankructwa Grecji. Wiceminister finansów Grecji poinformował, że pieniędzy na wypłatę pensji i emerytur wystarczy tylko do końca października. Ateny czekają więc na kolejną transzę pomocy (pakiet jest wart 110 mld euro). Ta transza stoi jednak pod znakiem zapytania, ponieważ  przedstawiciele niemieckiego rządu, Europejskiego Banku Centralnego (EBC) oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) zapowiadają, że Grecy jej nie dostaną jeśli okaże się, że Grecja w sposób ewidentny nie spełnia zobowiązań podjętych przy okazji poprzedniej transzy. W środę do Aten powróci przerwana niedawno misja ekspertów MFW, Komisji Europejskiej i EBC (tzw. trójka), która kontroluje realizację przez Grecję programu naprawczego.
 
Duże poruszenie na rynkach finansowych, a także w niemieckiej koalicji rządzącej wywołała wypowiedź wicekanclerza i ministra gospodarki Niemiec Philippa Roeslera, który w opublikowanym w poniedziałek artykule nie wykluczył, że dojdzie do kontrolowanej niewypłacalności Grecji. Także współtworząca niemiecki rząd bawarska chadecja CSU opowiedziała się za stworzeniem w traktacie UE prawnych możliwości opuszczenia strefy euro przez kraj łamiący zasady dyscypliny budżetowej i zagrażający stabilności wspólnej waluty. W ten sam sposób wypowiedział się kilka dni temu premier Holandii.
 
Niemiecka kanclerz Angela Merkel powiedziała, że jest przekonana, iż Grecy wdrożą reformy, które są warunkiem wypłaty kolejnej części wsparcia z pakietu ratunkowego. Jej zdaniem „należy uczynić wszystko, by utrzymać polityczną jedność strefy euro, w przeciwnym razie szybko będziemy świadkami efektu domina. Najważniejszym przykazaniem jest uniknięcie niekontrolowanej niewypłacalności (Grecji), bo dotknie to nie tylko Grecję. Jest duże niebezpieczeństwo, że ucierpią wszystkie, albo co najmniej kilka, krajów strefy euro”.
 
Bankructwo Grecji jest możliwe. Choć wydaje się, że rynki finansowe w dużym stopniu już je zdyskontowały, to obecną nerwowość wśród inwestorów powoduje prawdopodobnie duża niepewność, co do jego skutków dla europejskich banków i samej strefy euro. Do tej pory nie  jest znany publicznie żaden oficjalny scenariusz następstw ewentualnego bankructwa Grecji. Zbliżamy się jednak do punktu, kiedy taki publiczny i wiarygodny plan działań osłaniających może być potrzebny. Osłona dotyczyć powinna przede wszystkim europejskiego systemu bankowego oraz finansów publicznych Hiszpanii i Włoch, a także Irlandii i Portugalii. Chodzi o to, aby np. Europejski Fundusz Stabilności Finansowej lub EBC były gotowe zakupić bez dyskonta, od banków innych niż greckie, papiery wartościowe greckiego rządu. Pojawiły się spekulacje, że niemieckie ministerstwo finansów pracuje nad takim planem.
 
Dzisiaj wiemy już, że poważnym błędem było przyjęcie Grecji do strefy euro, a może jeszcze większym – lekceważenie przez rynki finansowe i Unię Europejską nieprzestrzegania przez ten kraj, przez szereg lat po wejściu do niej, kryterium fiskalnego z Maastricht. Wyjście Grecji ze strefy euro, czy otwarte bankructwo bez rezygnacji z euro, może być bardzo kosztowne dla tego kraju, ale – w średniej perspektywie – może przyśpieszyć uzdrawianie sytuacji w samej strefie. Inne kraje, znajdujące się obecnie pod presją, są bowiem w dużo lepszej sytuacji niż Grecja. Warunkiem powodzenia jest jednak stworzenie natychmiast mocnego parasola ochronnego, o którym mówię powyżej.
 
Jedność strefy euro jest wskazana, ale UE jest nadal grupą niezależnych państw. O polityce fiskalnej decydują narodowe parlamenty, a nie Parlament Europejski, zaś rola budżetu Unii jest całkiem marginesowa. Dla Niemiec Grecja jest dzisiaj zupełnie czym innym niż Niemcy Wschodnie w latach 90-tych.

Źródło: Business Centre Club