Nowa oferta kont PKO BP: diabeł tkwi w szczegółach

Prezentacja nowej oferty kont osobistych bankowego giganta zbiega się w czasie ze zmianami personalnymi. Po ponad roku pracy stanowisko szefa marketingu traci Tomasz Marszałł. Szymon Majewski, który zajmie jego miejsce, to gwarant rynkowego sukcesu PKO BP.

Żarty żartami, Szymon Majewski zostaje dyrektorem marketingu PKO BP jedynie w kampanii reklamowej nowych kont PKO BP, która startuje już od poniedziałku. Tomasz Marszałł oczywiście nadal pozostaje na stanowisku.

O pracach nad nową ofertą RORów informowaliśmy już od pewnego czasu, także nie od dziś rynek spekulował odnośnie postaci, która zostanie twarzą kampanii. Po pojawieniu się w reklamach Inteligo Marii Peszek czy Smolika spodziewaliśmy się osoby równie wyrazistej i potencjalnie kontrowersyjnej, w plotkach przewijało się m.in. nazwisko Wojewódzkiego. Szymon Majewski – nie da się ukryć – wpisuje się w strategię odświeżania wizerunku. Ale przyjrzyjmy się samym kontom.

Zero, ale nie bez warunków


Podstawa komunikacji: zero. Za prowadzenie rachunku, bankowość elektroniczną, przelewy internetowe i kartę debetową. Ale tylko na koncie Za Zero. I tylko w przypadku, gdy zasilamy rachunek wpływami o wysokości co najmniej 2 tysięcy złotych miesięcznie – inaczej za prowadzenie RORu zapłacimy 6,9 zł. Do tego sieć bezprowizyjnych bankomatów PKO BP, BZ WBK i eService.

Konto Za Zero to flagowy produkt nastawiony na pozyskiwanie nowych klientów. Bo już Superkonto Oszczędne to lekko odświeżone standardowe Superkonto znane z wcześniejszej oferty. Karta debetowa kosztowała rocznie 20 złotych. Teraz zapłacimy za nią 3,5 zł. miesięcznie, czyli rocznie 42 złote. Samo konto nadal kosztuje 6,9 miesięcznie, bank zrezygnował za to z dwuzłotowej opłaty za udostępnianie bankowości elektronicznej. Przelewy internetowe nadal w cenie pół złotówki za sztukę, a na osłodę bezpłatnie wszystkie bankomaty w Polsce.

PKO stawia na młodych


Nowość mamy zaś w niższych kategoriach wiekowych: bank, który ostatnio dość mocno przywoływał legendę Szkolnych Kas Oszczędnościowych proponuje Konto Pierwsze dla klientów w wieku 13-18 lat. Zero opłat za konto i przelewy internetowe i bezprowizyjne wypłaty z bankomatów w Polsce i za granicą. Dziwi nieco w tej ofercie opłata za zbliżeniową kartę debetową w wysokości 3 złotych miesięcznie – zawsze to 36 złotych kieszonkowego mniej w skali roku. Z drugiej strony mBank w ofercie dla klientów 13+ oferuje kartę co prawda bezpłatnie, ale bez funkcji zbliżeniowej. Zmianie ulega też dotychczasowe konto „studenckie”. PKO Konto dla Młodych jest bezpłatne do 26 roku życia – potem zapłacimy za nie 5 złotych, jeśli nie notujemy comiesięcznych wpływów w wysokości co najmniej tysiąca złotych. Niezależnie od wieku za kartę zapłacimy co miesiąc 5 złotych. Pozostaje mieć nadzieję, że przy okazji nowej oferty bank przyjrzy się też procedurom – dotychczas zwykł niespodziewanie zamrażać konto i środki „przeterminowanym” studentom. Teraz czasu na zastanowienie się nad wyborem nowego rachunku jest nieco więcej.

Bank zadba o zdrowie. Za sowitą opłatą


Produktową ciekawostką jest za to Konto Pogodne – jak żartował Prezes Jagiełło, konstruowane pod jego własne rychłe potrzeby. Skierowane do klientów, którzy 60. urodziny mają już za sobą, jako jedyne w odświeżonej ofercie zawiera dodatki w postaci programu rabatowego w sieci aptek oraz pakietów assistance – zdrowotnego i domowego. Bank dorzuca także bezpłatny cashback i wszystkie bankomaty w kraju bez prowizji. Ale za konto dla seniorów każe sobie sporo zapłacić. Opłata miesięczna to 5,9 zł plus 4,5 zł za kartę. Konto bez karty debetowej kosztuje już 11 złotych. Jeśli dodamy do tego 5 złotych za przelew w placówce banku, łączny koszt dla statystycznego seniora może okazać się dość wysoki – nie każdy „statystyczny” senior skorzysta z bezpłatnych przelewów internetowych. Oferta ciekawa, ale nie najtańsza. Prowizje możemy odebrać w formie dofinansowania do leków na receptę w sieci aptek „Dbam o Zdrowie” – nawet do tysiąca złotych w skali roku – i wykorzystując assistance medyczny czy techniczny. Wtedy i tylko wtedy propozycja jest opłacalna – a podobne udogodnienia do kont dla najstarszych klientów proponuje chociażby BZ WBK czy Deutsche Bank.

Tanio, czyli drogo


Wątpliwości może wzbudzać wybrana forma komunikacji marketingowej. Zera wymieniane przez Szymona Majewskiego mogą budzić nieco mylne wrażenie, że PKO BP nagle stał się bankiem tanim, tymczasem odnoszą się głównie do jednego rachunku, obwarowanego dodatkowo limitem minimalnych wpływów. Ustawionym dość wysoko, bo chociażby Millennium, reklamując swój najnowszy rachunek, wymaga jedynie tysiąca złotych, choć popełnia ten sam komunikacyjny grzech: bezpłatnie, ale z warunkami. Reszta RORów ze stajni PKO wymaga solidnego przyjrzenia się chociażby miesięcznym kosztom kart debetowych – może okazać się, że to, co tanie w PKO BP, jest drogie w skali rynku.

Nowa oferta bankowego giganta nie odstaje znacznie od propozycji konkurencji. PKO BP przedstawia swoje RORy jako unikatowe na rynku, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Konta dla segmentu 13-18 oferuje przecież chociażby mBank – tu przewagą PKO może być zbliżeniowa karta i bezpłatna sieć bankomatów, za to izzyKarta nie obciąża dodatkową comiesięczną opłatą. Także w przedziale 18-30 warto porównać ofertę np. Konta

Rewolucja? Niekoniecznie


Czy możemy mówić o rewolucji w PKO BP? Po kilku latach stagnacji bank raczej doszlusował do konkurencji, równając do rynkowych trendów. W odświeżonej ofercie wyraźnie brak propozycji dla „wyjadaczy wisienek” – w postaci zwrotu części wydatków kartą czy dodatkowych pakietów dla klientów przed sześćdziesiątką. Zmiany cenowe wymagają wnikliwego przestudiowania niedostępnych jeszcze Tabeli opłat i prowizji, chyba że przywiązanie do marki i przelewanie comiesięcznego wynagrodzenia pozwoli nam wybrać rachunek Za Zero. Bank zabezpieczył się także przed nagłym tąpnięciem wpływów w tytułu opłat – jeżeli przy konwersji rachunku na nową ofertę chcemy zatrzymać obecny numer konta, zapłacimy 50 złotych; nowy rachunek z nowym numerem możemy otrzymać bez dodatkowych kosztów. Pytanie, jak PKO BP poradzi sobie z procesem komunikacji do obecnych klientów – w zakresie procedur retencyjnych czy konwersji starych rachunków na nowe do tej pory trudno było zarzucać bankowi profesjonalizm. Polityka cenowa może budzić wątpliwości – bankowy gigant wciąż nie jest instytucją tanią. Choć wcale nie musi – wciąż pozostaje dominującym graczem na rynku.

Nie zapominajmy o innych nowościach w PKO BP. Wymiana kart z paskiem magnetycznym na zbliżeniowe debetówki z logiem Visa i funkcjonalnością płatności internetowych, smsowe kody do potwierdzania operacji i aplikacje-zdrapki na urządzenia mobilne zastępujące tekturowe kartoniki, a także wprowadzenie umowy ramowej otwierającej pole do przyszłych zastosowań – chociażby oferty kredytów odnawialnych dostępnych na kliknięcie – to wszystko sprawy ważne. Widać, że bank chce odświeżać wizerunek, jak i bazę klientów. Niewesołym faktem jest, że starzejący się portfel RORów zmniejsza się, jak wspomniał prezes Jagiełło, chociażby z przyczyn naturalnych. Stąd też ofensywa związana z SKO i kontami dla młodych, stąd zaangażowanie wyrazistej postaci do promowania nowej oferty. Czy to wystarczy do zahamowania odpływu rachunków? W krótkiej perspektywie zapewne tak, niemniej PKO BP mógł zrobić więcej. Ale nie musiał. I nie zrobił, a szkoda.

Nowe rozdanie dodatkowych trzech rachunków PKO BP zapowiada na maj bieżącego roku. Zaprezentowana wczoraj świeża odsłona RORów pozostawia niedosyt – pozostaje czekać. Na więcej.

Źródło: PR News