W poniedziałek po raz pierwszy od pięciu sesji nie doświadczyliśmy spadków na Wall Street. Tym razem rynek oparł się przecenie, choć dane z gospodarki znów nie sprostały prognozom. Lecz drożejące złoto oraz wysokie notowania obligacji sugerują, że inwestorzy już uwierzyli w nawrót recesji.
Przed spowolnieniem tempa wzrostu gospodarczego w USA ostrzegają kolejne wskaźniki. Dziś taką publikacją był sierpniowy odczyt indeksu aktywności przemysłowej w regionie Nowego Jorku. Miernik ten wzrósł w sierpniu z 5,1 do 7,1 punktu, co jednak było wynikiem niższym od prognozowanych ośmiu punktów. Poza tym mocno spadł subindeks nowych zamówień, a jego ujemna wartość sygnalizuje regres po stronie przyszłego popytu na dobra przemysłowe.
Jeszcze gorzej wypadła koniunktura w branży deweloperskiej, która wciąż nie może się pozbierać po krachu wywołanym zakończeniem programu ulg podatkowych. Indeks koniunktury NAHB spadł z 14 do 13 punktów i znalazł się na najniższym poziomie od marca 2009 roku.
Równie nisko spadła rentowność obligacji 10-letnich. Dochodowość tych papierów skarbowych obniżyła się dziś aż o 10 punktów bazowych i sięgnęła 2,57%. Wciąż rekordowo drogie są obligacje dwuletnie. O blisko 1% podrożało złoto, przekraczając poziom 1.220$ za uncję. To wiele mówi o preferencjach inwestorów, którzy zadowalają się bardzo niskimi stopami zwrotu z papierów skarbowych i kupują niemal rekordowo drogie złoto.
Pomimo pesymistycznych sygnałów z rynku długu część inwestorów z Wall Street skusiła się na przecenione akcje. Indeksy przez większość sesji utrzymywały się w pobliżu poziomów z piątkowego zamknięcia. W końcówce handlu dała o sobie znać podaż, jednak to do kupujących należało ostanie słowo.
Rezultaty sesji były dość niecodzienne. Indeks S&P500 zyskał… jedną setną procenta, zaś średnia przemysłowa Dow Jonesa odnotowała taką samą stratę. Wyraźniej wzrósł jedynie Nasdaq, który zakończył dzień zwyżką o 0,4%.
Źródło: Bankier.pl