Nowy mBank wystartuje w czerwcu

W środę wystartowała kampania reklamowa zapowiadająca debiut Nowego mBanku. Oficjalnie nastąpi on w pierwszych dniach czerwca. Już teraz teraz klienci banku mogą korzystać z rabatów w ramach programu mOkazje. Wiadomo też już, jakie będą główne funkcjonalności nowego systemu.


W środę wystartowała kampania pre-launch, która ma przygotować klientów na debiut Nowego mBanku. Prowadzona jest pod hasłem Reinvented, co ma oznaczać „wymyślony na nowo”. Oficjalnie Nowy mBank zostanie uruchomiony w pierwszych dniach czerwca 2013 roku, ale nie wszyscy klienci będą mogli od razu przesiąść się na nowy interfejs. Będą przełączani stopniowo, a o kolejności migracji zadecyduje ich „otwartość na innowacje”, a innymi słowy: kolejność zgłoszeń. Bank prowadzi bowiem zapisy przez stronę nowymbank.pl.

Klient, który zadeklaruje chęć skorzystania z nowego systemu transakcyjnego, jeszcze przez miesiąc będzie mógł korzystać ze starej wersji. Z biegiem czasu kolejni klienci będą przełączani stopniowo na nowy interfejs. Na razie przedstawiciele banku nie mówią o żadnym deadline dla migracji wszystkich klientów, ale nie kryją też, że nie będą utrzymywać obu interfejsów wiecznie. Mówią jednak, że to w ich interesie będzie zachęcić klientów do przesiadki.


Nowy mBank pojawi się w czerwcu już pod nowym logo. Przedstawiciele mBanku nie ujawnili, jak będzie ono wyglądało. Wiadomo też, że do końca roku pod nowym logo zaczną funkcjonować też pozostałe dwa brandy. Na razie nie jest natomiast planowana aktualizacja aplikacji mobilnej pod nowy design, ale nowe funkcjonalności pojawią się w obecnej aplikacji.

6 kroków, 200 zmian


Zanim BRE uruchomi Nowy mBank będzie stopniowo oswajał klientów z nowościami. Na pierwszy ogień idzie program rabatowy mOkazje, który został udostępniony już dzisiaj. W kolejce czeka jeszcze pięć etapów, a ogółem zmianie ulegnie aż 200 funkcji obecnego systemu. Kolejnym etapem po mOkazjach (o czym piszę szczegółowo poniżej) będzie ujawnienie designu Nowego mBanku. Uważni czytelnicy PRNews.pl mieli już okazję poznać kilka funkcjonalności i zobaczyć screeny systemu. Ma być ładnie i ergonomicznie. Bank chwali się, że liczba koniecznych do wykonania kroków do przeprowadzenia dowolnej operacji została zredukowana do minimum.

Hitem ma być mądra wyszukiwarka transakcji. Nie widzieliśmy jej działania w praktyce, ale bank zapewnia, że wyszukiwanie ma być tak proste jak wyszukiwanie w internecie, a wyniki będą wyświetlane w czasie rzeczywistym. Nie zabraknie też przelewów przez SMS i Facebooka. Przedstawiciele mBanku mówią, że co prawda nie są to nowości na naszym rynku, ale te oferowane przez inne banki rozwiązania są niedoskonałe. – Nie chodzi o to, kto pierwszy wdroży, ale kto zrobi to lepiej – mówią. I obiecują rewolucję – przelewanie pieniędzy SMS-em ma być wygodne i działać między dowolnymi bankami.

Dwa ostatnie elementy to nawigacja finansowa i ekspert on-line. Celowo użyto terminu nawigacja, a nie manager finansów, bo nie będzie zarządzać za klienta finansami, a nawigować do określonego celu. Podobnie jak GPS w samochodzie. System ma w sposób czytelny pokazywać, kiedy i na co zostały wydane pieniądze, prognozować budżet do końca miesiąca i ostrzegać, gdy zbliży się do niebezpiecznych granic. Przedstawiciele mBanku mówią, że nie będzie to sztucznie doklejony menager finansów, a narzędzie bezpośrednio zintegrowane z systemem transakcyjnym. Ekspert online to z kolei nic innego, jak możliwość rozmowy z konsultantem przez internet. Czym będzie się różnić od obecnie stosowanych rozwiązań? Według przedstawicieli mBanku – a jakże by inaczej – ich wersja ma być lepsza.

Nieograniczony cashback. I bez podatku


Na pierwszy ogień idzie jednak program rabatowy mOkazje. Na początek (czyli już od dziś) mOkazje będą dostępne na Facebooku, później dostępne będą w systemie transakcyjnym. Dziś wystarczy się zarejestrować w programie i przejść do aplikacji. Aplikacja facebookowa w żaden sposób nie pobiera danych z banku. Na tę chwilę dostępnych jest 5 ofert rabatowych. I trzeba przyznać, że jak na początek – przynajmniej te zaproponowane mi – są nawet niezłe. Na przykład rabat 10 zł w KFC przy zakupach na 20 zł, 5 zł przy zakupach za 10 zł w Starbucksie, czy 10 proc. rabatu na zakupy w internetowym sklepie leroymerlin.pl. Na prezentacji widoczne były też inne, na przykład 7 proc. na zakupy w internetowym sklepie CD-Projekt (wydawca Wiedźmina) czy 20 proc. w Big Starze.

Do startu Nowego mBanku dostępnych ma być około 20 punktów handlowych, w tym stacje benzynowe, sklepy RTV/AGD i marki odzieżowe. Z biegiem czasu dołączą kolejne. Klient będzie mógł sobie wybrać 6 rabatów. Rabaty naliczane są w postaci cashbacku – najpierw trzeba zapłacić całą kwotę, ale na koniec miesiąca zostanie naliczony zwrot. Wysokość cashbacku jest nieograniczona, ale jednorazowo przy jednej transakcji rabat nie może przekraczać 760 zł. Choć w skali roku można odzyskać w ten sposób pokaźne kwoty, to przedstawiciele banku zapewniali dziennikarzy, że klient nie będzie z tego tytułu musiał rozliczać się z fiskusem. Będzie to bowiem rabat udzielany przez sprzedawcę, a nie nagroda od banku.


Tak podkupisz klientów innej sieci


System rabatowy mBanku działa inaczej niż standardowe rabaty w ramach kart. Jak podaje bank w komunikacie prasowym: „nie jest wymagane posiadanie kuponów, kodów zniżkowych czy osobnych kart lojalnościowych. Nie trzeba też przypominać sprzedawcy o przysługującej zniżce – zaoszczędzone pieniądze naliczą i zaksięgują się na rachunku automatycznie, a o wykorzystaniu oferty bank poinformuje klienta SMS-em. Platforma dostępna jest dla klientów indywidualnych banku”. Dodatkowo wysokość oszczędności będzie można śledzić w specjalnej sekcji aplikacji. A mOkazje będą „łączyć się z innymi promocjami”, ponieważ rabat będzie obliczany od ostatecznej kwoty zapłaconej przy kasie.

Przedstawiciele banku deklarują, że taki system jest korzystny dla sprzedawców. Pod konkretne zachowania transakcyjne klientów dobierane będą bowiem oferty handlowe. Bank na podstawie dotychczasowej historii użytkowania karty, będzie mógł zaoferować w „paczkach” konkretne profile klientów – oczywiście anonimowo. Na przykład klienci, którzy często kupują w danej sieci handlowej, dostaną rabat na zakupy w tej sieci.

Bank nie będzie więc podsuwał użytkownikom rabatów, strzelając na oślep. Co więcej, to nie bank będzie premiował ze swojego budżetu zakupy klientów, tak jak ma to miejsce np. w przypadku cashbacków, ale to sprzedawcy będą ustalać rabaty. Dostaną bowiem ściśle dopasowaną grupą klientów, zainteresowanych zakupami w ich sieci. W ich interesie będzie zachęcić ich do wydania jak największej sumy na zakupach. Bank zapewnia też, że będzie w stanie dostarczyć sprzedawcy „paczkę” klientów, którzy kupują określone towary, ale akurat nie u niego. Przykładowo klienci, którzy często tankują paliwo na stacjach w sieci A, dostaną dużą zniżkę na tankowanie na stacjach w sieci B. Jeśli oczywiście właściciel sieci B nawiąże współpracę z mBankiem.

Układ idealny?


Tego typu ofert rabatowych nie ma na naszym kontynencie, choć w podobnym modelu funkcjonują już za Oceanem i cieszą się ogromną popularnością. Przedstawiciele banku zapewniają, że na takim układzie każda strona zyskuje korzyści. Klient, bo dostaje spersonalizowaną ofertę rabatową. Sprzedawca, bo dostaje klientów, którzy zainteresowani są jego ofertą. I w końcu bank, który zaspokaja potrzeby sprzedawcy i klienta pełniąc rolę łącznika. Z jednej strony dostarcza sprzedawcy klientów, z drugiej daje klientowi to, co ten chce kupić. I nie dokłada do tego ze swojej kieszeni, bo rabaty przygotowują sprzedawcy.

Trzeba przyznać, że system rabatowy mOkazje zapowiada się naprawdę ciekawie i być może będzie prawdziwą branżową rewolucją. Na tę chwilę trudno jednak oceniać całość, bo w programie dostępne jest zaledwie kilka punktów. Trzeba też będzie poczekać kilka miesięcy, aż program się „dotrze”. Wówczas będzie można powiedzieć, czy rabaty są faktycznie personalizowane i jak to wszystko działa w praktyce.

Wojciech Boczoń

Redaktor prowadzący PRNews.pl

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl