Początek piątkowej sesji był bardzo spokojny. Żadna ze stron giełdowej walki nie zamierzała wykonywać poważniejszych ruchów w kontekście nadchodzących wyników amerykańskich firm.
Dodatkowym czynnikiem zapewniającym spokój były ostatnie dni przynoszące niewielkie zmiany przy ograniczonym obrocie. Poziom tuż poniżej wczorajszych maksimów na początku satysfakcjonował wszystkich. Zupełnie inaczej zachowywały się od rana zachodnie rynki. Handel rozpoczął się tam od silnego uderzenia popytu, a dodatkowo lepszy od oczekiwań odczyt indeksu IFO jeszcze odrobinę poprawił sytuację.
Praktycznie całą sesję WIG20 spędził na wyrysowywaniu prostej linii. Ruchy w obrębie paru punktów nie były ani trochę emocjonujące, ale każda godzina spędzona przy maksimach oznaczała, że jeżeli tylko pojawi się impuls to ruch rynku będzie znaczny. Pierwszą szansą zmiany sytuacji były wyniki spółek. Żadne nie okazały się na tyle istotne by znacząco zmienić układ sił. Warto podkreślić, że najbardziej pozytywnie inwestorzy zagraniczni zareagowali na wyniki Forda, które były dobre, bo strata była aż… dwukrotnie mniejsza od oczekiwań. Jedyny producent samochodów, który nie skorzystał z rządowej pomocy stracił „tylko” 1,8 mld dolarów, co przełożyło się na 17 proc. zwyżkę cen akcji. Sprzedających wspierał z kolei wynik 3M, czyli firmy uważnej za amerykańską gospodarkę w pigułce. Firma zanotowała stratę większą od oczekiwań, ale na naszym rynku nie zmieniło to nastawienia inwestorów.
Wyczekiwanie na giełdowe rozstrzygnięcie trwało do ostatniej godziny. Dopiero wtedy popyt przypuścił decydujący atak, dzięki któremu WIG20 nie tylko oddalił się od strefy 1700 pkt., ale nawet wszedł na 3 proc. plusy. Byki dodatkowo wzmacniała perspektywa pozytywnego otwarcia w USA i dane pokazujące, że zamówienia na dobra trwałego użytku w Stanach w marcu były lepsze od prognoz. Cały ruch w górę poparty był znacznym wzrostem obrotu, co sugeruje że wielu graczy liczyło na takie zakończenie i jedynie czekali na sygnał do zakupów, ale za nic nie chcieli pokazać swojej siły przed rozpoczęciem handlu w USA.
W końcówce pomocna była też informacja, że sprzedaż nowych domów spadła w USA o 0,6 proc., ale i tak było to wynik wyższy od prognoz. Fakt, że w ujęciu rocznym sprzedaż spadła o 31 proc. był nic nie znaczącym dodatkiem, bo gdy nastroje są dobre żadne dane nie są w stanie ich zmienić.
Dzisiejsza sesja potwierdziła, że w ostatnich dniach przebiegała konsolidacja, która stała się obecnie podstawą pod wybicie. Tak silny wzrost oznacza, że cały tydzień kończymy 4 proc. wzrostem rynku i bardzo dobrymi perspektywami na kolejne dni. Najbliższe tygodnie powinny przynieść test tegorocznych maksimów, ale z uwagi na rozpoczęcie publikacji raportów kwartalnych polskich spółek (a zwłaszcza banków) na poszczególnych walorach będziemy mieli podwyższoną zmienność.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse