Nykredit wycofuje się z Polski

Jeszcze trochę ponad rok temu mówiono o wzrostach 10-15%. Teraz zaczyna się wspominać o podobnych spadkach. Niezła różnica i strata, gdyby ktoś się posłuchał. Oczywiście nikt nie pamięta o swoich przewidywaniach sprzed miesiąca. Liczą się te najnowsze, które się dostosuje do bieżących wydarzeń. Już najśmieszniej wygadały „analizy”, które po jednym wyskoku zadłużenia we frankach z optymizmem patrzyły na ceny nieruchomości w przyszłości. Mimo wszystko agencje nieruchomości zaczynają sprowadzać sprzedających na ziemię, a zatem i na rynku wtórnym niedługo powinniśmy zauważyć pierwsze zmiany cen. Witaj normalności.

A ceny będą spadać – wraz za zmniejszającą się dostępnością do kredytu. Można bowiem stwierdzić, że to koniec ery franka. Teraz czas na euro i polskiego złotego. A przecież te kredyty były do tej pory raczej wyklinane, bo drogie. Zobaczymy, czy ludzie będą się jeszcze tak chętnie zadłużać. Dane NBP raczej o tym nie przekonują.

Dla podkreślenia obecnego stanu i przyszłych perspektyw polskiego rynku kredytów hipotecznych można potraktować informację o tym, że Nykredit zaprzestaje akcji kredytowej w Polsce. Prawda, że dziwne? Bo przecież rosną marże, popyt jest jak diabli (brakuje 1,5 mln mieszkań), Euro 2012, rosną nam pensje, gospodarka kwitnie, spada bezrobocie… No jacyś niepoważni chyba, można rzecz. No niestety. Jak kryzys, to kryzys. Pocieszające jest tylko to, że udzielone dotychczas kredyty będą obsługiwane przez oddział Nykredit w Warszawie przez cały okres kredytowania.

Ostatnie wnioski kredytowe bank przyjmuje do 14 listopada 2008 r. Analizie zostaną poddane jedynie wnioski kompletne, zawierające wszystkie niezbędne dokumenty oraz operat szacunkowy nieruchomości. Bank nie akceptuje już jednak wniosków na budowę lub modernizację nieruchomości, czyli takich, dla których wypłata kredytów odbywa się w transzach. Ostatnim dniem wypłat nowych kredytów będzie 15 grudnia. Można powiedzieć, że do końca roku bank przestanie prowadzić działalność…

Co to oznacza dla klientów? Można powiedzieć, że utrudnienia. Klienci nie będą mogli wnioskować o podwyższenie kwoty kredytu lub o zmianę waluty. Zobaczymy co będzie z szybszą spłatą, etc.

Dlaczego Nykredit wycofuje się z Polski? Naszym zdaniem – albo nie wierzy w perspektywy polskiego rynku na najbliższe kilka lat, albo sam ma kłopoty na swoim rynku i chce ograniczyć ryzyko. Jak bowiem interpretować oficjalną wypowiedź, przy obecnym zachowaniu rynku i nadchodzącej rekomendacji KNF?

W piśmie do wszystkich współpracujących firm, Lech Gajewski, Dyrektor Generalny Nykredit Realkredit Oddział w Polsce pisze: „Nykredit podjął decyzję o zaprzestaniu akcji kredytowej w Polsce, gdyż uważa, że w długim okresie czasu wybrany model biznesowy nie rokuje satysfakcjonującego rozwoju. Rosnące zapotrzebowanie na kredyty denominowane do franków szwajcarskich, bez ograniczeń LTV oraz na finansowanie mieszkań w trakcie budowy, których to potrzeb Nykredit nie jest w stanie zaspokoić, ogranicza w znacznej mierze perspektywy rozwoju Nykredit. Dlatego też podjęliśmy tę jakże trudną decyzje o zaprzestaniu naszej aktywności w Polsce.”

Jednym słowem. Albo decyzja była podjęta kilka miesięcy temu, albo są inne powody. Bo przecież ograniczenia LTV już są i to drastyczne i za chwilę będą kolejne. No chyba, że chodzi o to finansowanie mieszkań w trakcie budowy… Tak, tak. Jeśli Nykredit stwierdzi, że czeka nas zapaść na rynku mieszkaniowym i to na dłużej (mowa o długim okresie działania), to bez sensu jest w ogóle być na tym rynku, jeśli nie będzie żadnej sprzedaży, a ceny mieszkań będą spadać. Taka zależność zresztą jest zawsze. Tani kredyt – większy obrót – wyższe ceny i odwrotnie – drogi i mniej dostępny kredyt – mniejszy obrót – niższe ceny. Jakiekolwiek są powody, raczej nie nastraja to wszystko optymistycznie.

Sam Nykredit do dużych graczy raczej nie należał. Mimo wszystko warto o nim wspomnieć, bo jako pierwszy na naszym rynku oparł model sprzedaży całkowicie na sieciach zewnętrznych. Nie chcąc krakać, to również może być jakiś powód – nadchodzące zmniejszenie sieci sprzedaży? Tak czy inaczej robi się mało ciekawie. Chociaż jak rozmawiamy z doradcami czy bankowcami, to raczej są optymistami. W takiej sytuacji wolimy się nazywać realistami niż pesymistami, bo z nastawienia raczej takimi w życiu nie jesteśmy… Nie wiemy jak traktować różnego rodzaju analizy na temat rynku nieruchomości, czy na przykład te sprzed kilku tygodni są jeszcze aktualne. Wynika z nich, że raczej nie ma się co martwić. No chyba, że będą po nowym roku jakieś rewizje tych ocen… Tak jak zawsze – czas przyniesie odpowiedź.