Podczas obrad walnego zgromadzenia Society of Business Ethics w sierpniu 1998 roku (San Diego, Kalifornia) profesor John R. Boatright, ówczesny prezes Towarzystwa, wygłosił przemówienie programowe. Zwrócił w nim uwagę na niewielką skuteczność etyki biznesu, u podstaw której znajduje się – według jego słów – model moralnego menedżera. W tym modelu – pisze Boatright – moralny menedżer to nie tylko ktoś, kto jedynie działa moralnie, lecz ten kto myśli moralnie, to znaczy aktywnie włącza rozważania moralne do podejmowania decyzji dotyczących biznesu. A celem etyki biznesu jest wytworzenie moralnych menedżerów, czyli ludzi myślących moralnie.
Dwa modele etyki biznesu
Model moralnego menedżera adresowany jest do szefostwa firm oraz kierowanych przez nich organizacji. Od menedżerów model ten domaga się, by poza nastawieniem ekonomicznym byli także filozofami moralnymi. Jak kierujemy własnym życiem jako szefowie gospodarstw domowych? – pyta Boatright. Jako kierownik gospodarstwa domowego (uważam się za dosyć dobrą, etyczną osobę) zatrudniam pracowników konserwujących i naprawiających urządzenia, kupuję artykuły spożywcze i inne, pożyczam pieniądze. W każdym przypadku działam jak uczestnik rynku, który stara się uzyskać najwyższą cenę. […] Jeśli tak kieruję swoim życiem, to dlaczego powinienem oczekiwać, że kierownik organizacji gospodarczej będzie działał inaczej?
Boatright, a jest to znany i uznany specjalista w dziedzinie etyki świata finansów, model moralnego menedżera uważa jednak za niewystarczający, domagając się jeśli nie zastąpienia go innym, to przynajmniej znaczącego uzupełnienia o szersze spojrzenie na etyczny wymiar zachowań biznesowych. Alternatywą powinna być, jego zdaniem, etyka biznesu skupiająca swą uwagę na podmiotach działających na rynku. Niezbędny jest więc model moralnego rynku.
Oto porównanie – za Boatright’em – obu modeli z uwzględnieniem trzech ważnych kwestii etyki biznesu: odpowiedzialności, uczestnictwa i więzi międzyludzkich.
(…)
Model moralnego menedżera jest pochodną harwardzkiej polityki społecznej, podczas gdy model etycznego rynku jest bliższy szkole chicagowskiej. Oba modele uzupełniają się, podobnie jak kontraktowe korzystanie z dróg i autostrad, określone kodeksem drogowym, wymaga także uprzejmości (savoir-vivre) osób siedzących za kierownicami pojazdów oraz innych użytkowników dróg. Uzupełnianie się obu modeli prowadzi do tego, co bywa nazywane dobrymi praktykami.
Lepsze jest wrogiem dobrego
Obok pojęcia „dobrych praktyk”, spotykamy się także z pojęciem „najlepszych praktyk”. Najprostszą definicję pojęcia „najlepszych praktyk” podaje Wikipedia: Najlepsza praktyka (best practice) w zarządzaniu to ogólnie akceptowany „najlepszy sposób robienia czegoś”. Najlepsza praktyka formułowana jest w wyniku analizy poszczególnych przypadków (sytuacji) charakterystycznych dla danego rodzaju działalności lub organizacji, która to analiza ma na celu określenie powszechnie stosowanych efektywnych i ekonomicznych oraz etycznych (trzy “E”) środków organizowania systemu lub spełniania (pełnienia) funkcji. Praktyki uznawane za najlepsze opisane są w raportach z badań, publikacjach z zakresu teorii organizacji i zarządzania oraz czerpane są z doświadczeń organizacji.
Pojęcie „najlepszych praktyk” spopularyzowane zostało pod koniec lat 80. ub. wieku, m.in. przez Toma Petersa w książce In Search of Excellence. Istota tego pojęcia polega na określeniu wymagań definiujących metodę postępowania w każdej interesującej z tego punktu widzenia sytuacji. Wymagania te dostarczają wzorca, do którego przyrównuje się rzeczywiste wykonywanie zadań związanych z daną sytuacją, oceniając jego jakość. Różnice pomiędzy wzorcem a rzeczywistością umożliwiają doskonalenie postępowania praktycznego. Postępowanie to sugeruje, że wiele – jeśli nie większość – sytuacji jest powtarzalna. Skoro tak, to wyekstrahowanie zbioru doświadczeń pozwala przewidzieć wszystkie lub większość scenariuszy określających jak najlepiej postępować w konkretnych sytuacjach.
„Najlepsza praktyka” może być także eufemizmem, stosowanym w zarządzaniu w celu zneutralizowania negatywnego wizerunku, związanego z kopiowaniem sposobu postępowania konkurenta. Zamiast tego powiada się, że organizacja (biznes) przyjmuje dobre praktyki, bądź określa się innowację menedżerską jako najlepszą praktykę, unikając powoływania się na autorstwo konkurencyjnej organizacji. Z drugiej strony, może to mieć charakter swego rodzaju ruchu intelektualnego, stanowiącego otwarte źródło – traktowane nie w kategoriach czyjejś własności, lecz jako czynnik pobudzający do rywalizacji i innowacyjności.
Pojęcie „dobrej praktyki” (good practice) jest lepsze od pojęcia „najlepszej praktyki” (best practice), bowiem nie zamyka sprawy sugerując, że praktyka może być doskonalona w przyszłości.
Ku dobrym praktykom rynku finansowego w Polsce
Zdając sobie sprawę z konieczności wprowadzenia odpowiednich standardów prowadzenia działalności na rynku finansowym, również na skalę międzynarodową, Komitet Przewodniczących Międzynarodowej Organizacji Papierów Wartościowych (IOSCO) przyjął stosowny Raport, wzywając wszystkich członków IOSCO do przyjęcia zawartych w Rezolucji zasad i ich stosowania na nadzorowanych rynkach oraz do ich promowania i zapewnienia ich przestrzegania. Ze względu na autonomię członków IOSCO, sprawę formy wprowadzenia zasad pozostawiono do uznania lokalnym organizacjom i instytucjom.
Podejmując trud wprowadzenia podstawowych zasad działalności na rynku finansowym w Polsce, Komisja Nadzoru Finansowego zaprosiła przedstawicieli organizacji zrzeszającej podmioty finansowe, przedstawicieli organizacji konsumenckich oraz ekspertów. Grono to w toku wielomiesięcznej owocnej debaty opracowało Kanon Dobrych Praktyk Rynku Finansowego, nawiązujący do standardów IOSCO, modelu etycznego rynku oraz doświadczeń korporacji skupiających podmioty operujące na polskim rynku finansowym. Kanon, podobnie jak zasady IOSCO, liczy się z autonomią podmiotów finansowych, pozostawiając korporacjom do ich uznania przyjęcie i stosowanie zasad Kanonu.
Uczyniony został tym samym ważny krok w kierunku wprowadzania zasad ładu etycznego w kolejnym segmencie polskiego życia gospodarczego.
(…)