Obligacje bardzo tanio sprzedam

Z tabliczkami o takiej treści po rynku finansowym biegają coraz bardziej nerwowo zarówno europejskie rządy, jak i inwestorzy, którzy chcieliby odzyskać choć część kwot wydanych wcześniej na zakup papierów skarbowych.

Ta gonitwa staje się coraz mniej groteskowa, a coraz bardziej dramatyczna. Eurogrypa rozprawia się z Włochami nadzwyczaj sprawnie i szybko i rozgląda się już za następną ofiarą. Wszystko wskazuje, że może nią stać się Francja. Być może takiego szoku potrzeba, by wreszcie obudzić kogo trzeba. Tylko kogo? Europejski Fundusz Stabilności Finansowej podobno dysponował kwotą 440 mld euro, która miała być szybko w cudowny sposób rozmnożona. Kryzys jednak nie mógł się tego doczekać i robi swoje. Europejski Bank Centralny z nieskrywaną niechęcią kupuje obligacje, by zapobiec ich coraz bardziej dramatycznej przecenie, ale skutek jest niewielki. Inwestorzy zaczynają sobie coraz bardziej zdawać sprawę z tego, że żadnej antykryzysowej zapory w Europie nie ma. Ich zaufanie i tak już mocno nadwyrężone, wkrótce całkiem zgaśnie i obligacji nie będzie komu kupować. Takiego scenariusza przestraszyli się chyba we wtorkowe południe inwestorzy giełdowi, doprowadzając do spadku indeksu we Frankfurcie o 2,8 proc. i niewiele mniejszego tąpnięcia w Paryżu. Późniejsze odrabianie strat nie zmieniło obrazu rynku. CAC40 spadł ostatecznie o 1,9 proc., a DAX o 0,9 proc. Nie widać obecnie czynnika, który mógłby wpłynąć na zmianę nastrojów, za to zagrożeń nie brakuje. Kierunek ruchu na giełdach w najbliższych dniach wydaje się przesądzony, ale już nie raz okazywało się, że rynek potrafi zaskakiwać.

We wtorek lekko zaskoczył rynek amerykański. Po pierwszych godzinach niezdecydowanych wahań ruszył w dół i zdawało się, że europejskie problemy przygniotą amerykańskich graczy. S&P500 w najgorszym momencie spadł do 1244 punktów, tracąc 0,6 proc. Przypomniano sobie jednak o niezłych danych gospodarczych i dzień zakończył zwyżką indeksu o 0,5 proc. Nie można jednak mieć pewności, czy kolejne dane będą równie dobre i czy będą w stanie zrównoważyć obawy o Europę. Dziś poznamy liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekuje się, że po raz kolejny będzie ich mniej niż 400 tys.) oraz indeks Fed z Filadelfii (spodziewany jest jego niewielki wzrost z 8,7 do 9 punktu). Amerykanie coraz bardziej obawiają się, że kłopoty strefy euro wpędzą ich gospodarkę w recesję.

Kłopotów z tego powodu spodziewają się też inwestorzy w Azji. Można tak sądzić po silnych spadkach na tamtejszych giełdach. Nikkei spadł dziś o 0,9 proc. Shanghai B-Share zniżkował o 2 proc., a Shanghai Composite o ponad 2,5 proc. W Hong Kongu indeks zniżkował chwilami o prawie 3 proc.

Kontynuację przeceny sugerują notowania kontraktów terminowych. Pochodne na amerykańskie indeksy rano spadały po ponad 1 proc., kontrakty na CAC40 szły w dół o 1,4 proc., a na DAX o 1,7 proc. Nasz parkiet może przejść dziś test swojej kondycji. Wtorkowy niewielki spadek WIG20, sięgający zaledwie 0,5 proc. był zasługą głównie zyskujących 4,5 proc. akcji KGHM. Notowania jednej spółki nie są jednak w stanie wykreować dłuższego trendu na całym parkiecie.

Źródło: Open Finance