Obligacje: oferta publiczna niejedno ma imię

Coraz więcej spółek decyduje się na oferowanie obligacji w trybie publicznym. Z dnia na dzień firmy mogłyby odpalić w ten sposób emisje o wartości przekraczającej 1,15 mld zł.

Na wstępie krótkie przypomnienie dlaczego przebicie się do świadomości potencjalnych inwestorów detalicznych wymaga oferowania obligacji w trybie publicznym. W przeciwieństwie do emisji prywatnych, pozwalają one wyjść z ofertą do co najmniej 150 osób lub do nieoznaczonych adresatów. Jeśli dodać do tego możliwość reklamowania emisji oraz w niebudzący wątpliwości natury prawnej sposób podawania szczegółów emisji, to firmy otrzymują narzędzie do wyjścia z ofertą do szerokiego grona potencjalnych inwestorów, znacznie zwiększając w ten sposób między innymi szanse na zebranie z rynku oczekiwanej kwoty.

Praktyka pokazuje, że emitenci obligacji korporacyjnych mogą wykorzystywać trzy sposoby oferowania papierów dłużnych w trybie publicznym. Najszersze grono odbiorców mają emisje z prospektem zatwierdzonym prze Komisję Nadzoru Finansowego. W istocie, nadzorca wyraża zgodę na przeprowadzenie całego programu, który może dzielić się na kilka mniejszych rozłożonych w czasie emisji. I tak na przykład trwająca oferta obligacji Best o wartości do 45 mln zł wchodzi w skład programu do 300 mln zł, co znaczy, że prawdopodobnie w przyszłości inwestorzy mogą oczekiwać kolejnych emisji, niekoniecznie na takich samych warunkach. Drugi sposób przeprowadzania ofert publicznych zarezerwowany jest raczej dla podmiotów relatywnie niewielkich, ponieważ kwota emisji nie może przekroczyć równowartości 2,5 mln euro. Przypadek ten wymaga przygotowania memorandum, które nie musi być zatwierdzane przez KNF, ale w razie konieczności nadzór może zgłosić sprzeciw. Na ten sposób oferowania obligacji zdecydował się między innymi producent drukarek Zortrax, który chce zebrać od inwestorów do 10 mln zł. Tyle samo chce pozyskać także Hussar Gruppa, firma spedycyjna, która rozpocznie emisję 2 kwietnia.

Ostatnia, i najmniej popularna forma publicznego oferowania obligacji, to emisje bez prospektu, w przypadku których minimalny zapis musi wynosi co najmniej równowartość 100 tys. euro. Rzecz jasna, to bardzo wysoko postawiona bariera, która sprawia, że emisja, mimo że publiczna, ma szansę na powodzenie niemal wyłącznie wśród inwestorów profesjonalnych (instytucji finansowych).

Od czasu ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o ofercie publicznej Komisja Nadzoru Finansowego wydała zgodę na przeprowadzenie sześciu programów emisji obligacji o łącznej wartości 2,6 mld zł. Przyjmując, że zakończoną 31 marca emisję Getin Noble Banku Spółki wykorzystano w całości (100 mln zł) oraz, że podobnie zakończy się oferta Bestu (45 mln zł), do wykorzystania wciąż zostanie 1,155 mld zł. Najwięcej z tego przypada na PKN Orlen, któremu po czterech publicznych emisjach o łącznej wartości 700 mln zł wciąż pozostało 300 mln zł. Na uruchomienie czekają programy Echo Investment oraz PCC Rokita, oba na 200 mln zł. W przypadku Kruka po jednej emisji na 15 mln zł do wykorzystania pozostało 135 mln zł. Jeśli ofertę Getin Noble Banku objęto w całości, to do wykorzystania pozostało mu już tylko 65 mln zł z całego programu na 750 mln zł. Przy podobnym założeniu, Best w przyszłości może wyemitować obligacje jeszcze do 245 mln zł.

W najnowszej ofercie publicznej Best proponuje inwestorom obligacje oprocentowane na 3,8 pkt proc. ponad WIBOR 3M. W grudniu, także w ramach oferty publicznej, konkurencyjna firma Kruk płaciła o 0,2 pkt proc. więcej. Można się jednak spodziewać, że w kolejnej emisji kupon będzie już niższy. W ramach emisji, trwającej do 31 marca Getin Noble Bank płacił 3 pkt proc. powyżej stopy WIBOR 6M. Warunki emisji Echo Investment oraz PCC Rokita nie są jeszcze znane. Najmniej za papiery oferowane w trybie publicznym płacił dotychczas Orlen, który uplasował cztery emisji z oprocentowaniem od 1,3 do 1,5 pkt proc. ponad WIBOR 6M.

O tym, że emisja publiczna nie zawsze musi kojarzyć się z dużymi podmiotami, a więc i w domyśle niższym ryzykiem, przekonuje choćby prowadzona do 7 kwietnia emisja Zortraksu.

Start-up płaci stałe 9 proc. w skali roku. O tym, że oferty publiczne do równowartości 2,5 mln euro bynajmniej nie są utożsamiane z brakiem ryzyka świadczyć mogłyby wyniki poprzednich emisji. I tak na przykład, Organika zebrała 6,2 mln zł z 10 mln zł, o które się ubiegała. Polfa znalazła chętnych na 6 mln zł, a Powszechne Towarzystwo Inwestycyjne na 6,7 mln zł, choć ubiegały się one odpowiednio o 10 mln zł i 9 mln zł. Najmniejszą dotychczas ofertę publiczną w nowym reżimie prawnym przeprowadziło Aforti Holding, które z emisji na 5 mln zł pozyskało 2,5 mln zł.

Wzrost popularności publicznych ofert obligacji niewątpliwie działa na korzyść inwestorów indywidualnych, którzy zyskują coraz to nowsze sposoby na lokowanie oszczędności. Warto jednak pamiętać, że nie każda ogólnodostępna emisja z niskim minimalnym progiem zapisu musi pochodzić od banku, dużego koncernu paliwowego czy uznanego windykatora.

Michał Sadrak

Open Finance