To ponad dwa razy więcej niż w 2007 r. W tym roku zainteresowanie nimi może być jeszcze większe, bo dają stabilny zysk zbliżony do zysku z lokat, a można je sprzedać w dowolnym momencie, inkasując należne odsetki i nie czekając, aż skończy się okres umowy, jak w przypadku depozytów.
– Ponadto obligacje dają najwyższy stopień bezpieczeństwa, bowiem są gwarantowane przez Skarb Państwa. Ich zaletą jest także łatwość wyjścia z inwestycji – mówi Anna Suszyńska, zca dyrektora departamentu Długu Publicznego Ministerstwa Finansów dla www.obligacjeskarbowe.pl.
W tej chwili w sprzedaży są cztery serie obligacji. Dwulatki o stałym oprocentowaniu 5,75 proc. w skali roku i rocznej kapitalizacji odsetek. Trzylatki oprocentowane na 6,38 proc. Papiery czteroletnie z oprocentowaniem 6,5 proc. w pierwszym roku i roczną kapitalizacją odsetek oraz obligacje dziesięcioletnie, które można kupować między innymi w ramach Indywidualnych Kont Emerytalnych. Ich oprocentowanie w pierwszym roku wynosi 7 proc., a odsetki są kapitalizowane rocznie.
Oznacza to, że inwestując w papiery skarbowe 10 tys. zł po roku zarobimy od 575 zł do 700 zł. Składając te same pieniądze na rocznej lokacie np. w Raiffeisenie dostaniemy 664 zł, a w Noble Bank – 688 zł. Z czego wniosek, że obligacje są coraz większą konkurencją dla tradycyjnych depozytów.
Tym bardziej że Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła w ubiegłym roku cykl obniżek stóp procentowych. W sumie spadły już one o 1 pkt proc. W ślad za nimi będzie się zmniejszało oprocentowanie lokat w bankach. Już pierwsze z nich – np. Citi Handlowy – podjęły decyzję o cięciu oprocentowania depozytów.
Zdaniem analityków w tym roku podobnie jak w poprzednim będzie utrzymywało się zainteresowanie klientów obligacjami. Wpływ na to ma trudna sytuacja na rynku kapitałowym. Pomimo odbicia na początku stycznia w ostatnich dniach na giełdzie łatwiej było stracić, niż zarobić.
Tym samym zysku nie przynoszą fundusze inwestycyjne lokujące kapitał w akcje. Klienci szukają bezpiecznych sposobów lokowania kapitału. – Rok 2009 może zapisać się w historii jako rok obligacji – przewiduje Łukasz Bugaj, analityk Doradztwa Finansowego Xelion – Zwłaszcza, jeśli Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy do poziomu 4 proc., czyli jeszcze o przynajmniej 1 pkt proc. – dodaje.
Analitycy zgadzają się także co do tego, że obligacje świetnie nadają się do zabezpieczenia kapitału na czas kryzysu. – Jeśli myślimy o dwu-, trzyletnim horyzoncie inwestycyjnym, zakup obligacji to dobry pomysł – twierdzi Sebastian Saliński, analityk z Gold Finance – Jednak kto myśli o dłuższym, na przykład pięcioletnim okresie inwestycji, powinien wziąć pod uwagę zakup niewielkiej ilości akcji stabilnych spółek – dodaje.
W ubiegłym roku ponad 6o proc. sprzedanych obligacji stanowiły papiery dwuletnie. W tym roku sytuacja może się nieco zmienić. – Oprocentowanie obligacji na trzy, cztery i dziesięć lat jest oparte o stopę inflacji. Te papiery więc faktycznie przed inflacją chronią. Myślę, że Polacy to docenią. – zwraca uwagę Maciej Kossowski z Wealth Solutions – Dodatkowym atutem trzylatków jest możliwość obracania nimi na giełdzie, co w najbliższych miesiącach także może mieć niebagatelne znaczenie – podkreśla.
Analitycy są również zdania, że warto interesować się funduszami obligacji i to nie tylko lokującymi w papiery polskiego rządu, ale i innych państw. Zdaniem Andrzeja Czarneckiego zarządzającego Union Investment TFI fundusze oparte o zagraniczne instrumenty finansowe powinny przynosić zysk jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy.
Obligacje zagraniczne są bowiem wyżej oprocentowane niż papiery polskie. W ostatnim kwartale ubiegłego roku najlepsze fundusze, oparte np. o papiery amerykańskiego rządu, miały kwartalnie nawet ponad 30 proc. stopy zwrotu. Było to m.in. efektem umacniania się dolara.
Monika Kaczyńska