Oczy na rynek długu, surowców. WIG20 skazywany na 3000 pkt

Timothy Geithner postraszył amerykański Kongres upadłością (powiedział, że jest „nie do pomyślenia”), Bernanke inflacją, a Toyota wstrzymała produkcję w Stanach. Nikkei spadł, Kospi sięgnął po rekord.

Poniedziałek na rynkach akcji był raczej senny, poza kilkoma wyjątkami jak szalejący parkiet w Turcji, gdzie indeks wzrósł o ponad 2 proc. do najwyższego poziomu od grudnia. Ale ISE wcześniej silnie tracił od października do lutego gubiąc ok. 20 proc., więc obecne odreagowanie, choć imponujące, jest tylko odrabianiem wcześniejszej słabości.

W USA tymczasem Dow Jones zdołał wyznaczyć rekord hossy po wzroście o zaledwie 0,2 proc., ale nie towarzyszyły temu najmniejsze choćby emocje. S&P do rekordu hossy nadal brakuje 0,8 proc. Wydarzeniem dnia było pierwsze od dłuższego czasu wystąpienie szefa Fed, Bena Bernanke, który powiedział, że Fed musi obserwować inflację „ekstremalnie uważnie”, ponieważ ceny surowców mogą mieć więcej niż tymczasowy wpływ na inflację. Nie wypowiedział się natomiast na temat stóp procentowych, ale to jedno zdanie (powtórzone zresztą po ostatnim komunikacie FOMC) zdołało umocnić dolara.

Znacznie bardziej wylewny był Timothy Geithner, sekretarz skarbu, który w liście do kongresmenów użył słowa „default”. Przypomniał, że USA osiągną limit zadłużenia (14,29 bln USD) najpóźniej 16 maja i jeśli do tego czasu limit nie zostanie podniesiony (przez Kongres) USA stracą wiarygodność w oczach inwestorów, a dla takiego kraju jak USA, default (eleganckie słowo na upadłość) jest „nie do pomyślenia”. Tymczasem Republikanie chcieliby zobaczyć rządowe sposoby walki z deficytem, zanim zgodzą się na podniesienie wzrostu zadłużenia USA. Rynki finansowe na razie są spokojne, rentowność bonów skarbowych spadła nawet do rekordowo niskiego poziomu, ponieważ w nich właśnie upatruje się bezpieczeństwa.

Notowania w Azji przyniosły mieszane rezultaty. Nikkei spadł o 1,1 proc. po tym jak Toyota wstrzymała produkcję w USA z uwagi na zakłócenie dostaw części z Japonii po trzęsieniu ziemi. Inwestorzy obawiają się, że podobnych „reakcji łańcuchowych” pojawi się więcej. Na słabości Japonii korzystają jednak inne gospodarki – Kospi wzrósł o 0,7 proc. do nowego rekordu hossy, ponieważ inwestorzy liczą na to, że koreańscy eksporterzy zajmą miejsce japońskich. Chińskie giełdy dziś nie pracowały.

W Europie nastroje mogą być podobne do wczorajszych, czyli mieszane. Inwestorzy czekają na czwartkowe posiedzenia i decyzje ECB oraz Banku Anglii. Wszyscy świetnie zdają sobie sprawę z tego, jak niebezpieczna jest sytuacja – inflacja wymyka się spod kontroli, a podwyżka stóp może niekorzystnie wpłynąć na koszty długu grupy PIGS, która już przy obecnych kosztach znajduje się w nie lada tarapatach. List Geithnera, choć demagogiczny, również rysuje sytuację finansową USA w czarnych barwach. Trudno będzie więc o dobre nastroje, choć rynki mogą łatwo zapomnieć o ostrzeżeniach jeśli dostaną dziś dobre dane o PMI dla sektora usług w Europie i o sprzedaży detalicznej w strefie euro (na to szanse są małe).

W Warszawie mamy za sobą kolejną rekordową sesję, zaś sytuacja techniczna jednoznacznie sprzyja posiadaczom akcji. Natomiast warto zwrócić uwagę, że obserwatorzy są wyjątkowo jednomyślni wskazując poziom 3 tys. pkt jak minimalny cel dla WIG20, który może zostać osiągnięty jeszcze w kwietniu. Taka jednomyślność (cel ten wskazywałem także ja w ostatnich komentarzach) powinna być jednak sygnałem ostrzegawczym, bowiem większość nie może mieć racji. WIG20 w ostatnim rajdzie zyskał 250 pkt w ciągu pięciu tygodni i zaczyna wyglądać na przegrzany. Realizacja zysków w drugiej połowie wczorajszej sesji może zostać przedłużona na otwarciu. W szczególności narażeni są akcjonariusze Banku Handlowego, który zastąpi dziś BZ WBK w składzie indeksu. Handlowy zyskał prawie 10 proc. na ostatnich sesjach i realizacja zysków jest prawdopodobna. Wczorajszy spadek Enei może być kontynuowany, ponieważ inwestorzy mogą czuć się rozczarowani fiaskiem prywatyzacji i groźbą podaży akcji ze strony MSP.


Emil Szweda
, Noble Securities

Źródło: Noble Securities SA