Od czego zależą notowania Visy i Mastercarda?

Najwięksi operatorzy kart płatniczych mają się dobrze. Zyski rosną, a analitycy spodziewają się kolejnych kwartałów ich kilkunastoprocentowego wzrostu. Visa, firma o kapitalizacji 104 mld USD, jest w długoterminowym trendzie wzrostowym i przez ostatnie 2 lata jej akcje wzrosły o około 100%. Mastercard ustępuje największemu konkurentowi pod względem kapitalizacji (52,8 mld USD), jednakże i w tym przypadku w ostatnich dwóch latach wzrost kursu wyniósł około 100%. Wymienione firmy radzą sobie świetnie i prowadzą bardzo efektywną kampanię na nowych rynkowych. Jednocześnie warto zauważyć, iż od maja 2012 roku akcje Visa i Mastercard weszły w trendy horyzontalne, podczas gdy główne amerykańskie indeksy zdecydowanie rosły.

Nowym wyzwaniem, zarówno dla Visy jak i Mastercarda, jest wprowadzanie możliwości płatności poprzez telefon komórkowy. Zapewne wkrótce taki sposób prowadzenia zakupów lub wypłat będzie powszechnie oferowany rzez jedną i drugą firmę. Jednakże wyzwaniem będzie zdominowanie tego rynku w takim samym stopniu, jak rynku kart, i efektywna walka z nowymi konkurentami z innych branż, którzy mogą się pojawić. Na razie inwestorzy i analitycy giełdowi niewiele mówią o konkurentach Visy i Mastercarda spoza sektora finansowego, a obie firmy wdrażają swoje systemy powiązane z działającymi już rozwiązaniami obsługującymi karty płatnicze. Powstają również nowe systemy stworzone jednocześnie do obsługi „konwencjonalnych” płatności kartami, jak i płatności smartfonami.

Rozwiązania płatności mobilnych mogą być jednak różne, a na razie brak jest jednego, spójnego modelu. Jednym z potencjalnych ryzyk dla Visa i Mastercard jest scenariusz, w którym operatorzy komórkowi wraz z instytucjami finansowymi będą w stanie zaoferować usługę, która połączy punkt sprzedaży i kupującego (a dokładniej jego rachunek debetowy lub kredytowy w banku) bez pośrednictwa operatora typu Visa lub Mastercard. Może pojawić się również możliwość realizacji wypłat z bankomatów bezpośrednio z rachunku bankowego, bez pośrednictwa karty. Podwaliny takiego systemu raczkują już nawet w Polsce, a uruchomienie tego typu usługi na szeroką skalę wydaje się relatywnie proste. Podobnie jak powszechne jest doładowanie karty typu prepaid przez bankomat. Innym wyzwaniem dla operatorów jest zintegrowanie różnych usług, nie tylko płatniczych, poprzez aplikację typu „elektroniczna portmonetka” jednego z wiodących dostawców systemów operacyjnych na smarfony.

Z wielu rozwiązań sprzętowych sprawdzanych na świecie najwięcej mówi się o systemie NFC, czyli, w wielkim skrócie, o rozwiązaniu wykorzystującym komunikację bezprzewodową krótkiego zasięgu. Według różnych szacunków liczba telefonów z systemem NFC zwiększy się ze sprzedanych 50 mln w zeszłym roku do około 100 mln w tym roku. NFC może być wiodącą technologią już nawet za 3 lata.

Część firm, które eksplorują rynek płatności mobilnych, koncentruje się jedynie na usłudze płatności typu „elektroniczna portmonetka”. To ograniczone rozwiązanie, które wymaga wcześniejszego jej zasilenia. Trudno sobie wyobrazić, żeby taka forma miała zawojować rynek, szczególnie gdy rośnie poziom wydatków na kredyt. Jedynie więc połączenie telefonu z bankiem (rachunkiem kredytowym lub kartą kredytową) będzie miało powodzenie. Jednakże, można wyobrazić sobie funkcjonalność, w której tradycyjny portfel nie będzie już potrzebny. Zastąpi go telefon, który zapewni dostęp do gotówki, specjalne aplikacje będą przechowywać nasz dowód osobisty, prawo jazdy oraz inne dokumenty i karty, w tym członkowskie i lojalnościowe. Świat idzie w stronę takiego rozwiązania i w sklepach można znaleźć już pierwsze aplikacje tego typu na smarfony. Na dzisiaj wydaje się, że integratorami tak kompleksowych rozwiązań nie będą wystawcy kart. Obecnie na wypracowanie tak zaawansowanych technologicznie rozwiązań „stać” spółki z branży IT, takie jak Microsoft, Apple czy Google. W efekcie, to one mogą stać się największym beneficjentem płatności mobilnych i największą konkurencją Visy i Mastercard.

Źródło: City Index