Odbierzmy Holendrom to, co w nieuczciwy sposób zabrali bankom spółdzielczym – BGŻ

Z hipotezy, którą przedstawiłem 19 czerwca 2008 r. na www.ibs.edu.pl, wynika, że celem ustawowego podwyższenia kapitału banków zrzeszających z 5 do 20 mln euro oraz skrócenia w Traktacie Akcesyjnym o 3 lata terminu wprowadzenia minimalnego kapitału w wysokości 1 mln euro dla banków spółdzielczych było skłonienie banków zrzeszających i banków spółdzielczych do sprzedania Rabobankowi akcji BGŻ, by Holendrzy mogli łatwiej przejąć nad nim kontrolę. Kolejnym celem Holendrów jest przejęcie całego sektora banków spółdzielczych i uczynienie z niego swoich okienek bankowych.

Tę moją hipotezę potwierdza autoryzowana wypowiedź Jacka Bartkiewicza, prezes zarządu BGŻ SA, uzyskana od niego na potrzeby artykułu w „Głosie Banków Spółdzielczych” na początku 2005 r. Od trzech lat była ona opublikowana na www.ibs.edu.pl, ale zapomniałem o niej, a dziś przypadkiem ją odnalazłem. Chcę podkreślić jedno zdanie z jego wypowiedzi: „Powinno się to (sprzedaż akcji BGŻ) również przyczynić do spełnienia przez te banki do 2007 r. wymogu tzw. III progu kapitałowego.”.
Od dawna wiadomo, że BGŻ to najgroźniejszy konkurent dla banków spółdzielczych. Holendrzy z Rabobanku, którzy w 2007 roku przejęli nad nim pełną kontrolę nie płacąc Skarbowi Państwa premii za pakiet kontrolny, szybko przygotowali zmasowany atak na pozycje od dawna zajmowane przez banki spółdzielcze.

Celem BGŻ jest przejęcie najlepszych klientów banków spółdzielczych – detalicznych i biznesowych ze wsi i małych miast.
Na zorganizowanym przez firmę Wincor Nixdorf 24 kwietnia 2007 r. w Warszawie Forum Nowoczesnych Technologii dla Bankowości Spółdzielczej, prof. dr hab. Leszek Pawłowicz, Dyrektor Gdańskiej Akademii Bankowej, powiedział, że trudno mu zrozumieć. dlaczego banki spółdzielcze wyszły z akcjonariatu BGŻ i oddały nad nim kontrolę groźnym konkurentom.

Jego zdaniem, bankom spółdzielczym trudno było uwolnić się od przyzwyczajeń wasalnej relacji z BGŻ ( podobnie jest teraz na linii banki spółdzielcze – bank zrzeszający).

„Przecież banki spółdzielcze i zrzeszające były znaczącymi akcjonariuszami BGŻ i mogły wpływać na jego działania. Mogły wspólnie ze Skarbem Państwa przeprowadzi jego sanację”, powiedział Leszek Pawłowicz.

Moim zdaniem, banki spółdzielcze i zrzeszające niewiele mogły zrobić broniąc swoich pozycji w BGŻ, bo najwyższe władze państwowe z SLD, przyjaciele Jacka Bartkiewicza z SLD, zrobiły wiele, by im zaszkodzić. Zmieniły prawo bankowe i podwyższyły bankom zrzeszającym wymóg kapitałowy z 5 do 20 mln euro.

Zrobiły też jakieś kombinacje w traktacie akcesyjnym, skracając bankom spółdzielczym aż o 3 lata wymóg osiągnięcia kapitału 1 mln euro. To jest najbardziej szokujące, że jacyś urzędnicy państwowi, negocjując traktat międzynarodowy, zlekceważyli wolę suwerena (reprezentowanego przez Sejm, Senat i prezydenta RP), który w ustawie wyraźnie zapisał, że banki spółdzielcze mają czas na osiągnięcie 1 mln euro do końca 2010 r. Ustawa ta dalej obowiązuje, nie została znowelizowana.

Nie mam czasu zająć się tą sprawą, ale śmierdzi ona na kilometry.

Jacek Bartkiewicz uwił sobie ciepłą posadkę. Ciekawe, czy BGŻ odwdzięcza się jakoś politykom SLD za lobbingowe wsparcie interesów Holendrów przeciw interesom sektora banków spółdzielczych?

BGŻ czy Rabobank albo powiązane z nim podmioty dają darowizny na jakieś fundacje czy instytuty badawcze związane z SLD?
Czy jakoś inaczej się to odbywa? Może w mniej wyrafinowany sposób. Na przykład posady dla ludzi SLD.

BGŻ trzeba odebrać Holendrom. Poczekać kilka lat, aż ceny akcji banków znacznie spadną i odkupić je od nich. Operację te powinien przeprowadzić Skarb Państwa, a następnie odsprzedać akcje BGŻ sektorowi banków spółdzielczych na preferencyjnych warunkach.

Dwoje prezesów banków spółdzielczych, Krystyna Skowrońska i Jacek Zacharewicz, to posłowie PO. Z bankami spółdzielczymi związany jest również poseł PSL Stanisław Olas. Do dzieła więc.

Trzeba przekonać ministra skarbu państwa do poparcia interesów polskiego sektora banków spółdzielczych. Nie dla ciepłej posady w przyszłości dla niego, lecz w interesie naszego państwa. Najpierw powinien wstrzmać się ze sprzedażą raszty akcji BGŻ.
Aleksander Grad jest konstytucyjnym ministrem Rzeczypospolitej Polskiej, a nie lobbystą jakiejś ponadnarodowej korporacji.
Nawet gdyby teraz Skarb Państwa miał dostać więcej za akcje BGŻ niż za kilka lat, to warto poczekać, by odzyskać od Holendrów akcje, które zabrali polskim podmiotom gospodarczym w nieuczciwy sposób, najprawdopodobniej korumpując polityków SLD.
Niech skarb państwa te kilkadziesiąt, a może kilkaset mln zł, które straci na spadku wartości 37,28 proc. akcji BGŻ w ciągu kilku lat, potraktuje jako dodatkową państwową dotację dla kilku milionów członków banków spółdzielczych.

Dla naszego państwa to korzystniejsze niż wspieranie zagranicznych koncernów, które transferują zyski i nie tylko zyski poza Polskę.

Rabobank jest potworkiem prawnym z nieokreślonym właścicielem, co może sprawić, że niedługo runie jak domek z kart, bo odpowiedzialności za decyzje jest tam wyjątkowo rozmyta.

Banki spółdzielcze w ostatnich latach pokazały, że są odpowiedzialnym podmiotami gospodarczymi. Zasługują na szacunek i popieranie ich interesów.

Jerzy Krajewski,
dyrektor Instytutu Bankowości Spółdzielczej
Więcej na ten temat: http://www.ibs.edu.pl/content/view/1596/28/