Dziś podrożało 19 z 20 akcji wchodzących w skład WIG20 (czarną owcą okazał się Boryszew). Inwestorzy śmiało kupowali akcje Agory, które zdrożały o 6,8 proc. i wróciły do pułapu 30 PLN. Nadspodziewanie dobrze zachował się także sektor bankowy, choć zwyżki w tej grupie nie zostały poparte wielkością transakcji. Ale największą niespodzianką były wzrosty w sektorze surowców.
KGHM podrożał o 2,9 proc., PKN i Lotos o ponad 1 proc., choć zachowanie cen surowców na rynkach światowych nie upoważnia do optymizmu.
Cena baryłki ropy spadła poniżej 70 dolarów, ponieważ sztorm tropikalny Ernesto raczej nie ma szans przerodzić się w huragan, a poza tym jego trasa i tak omija szyby naftowe w Meksyku i Zatoce Meksykańskiej. Ropa staniała więc 1,6 proc. na giełdzie w Nowym Jorku, choć nadal jest o ponad 3 proc. droższa niż przed rokiem, kiedy szalał huragan Katrina. Ernesto wpłynął także na ceny gazu, które przez ostatnie dwa dni spadły o 13 proc. (akcje PGNiG poszły dziś w górę o 1,6 proc.).
Z kolei miedź staniała o 2,1 proc. do 7,4 tys. dolarów za tonę, ponieważ rynki spodziewają się zakończenia strajku w kopalniach w Chile, które dostarczają 8,5 proc. tego surowca na rynki światowe. Nieznacznie (0,2 proc.) potaniało dziś także złoto, które wymieniamy w tym miejscu głównie dlatego, że wzrost cen surowców zwykle wpływa korzystnie na rynki wschodzące, lecz spadek wprost przeciwnie.
Zgodnie z ostatnią “tradycją” po południu doszło do osłabienia złotego. Dolarowi brakuje już tylko pół grosza do kursu 3,10 PLN, euro bliskie jest poziomu 3,95 PLN, zaś frank przekroczył pułap 2,50 PLN. To nie są dobre informacje dla GPW, bo osłabienie złotego raczej nie przyciągnie do nas inwestorów zagranicznych. Ale dziś rynek akcji się tym nie martwił. Być może jednak zostanie do tego zmuszony. W powietrzu wiszą już kolejne podwyżki stóp procentowych w strefie euro i w Szwajcarii, co dodatkowo mogłoby osłabić naszą walutę.