WYDARZENIE DNIA
Zgodnie z oczekiwaniami ani Europejski Bank Centralny, ani Bank Anglii nie zmieniły dziś stóp procentowych. Obydwie instytucje na razie obserwują rozwój wypadków.
Po posiedzeniu ECB, jego prezes Jean Cloude Trichet powiedział, bank jest zaniepokojony sygnałami o możliwym wzroście inflacji. Dodał, że bank zamierza przeciwdziałać takiemu scenariuszowi, nawet jeśli towarzyszyłoby mu spowolnienie gospodarcze. Odnosząc się do zawirowań rynkowych powiedział, że mogą one przełożyć się – z pewnym opóźnieniem – na perspektywy wzrostu gospodarczego. Ben Bernanke – prezes Fed – użył bardzo podobnych słów. Spowolnienie gospodarcze w USA może się przedłużyć, a spadający dolar i rosnące ceny ropy rodzą ryzyko inflacyjne w krótkim i być może także dłuższym okresie – powiedział.
SYTUACJA NA GPW
Otwarcie z potężną luką bessy – to sugerowało nadmiar emocji na początku notowań. Zwłaszcza po stronie sprzedających te emocje musiały być silne, skoro inwestorzy byli skłonni zaakceptować czasem o kilkanaście procent niższe ceny niż jeszcze we wtorek po południu. mWIG i sWIG notowały rano ponad 4 proc. straty, a WIG20 spadał o ponad 2 proc. Później było już tylko lepiej, bo znalazła się grupa inwestorów uważających gwałtowną przecenę za okazję inwestycyjną. Stopniowo inwestorzy nabierali przekonania, że trochę przesadzili w ostatnich dniach z wyprzedażą i częściowo straty udało się odrobić, ale luka bessy z otwarcia nie została zakryta, co samo w sobie nie jest zbyt optymistyczne. WIG20 bronił się dziś na poziomie dołka z końca września, a mWIG i sWIG próbowały nie spaść poniżej dna z połowy sierpnia. Obrona się udała, choć bez pewności, że na trwałe.
GIEŁDY W EUROPIE
Dzisiejsza sesja na europejskich parkietach zaczęła się od silnych spadków, które były wynikiem załamania na Wall Street i podążających za nim silnych spadków w Azji. Tradycyjnie, najchętniej pozbywano się akcji spółek finansowych po wczorajszym ogłoszeniu straty amerykańskiego banku Morgan Stanley oraz po słabych wynikach banku Fortis. Niemniej, obóz byków wykorzystał jednak niskie otwarcie do akumulacji akcji i główne indeksy zaczęły odrabiać straty. Po części przyczyniło się do tego pozostawienie stóp procentowych na dotychczasowym poziomie przez ECB i Bank Anglii oraz neutralne otwarcie w Stanach. Daje ono szansę na lekkie wzrosty głównych indeksów nowojorskiego parkietu na dzisiejszej sesji, tym bardziej, że japoński jen zaczął się lekko umacniać, więc wczorajsza wyprzedaż nie skusiła inwestorów do zamykania pozycji carry trade- przynajmniej na razie.
WALUTY
Kursy wydają się dziś spokojniejsze, ale atmosfera na rynkach nadal jest bardzo nerwowa. Dealerzy japońscy podają, że banki otwierają zwiększoną liczbę pozycji zabezpieczających ich przed dalszym umocnieniem jena wobec dolara. Oczekiwania rynkowe zakładają więc groźny dla rynków proces zamykania pozycji carry-trade. Awersja do ryzyka spowodowała też, że turecka lira jest najsłabsza do dolara od dwóch tygodni. Lira jest elementem koszyka walutowego dla naszego regionu i choć ostatnio to Turcja, a nie Polska, przyciągała kapitał zagraniczny, jest to pewien przedsmak tego, co potencjalnie – choć zapewne na mniejszą skalę – może niebawem stać się ze złotym.
Kurs euro dotarł dziś do 1,47 USD, kiedy inwestorzy usłyszeli, że ECB gotowy jest walczyć z inflacją nawet kosztem wzrostu gospodarczego.
Jen spadł o 0,2 proc. do dolara i o 0,5 proc. do euro, co trzeba uznać za realizację wczorajszych zysków.
U nas dolar ponownie wita się z poziomem 2,47 PLN. Euro spadło o 3 grosze do 3,57 PLN, a frank do 2,193 PLN. Na razie poziomy oporów dla walut nie zostały złamane.
SUROWCE
Po wczorajszym odreagowaniu ropa znów drożeje. Ceny baryłek londyńskiej brent i nowojorskiej crude podskoczyły o prawie jeden procent po informacji o obniżeniu mocy produkcyjnych rafinerii znajdujących się w rejonie Morza Północnego przed zbliżającym się sztormem. To kolejny czynnik, który wpłynie negatywnie na zapasy tego surowca, które w ostatnich trzech tygodniach spadły o 3,1 proc.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja miedzi, której cena spada. Dzisiaj straciła dalsze 1,7 proc. schodząc do poziomu 7.050 USD za tonę. Zjazd do poziomu najniższego od prawie 3 miesięcy jest wynikiem rosnących zapasów miedzi, które od początku października podskoczyły o jedną-trzecią. Wydaje się jednak, że potencjał spadkowy się powoli wyczerpuje i poziom 7.000 USD może obronić kurs przed głębszymi zniżkami.
Osłabienie dolara przełożyło się na rosnącą cenę złota, które podrożało dziś o ponad jeden procent. Jego uncja kosztuje 842 USD.