Open Finance: Frank poniżej psychologicznej bariery

Ostatni raz frank szwajcarski kosztował mniej niż 2 zł w maju 1995 roku, czyli na długo przed tym, kiedy stał się ulubioną walutą osób zaciągających kredyty hipoteczne. Później był już dużo droższy, a w 2004 roku kurs otarł się nawet o poziom 3 zł. Ostatnie cztery lata to jednak systematyczny spadek ceny franka, a to z kolei efekt umocnienia złotego związanego najogólniej mówiąc z dobrą kondycją naszej gospodarki. W tym czasie kolejne osoby brały kredyty hipoteczne denominowane w szwajcarskiej walucie. Jak podaje NBP aktualnie zadłużenie z tytułu kredytów na nieruchomości zaciągniętych w walutach obcych wynosi 75 mld zł, i zdecydowana większość tej kwoty to właśnie kredyty we franku szwajcarskim.

Spadek kursu franka szwajcarskiego to powód do zadowolenia dla posiadaczy kredytów hipotecznych, bo wraz z nim maleje stan ich zadłużenia wyrażony w złotych, a przy okazji spada także wysokość miesięcznej raty. Poniższa tabela pokazuje korzyści na jakie uzyskały osoby, które pożyczyły na mieszkanie w szwajcarskiej walucie w 2004 roku.

Korzyści z kredytu

Założenia: kredyt w CHF zaciągnięty w 2004 r., 300 tys. PLN na 30 lat, marża 3 p.p.

Jak pokazuje tabela miesięczna rata spadła mimo wzrostu oprocentowania spowodowanego podwyżkami stóp procentowych przez Bank Szwajcarii. Spadł też znacznie poziom zadłużenia przeliczony na złote. Niewielka część tego spadku to spłacony przez 4 lata kapitał, ale większość to zysk związany z umocnieniem złotego. Osoby, które brały kredyt we franku szwajcarskim w późniejszych latach, zaciągały go już po niższym kursie, nie mają więc tak imponujących korzyści, ale i tak ich stan zadłużenia zdecydowanie się zmniejszył. Ci, którzy zaciągali kredyt rok, czy dwa lata temu mogli jednak liczyć na dużo niższe marże. W 2004 roku kiedy konkurencja nie była jeszcze tak silna spora część banków w przypadku kredytów we frankach liczyła sobie nawet 3 punkty procentowe ponad stopy procentowe. Teraz jest szansa na kredyt z marżą na poziomie 1 punktu procentowego, a czasami nawet niższą.

Trzeba jednak pamiętać, że zysk na kredycie hipotecznym związany z umocnieniem złotego jest w pewnym sensie „papierowy”. Wartość kredytu we frankach szwajcarskich teoretycznie znów może się zmienić na naszą niekorzyść. Wspomniany zysk stanie się realny tylko wtedy, jeśli wcześniej spłacimy kredyt lub zamienimy go na złote. To drugie rozwiązanie oznacza jednak wyraźny wzrost oprocentowania, a co za tym idzie miesięcznej raty. Na drugiej szali mamy jednak brak ryzyka kursowego, niższy poziom zadłużenia oraz spadek oprocentowania związany z przyszłymi obniżkami stóp procentowych w Polsce, choć na to ostatnie przyjdzie pewnie jeszcze trochę poczekać.

Przyszłość posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich rysuje się jednak w różowych barwach. Część ekonomistów uważa, że umacnianie się złotego szybko się nie skończy, a w perspektywie roku, czy dwóch lat zobaczymy kurs franka szwajcarskiego na poziomie 1,8 zł, co oznacza jeszcze większy spadek poziomu zadłużenia. Wydaje się więc, że z zamianą kredytu na złote, czy jego wcześniejszą spłatą można się jeszcze trochę wstrzymać i poczekać, aż kurs franka szwajcarskiego będzie jeszcze niższy.