U nas sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana i nie pozwala na jednoznaczną ocenę sesji jako udanej czy też nie udanej dla inwestorów. Na pewno na uwagę zasługuje fakt, że po porannych spadkach przekraczających 1 proc., WIG20 dość łatwo zdołał się podnieść do poziomu poniedziałkowego zamknięcia, a nawet momentami je przekraczając. Niestety tutaj siła kupujących osłabła, choć i tak jest to sygnał pozytywny. Jednak jego wymowę nieco neguje fakt pojawienia się bardzo wysokich obrotów, które wyniosły (WIG20) aż 1,5 mld PLN. Nawet uwzględniając wartą 200 mln PLN „pakietówkę”, która pojawiła się przy akcjach Pekao, jest to wartość na tyle spora, by zastanawiać się, czy przypadkiem nie oglądaliśmy dystrybucji akcji. To najwyższe obroty od miesiąca – miesiąc temu taki wzrost wartości transakcji poprzedzał rozpoczęcie fali spadkowej.
Poza Pekao wysokie obroty oglądaliśmy także przy PKO BP, PKN i Telekomunikacji, przy czym kursy tych spółek różnie się zachowywały (tylko PKN tracił na wartości, co można kojarzyć z informacjami o zmianie prezesa koncernu). Na uwagę zasługuje także 4,4-proc. wzrost Prokomu potwierdzony także wysokimi obrotami. Akcje tej spółki są najdroższe od września 2004 roku.
Na szerokim rynku wzrósł kurs 135. spółek, spadł 101., MIDWIG zyskał 0,3 proc. (nowy rekord), a WIRR o 0,5 proc.
W przypadku rynku walutowego sytuacja jest równie skomplikowana. Zaledwie wczoraj analitycy, a także członkowie RPP, po danych o niespodziewanie niskiej inflacji, twierdzili że podwyżki stóp procentowych można przesunąć, może nawet na 2008 r. Po dzisiejszych danych o wzroście wynagrodzeń ten optymizm znacząco osłabł. Oczywiście trzeba poczekać na potwierdzenie tych danych w styczniu, bo na grudniowe pensje wpływ miały wszelkiej maści nagrody i premie świąteczne (w 2005 r. „barbórkowe” wypłacono już w listopadzie, stąd efekt statystyczny robi tak duże wrażenie w grudniu 2006 r.). Ale na pewno te dane przybliżają konieczność podniesienia stóp, co nie służy złotemu.
Co więcej na rynku międzynarodowym próba podniesienia kursu euro do 1,30 USD spełzła na niczym (ok. godz. 17 jest to 1,2920 USD), co także osłabia złotego. Na koniec dnia kurs dolara wrócił do 3,00 PLN, euro kosztuje prawie 3,88 PLN, a frank 2,40 PLN. Jeśli jutrzejsze dane o inflacji producentów PPI w USA odczytane zostaną jako korzystne dla dolara, możemy zobaczyć dalsze osłabienie złotego do wszystkich głównych walut.