W ten oto sposób ignorowana przez ostatnie miesiące polityka dała o sobie znać giełdowym inwestorom. A tak się składa, że kiedy politycy mają jakiś wpływ na indeksy, to na ogół jest to wpływ negatywny. O ile więc stabilizacja na rynkach surowców dawała jakieś szanse na uspokojenie na GPW, to po godzinie 15-tej, kiedy stało się jasne, że mamy poważny kryzys w rządzie, inwestorzy zaczęli pozbywać się akcji. Na razie jednak skutki burzy politycznej nie są zanadto dotkliwe. WIG20 spadł dziś o 0,7 proc., ale przy niewielkiej aktywności inwestorów – wartość obrotów przekroczyła zaledwie 600 mln PLN. Indeksowi ciążyły banki i spółki paliwowe, odbijała natomiast KGHM, której akcje zdrożały o 2,3 proc. i w znacznym stopniu zamortyzowały spadek samego indeksu.
Jutro rynek akcji czekać może o wiele poważniejszy test. Piątek będzie bowiem ostatnim dniem tygodnia i część inwestorów być może nie będzie chciała pozostać z akcjami w portfelu w tak niespokojnym czasie. Na dłuższą metę jednak wpływ wydarzeń politycznych na rynek powinien być ograniczony, lub wręcz pozytywny. Ostatecznie gospodarka niewiele zawdzięcza obecnej klasie politycznej, a ewentualne przyspieszone wybory dają szanse na jakościowo pozytywne zmiany w stylu rządzenia.
Powyższe uwagi dotyczą jednak głównie największych spółek. Wahania nastrojów omijają bowiem papiery o mniejszej kapitalizacji. Nawet w takim dniu MIDWIG zanotował stabilny wzrost o 0,8 proc., w podobnej skali wzrósł WIRR.
Dość nerwowo reagował natomiast rynek walutowy. Kurs dolara wzrósł do 3,115 choć w trakcie dnia znajdował się nawet poniżej 3,09 PLN. Euro podrożało do 3,96 PLN (o trzy grosze), natomiast frank był mniej wrażliwy. Za „szwajcara” trzeba było zapłacić 2,49 PLN (wzrost o grosz).