Można ten zanik aktywności przypisać brakowi zleceń z Londynu (święto), można oczekiwaniom na dane makro, a można też usprawiedliwić go wakacyjnym marazmem, który trwa przecież już od kilku tygodni i przerywany jest od czasu do czasu pojedyńczymi sesjami.
Po dzisiejszej sesji nie da się wyciągnąć żadnych wniosków. WIG20 nadal znajduje się w okolicach 2900 punktów i jednakową drogę ma do najbliższych wsparć jak i oporu. W ciągu dnia nastroje nieco się poprawiły co widać w lepszej wycenie akcji banków. Z drugiej strony nieco mocniej taniały papiery KGHM (w dół o 2,4 proc.).
Na szerokim rynku liczba spółek drożejących nieznacznie przekroczyła liczbę papierów taniejących, co jest wyraźną poprawą w stosunku do porannych statystyk. Skorzystał na tym WIRR (plus 0,9 proc.) i DWS Małych Spółek (plus 0,1 proc.). Widać więc gdzie inwestorzy upatrują swoich szans na zarobek. Pozostałe indeksy traciły na wartości.
Część obserwatorów skłonna jest przypisać ostatnie spadki raportom analitycznym JP Morgan i Citibanku, zachęcających do redukowania zaangażowania na polskim rynku akcji. Warto jednak pamiętać, że raporty te powstały nieco po fakcie – inwestorzy zagraniczni wychodzili z rynków wschodzących w maju i czerwcu.
Więcej działo się dziś na rynku walutowym. Rano wprawdzie trudno było mówić o żwawym handlu, ale po południu węgierski bank centralny zdecydował się podnieść stopy procentowe o 0,5 pkt proc., co osłabiło także złotego. Dolar podrożał do 3,09 PLN, frank do 2,50 PLN, a euro do 3,955 PLN. Jeśli ktoś obawia się spadków na GPW, to właśnie waluty są dobrym instrumentem, aby zabezpieczyć się przed skutkami ewentualnych zniżek indeksów.