Na warszawską giełdę dobre dane z USA także miały swój wpływ, bo choć WIG20 zakończył dzień bez zmian w porównaniu do wtorku, to jeszcze koło 14-tej spadał do 3485 punktów. Tym samym – nie bawiąc się w aptekarską dokładność – można uznać, że wsparcie w postaci dolnego ograniczenia luki hossy z minionego czwartku (3483 pkt) podziałało. Jednak na optymizm jeszcze za wcześnie. Wystarczy rzut oka na skalę transakcji – 915 mln (WIG20) – by dojść do wniosku, że warszawska giełda wciąż tkwi w konsolidacji, w płaskiej korekcie zwyżek z ostatniego tygodnia. Im dłużej ta konsolidacja będzie trwała, tym bardziej będzie ona prowokować inwestorów do realizacji zysków. Jednak na razie to optymistyczny scenariusz ma większe szanse realizacji – poprzednia korekta po zwyżkach z połowy stycznia trwała osiem sesji (a następujące po niej wzrosty tylko dwie sesje). Być może więc i teraz cierpliwość zostanie nagrodzona, zwłaszcza że utrzymuje się dynamiczny napływ kapitału do funduszy inwestycyjnych.
Jeśli chodzi o poszczególne spółki, to sektor bankowy był dziś mocniejszy niż wczoraj, głównie dzięki PKO BP, które podrożało o 1,4 proc. Spadek cen miedzi spowodował zaś, że KGHM straciła 1,4 proc. Pozostałe spółki z WIG20 bez wyraźnych tendencji, choć z pewnością akcjonariuszy Biotonu cieszy 3-proc. wzrost notowań.
Na szerokim rynku wzrósł kurs 107. spółek, spadł 132., MIDWIG spadł o 1,0 proc., a WIRR o 0,7 proc. W przypadku małych firm korekta ma więc pełniejszy charakter, przede wszystkim za sprawą firm budowlanych (WIG-Budownictwo spadł o 0,9 proc.). Zaważył na tym spadek Echa o 6,8 proc. przy bardzo wysokich obrotach (180 mln PLN) na skutek przeprowadzenia umówionych transakcji.
Złoty umocnił się dziś wobec dolara, którego wyceniano na 2,97 PLN. Euro kosztowało 3,87 PLN, a frank spadł poniżej 2,40 PLN. Spadek dolara to pochodna wydarzeń na rynku międzynarodowym, gdzie euro ponownie wyceniano powyżej 1,30 USD. Rynek walutowy wykazuje w ostatnich dniach sporą zmienność, ale bez konsekwencji długoterminowych.