Dopiero o godz. 16.00 naszego czasu miało miejsce wydarzenie, na które wszyscy czekali – przemawiał Ben Bernanke. Według niego słabnący wzrost gospodarczy stłumi inflację w USA. Słowa te odczytane zostały na korzyść byków (spada prawdopodobieństwo dalszego podnoszenia stóp procentowych w USA), ale nasza giełda już kończyła działalność i inwestorzy nie mieli okazji zareagować. WIG20 kończy dzień wzrostem o 0,6 proc., podczas gdy w Europie Zachodniej zwyżka indeksów sięga 1,5 proc., podobnie spisują się amerykańskie parkiety. Jeśli ten wzrost w USA utrzyma się do końca sesji, to być może jutro GPW rozpocznie od mocniejszego akcentu.
U nas uwaga inwestorów tradycyjnie już koncentrowała się na papierach KGHM i PKN Orlen, które razem stanowiły połowę wszystkich obrotów. Obydwa papiery nie zmieniły jednak ceny. Dobrze spisywały się za to banki (dobrze tylko w odniesieniu do kursu – obroty były niskie), które wsparła drożejąca o 6,8 proc. Agora.
Dziś podrożały papiery 105 spółek, staniały 74. W czołówce rosnących akcji znalazły się małe firmy telekomunikacyjne jak MediaTel (7,6 proc.) MNI (8,9 proc., bardzo wysokie obroty) czy Spray (3,9 proc.). MNI i Spray zapowiedziały dokonanie w najbliższym czasie akwizycji, które zwiększą ich skalę działania, MediaTel chce zwiększyć przychody z telefonii stacjonarnej.
O 10 proc. stopniała wartość akcji eCardu, który jest już “tylko” o 50 proc. droższy niż w czasie emisji (wcześniej cena dochodziła nawet do 150 proc. emisyjnej). Niewiele mniej staniały papiery Ponaru – inwestorzy wcześniej nieco się zapędzili podbijając cenę tej spółki powyżej wezwania ogłoszonego przez Hydrotor.
Ben Bernanke nie zdążył poprawić nastrojów na GPW, ale już rynek walutowy miał czas zareagować. Złoty zdecydowanie umocnił się po jego wystąpieniu. Euro spadło poniżej 3,99 PLN, dolar do 3,17 PLN (o pięć groszy), a frank szwajcarski do 2,54 PLN.