Optymiści tanio nie sprzedadzą skóry

Po wtorkowym uspokojeniu środowa sesja przyniosła na warszawskim parkiecie powrót optymizmu. Co prawda był on przytłumiony, ale nawet jeśli porównać kupujących do sportowca biegnącego z blokadą w kolanie – trzeba docenić, że nie poddali się bez walki.

Zgodnie ze wskazaniami analizy technicznej indeks WIG20 powinien zatrzymać się w okolicach 1650 pkt. i tak się stało. Widać, że kupujący, choć poranieni ostatnimi wydarzeniami, wciąż trzymają rękę na pulsie. i nie poddadzą się bez walki. Środowy wzrost WIG20 o 2 proc. oczywiście nie oznacza, że najgorsze za nami, ale podtrzymuje nadzieję. Zwłaszcza, że mieliśmy dość wysokie obroty (1,3 mld zł). W zakupy zaangażowano więc solidny kapitał.

Nadzieja jest dziś potrzebna, jak tlen, bo wiele wskazuje na to, że inwestorów w Warszawie czeka kolejny trudny dzień. Wczorajsza sesja w USA niestety zakończyła się znowu pod kreską. Jest to tym bardziej deprymujące, że przez większą część dnia gracze za Oceanem ostro parli do przodu. W ich pamięci była jeszcze wypowiedź sekretarza stanu Timothy Geithnera, który oświadczył, że amerykańskie banki mają wystarczająco dużo kapitału, by przetrwać kryzys. Dobrze rynkowi zrobiły także dane z rynku nieruchomości – pierwszy od dłuższego czasu wzrost cen nieruchomości. Niestety na drugiej szali znalazły się gorsze od oczekiwań wyniki finansowe banku Morgan Stanley.

Nie ma więc jednoznacznych drogowskazów, zaś najbliższym zadaniem dla optymistów jest pokonanie psychologicznej bariery 1700 pkt. na wykresie WIG20.

Paweł Grubiak
Doradca inwestycyjny
Superfund TFI
Źródło: Superfund TFI