Osłabienie, a nie korekta

Wczorajszą sesję na GPW trudno uznać za kontynuację korekty rozpoczętej na początku tygodnia. Wyglądała ona raczej jak chwilowe osłabienie na rynku. Kosmetyczny spadek WIG o 0,4 proc. do poziomu 31 788 pkt przy przeciętnych obrotach nie jest tym, co zwiastowałyby wcześniejsze zapowiedzi głębszej przeceny na rynku.

Przypomnijmy, że w poniedziałek zgodnie traciły wszystkie rynki: akcje, surowce i waluty w obawie, że ożywienie w gospodarce będzie słabsze niż początkowo oczekiwano. Biorąc pod uwagę, że sesja rozpoczęła się od 2 proc. spadku WIG, zakończenie na poziomie niewiele niższym od zamknięcia z dnia poprzedniego należy uznać za sukces popytu. Pomogły w tym doniesienia ze Stanów Zjednoczonych. Pojawiły się kolejne sygnał, że amerykański sektor nieruchomości znalazł przysłowiowe „twarde dno”. Zdecydowanie wzrosła zarówno liczba wydanych pozwoleń na budowę, jak również rozpoczętych inwestycji. Ten drugi wskaźnik wzrósł o ponad 17 proc. po tym, jak w poprzednim miesiącu osiągnął najniższy poziom od końca II Wojny Światowej.

Słabsze od oczekiwanych okazały się natomiast dane o amerykańskiej produkcji przemysłowej. W porównaniu z ubiegłym roku obniżyła się ona w maju o 13 proc. Jest to jeden z największych spadków w historii amerykańskiej gospodarki.

Dzisiejsza sesja może upływać w oczekiwaniu na doniesienia z waszyngtońskiego Kapitolu dotyczące szczegółów planu dotyczącego poprawy standardów nadzoru finansowego w USA. prezydent Barack Obama opowiada się za bardziej restrykcyjnymi wymogami w zakresie przejrzystości instytucji finansowych oraz podniesienia obowiązkowego poziomu kapitału dla banków. Jednocześnie nadzór byłby kontrolowany przez Rezerwę Federalną. Ponadto istnieją plany wprowadzenia dodatkowego organu w postaci komisji konsumenckiej mającej na celu weryfikację wniosków o kredyt hipoteczny. Jej działania miałyby zapobiec powtórzeniu się sytuacji, jaką obserwowaliśmy w związku z kryzysem w sektorze kredytów subprime.

Grzegorz Wach
Źródło: Finamo