Palenie a ubezpieczenie

Szkodliwość palenia tytoniu ujawnia się najczęściej w przewlekłych chorobach, dlatego też fakt ten bierze się pod uwagę przy przewidywaniu stanu zdrowia klienta towarzystwa ubezpieczeniowego. Tu też tkwi klucz do odmiennego traktowania palaczy i niepalących przez towarzystwa ubezpieczeniowe

Palacz płaci dodatkową składkę za ryzyko, które niesie za sobą fakt palenia.

– W Polsce palenie tytoniu jest brane pod uwagę jako czynnik zwiększający prawdopodobieństwo zajścia ubezpieczanego zdarzenia w ubezpieczeniach osobowych, szczególnie długoterminowych – mówi Magdalena Osak z biura ubezpieczeń osobowych Grupy Concordia.

Polisa dla palacza

Najczęściej procedura wygląda tak, że agent ubezpieczeniowy spisuje przy zawarciu umowy tzw. kwestionariusz medyczny. Znajduje się tam rubryka, w której wpisuje się, czy klient pali, jak długo i ile papierosów dziennie. Towarzystwa ubezpieczeniowe wymagają zwykle, aby deklarujący się jako niepalący, nie robił tego od co najmniej 12 miesięcy.

Czasem towarzystwo może odmówić ubezpieczenia klienta od ryzyka poważnego zachorowania. Potencjalnie odmowa może spotkać klienta, jeżeli pali on ponad 40 papierosów dziennie, przy czym występują dodatkowe czynniki obciążające, takie jak choroby przewlekłe lub otyłość czy wiek.

W Polsce stosowane są zagregowane taryfy, co oznacza, że nie ma osobnych stawek dla palaczy i niepalących. Teoretycznie wszyscy traktowani są tak samo, jednak ubezpieczyciele stosują system zwyżek stawek, które mogą zwiększyć składkę palacza nawet o 250 %. Natomiast w krajach Europy Zachodniej tworzy się zupełnie osobne taryfy dla palących. Dodatkowo można spotkać się z sytuacją kiedy ubezpieczyciel sprawdza prawdziwość oświadczenia o niepaleniu testem śliny na obecność nikotyny we organizmie.

Szkodzi nie tylko zdrowiu

Statystyki podają, że częściej płoną domy palaczy, zaś palenie papierosa podczas prowadzenia auta, znacząco zwiększa ryzyko spowodowania wypadku. Co więcej zaprószony ogień zwykle nie ogranicza się jedynie do majątku nałogowca, a w wypadku biorą udział dwa samochody… Dlatego na rynkach Europy Zachodniej palacze płacą także więcej nie tylko przy ubezpieczaniu swojego zdrowia i życia. Podwyższone stawki stosowane są również w ubezpieczeniach majątku od ognia i innych zdarzeń losowych, czy nawet w ubezpieczeniach komunikacyjnych.

Zadyma w pracy

Także pracodawcy nie lubią palaczy. Uważają, że przerwy na papierosa zasadniczo skracają ich czas pracy, obniżają ich wydajność oraz powodują choroby i zwolnienia lekarskie. Nie zgadzają się z tym palacze twierdząc, że przerwa na papierosa polepsza zdolność koncentracji, a w konsekwencji jakość pracy. Niemniej niektórzy pracodawcy bardzo stanowczo próbują walczyć z nałogiem swoich podwładnych.

– Pewien niemiecki przedsiębiorca postanowił odjąć od urlopu czas, który jego pracownicy poświęcali na palenie. Pracownik, który posiadał ubezpieczenie ochrony prawnej skierował sprawę do sądu i… wygrał. Z tego wniosek, że ubezpieczenia mogą być przydatne także dla palacza – uśmiecha się Bartłomiej Janyga Prokurent Grupy Concordia.

Powszechny zakaz palenia

Jak wynika z ogólnopolskiego badania, przeprowadzonego przez Polskie Radio we współpracy z Instytutem Badania Opinii i Rynku PENTOR, ponad trzy czwarte Polaków uważa za zasadne wprowadzenie zakazu palenia we wszystkich miejscach publicznych. Nad wprowadzeniem takiego zakazu pracuje obecnie sejmowa Komisja Zdrowia. Po wejściu w życie projektu, łamiący zakaz płaciliby wysokie grzywny. Może więc należałoby po prostu zrezygnować z tego nieładnego przyzwyczajenia?

Papieros mimo, że bywa przyjemny jest także trujący. Palący naprawdę wiele tracą i to nie tylko na ubezpieczeniu.