Paniczna przecena metali

Miniony tydzień na rynkach towarowych był dla byków fatalny. Mimo że o optymizmie inwestorów już od wielu sesji nie ma mowy, to pod koniec tygodnia na rynkach zagościła prawdziwa panika.

Obawy związane z kondycją największych gospodarek świata sprawiły, że inwestorzy zaczęli pośpiesznie wycofywać kapitał, zarówno z rynków akcji, jak i z rynków towarowych. Dodatkowo, nerwowość na rynkach sprawiła, że atrakcyjną ostoją dla inwestorów stał się amerykański dolar. Wzrost wartości tej waluty w ciągu minionego tygodnia dodatkowo wzmagał siłę niedźwiedzi na rynkach towarowych.

W rezultacie, surowcowy indeks CRB zanotował w tym tygodniu spadek o około 9% i dotarł do najniższego poziomu od niemal 10 miesięcy. Indeks otworzył zarówno czwartkową, jak i piątkową sesję, luką spadkową. Spadek indeksu wynikał głównie z gwałtownej przeceny metali – zarówno przemysłowych, jak i szlachetnych.

Spadek cen w grupie metali przemysłowych nie powinien dziwić – kłopoty największych światowych gospodarek odbijają się bowiem w dużym stopniu na popycie na tego typu surowce. Dotyczy to przede wszystkim miedzi, która jest jednym z najpopularniejszych (oprócz żelaza i aluminium) metali przemysłowych i która jest wykorzystywana przede wszystkim w branżach bardzo wrażliwych na stan koniunktury gospodarczej (budownictwo, przemysł maszynowy). W minionym tygodniu notowane w Nowym Jorku kontrakty na ten surowiec potaniały aż o 16% (z 3,93 USD do 3,31 USD za funt metalu).

Tymczasem spadek notowań złota był w tym czasie prawie dwa razy mniejszy i wyniósł ok. 9%. Na uwagę zasługuje jednak jego dynamika w czwartek i piątek, kiedy to cena żółtego metalu spadła aż o 7,6%. Oznacza to, że cena złota zanotowała największy tygodniowy i dwudniowy spadek od lutego 1983 r. (wtedy tygodniowa zniżka sięgnęła 19% w dniach 21-28 lutego, przy czym 14% przypadało na ostatnie dwie sesje). Złoto zamknęło piątkową sesję na poziomie 1644,10 USD za uncję.

W grupie metali szlachetnych, złoto zanotowało najmniejszą zniżkę. Dużo silniej przecenione zostały pozostałe metale szlachetne, które są szerzej wykorzystywane w przemyśle, a tym samym – bardziej wrażliwe na zmiany koniunktury gospodarczej. Wykorzystywane m.in. w branży elektronicznej srebro w ciągu minionego tygodnia potaniało aż o 24% (ok. 10 USD na uncję). Spore spadki dotyczyły platyny i palladu, które mają zastosowanie przede wszystkim w przemyśle samochodowym.

Uncja platyny potaniała o ok. 200 USD (11%), zaś uncja palladu o ok. 100 USD (14%). Zaowocowało to dalszym zwiększaniem się dyskonta platyny w stosunku do złota. Obecnie za uncję platyny trzeba zapłacić o 35 USD mniej niż za uncję złota, a więc dyskonto wynosi nieco ponad 2%. Niższa cena platyny niż złota jest na rynku sytuacją wyjątkową, zważywszy na fakt, że w ciągu ostatniej dekady za złoto trzeba było płacić średnio o ok. 40% mniej niż za platynę. Istnieją przesłanki, przemawiające za tym, aby złoto taniało względem platyny (pisaliśmy o nich w raporcie tygodniowym z 10 września br.). Jednak wiele zależy od tego, jak będą radziły sobie gospodarki poszczególnych krajów.

Jeśli spowolnienie gospodarcze przybierze na sile, to będzie to oznaczało zmniejszony popyt na platynę ze strony przemysłu motoryzacyjnego, a to wzmocni presję podażową na ceny tego metalu (taki scenariusz zakłada David Wilson, analityk Societe Generale, według którego w trzecim kwartale 2012 r. złoto może być nawet o 26% droższe niż platyna). Możliwe jest jednak, że pojawią się kolejne programy stymulujące gospodarkę, a dane przemysłowe będą w miarę przyzwoite – wtedy ceny platyny mogą się zachowywać stabilniej niż notowania złota. O ile więc spadek notowań platyny w minionym tygodniu wynikał przede wszystkim z obaw dotyczących kondycji światowej gospodarki, o tyle zniżka cen złota podyktowana była głównie emocjami inwestorów.

Wzrost cen złota w dłuższym terminie ma fundamentalne uzasadnienie, więc zasięg spadków notowań żółtego kruszcu będzie zależał przede wszystkim od tego, jak szybko uda się inwestorom uciszyć emocje.

Źródło: DM BOŚ