Zakończenie działań zbrojnych w Osetii powstrzymało spadki na rosyjskiej giełdzie. Tamtejszy główny indeks RTS powrócił ponad poziom 1800 pkt. i dziś, jako jedyny europejski parkiet, utrzymuje się na lekkim plusie. Nastroje dzisiaj na rynkach nie są dobre, bo spadkami zakończyła się wczorajsza sesja w USA. S&P500 stracił 1,2%, a Nasdaq 0,4% (dziś przestaje działać ograniczenie krótkiej sprzedaży akcji 19 spółek z sektora finansowego w USA, no co już wczoraj przygotowywali się inwestorzy). Z Azji doszła w nocy niekorzystna informacja z drugiej największej gospodarki świata. Japonia zanotowała spadek Produktu Krajowego Brutto w II kwartale o 0,6% kwartał do kwartału, zatem o ponad 2%, do 13 023 pkt. spadł Nikkei, główny indeks giełdy w Tokio.
W Stanach Zjednoczonych poznaliśmy deficyt w handlu zagranicznym w czerwcu (56,8 mld USD). Ten był niższy od oczekiwań (61,9 mld) i niższy niż miesiąc wcześniej (59,8 mld). Tu duży wpływ miał wyjątkowo słaby dolar, który mimo, iż powodował droższy import ropy to stymulował eksport i zmniejszał import towarów innych niż ropa. Dane te jednak to przeszłość. Dolar obecnie znacznie się umocnił w stosunku do poziomów sprzed 2 miesięcy. Wczoraj jedno euro kosztowało już tylko 1,4820 USD, by dziś wrócić do poziomu 1,4940, ale wzrosty te mają charakter korekcyjny. Spora część analityków oczekuje dalszych spadków eurodolara, nawet do poziomu 1,45, a katalizatorem tych zmian mogą być dzisiejsze dane o produkcji strefie euro bądź sprzedaży detalicznej w USA.
Niesamowita jest skala przeceny surowców. Złoto kosztuje już tylko 831 dolarów za uncję, miedź 7191 USD/t, a ropa 111 USD/baryłka. Surowce poruszają się w przeciwnym kierunku, co amerykański dolar – waluta, w której są notowane.
To, co było ważne we wczorajszych danych na naszym lokalnym rynku, to rekordowy deficyt Polski na rachunku obrotów bieżących, który w czerwcu wyniósł aż 2,29 mld euro wobec 1,67 mld w maju i oczekiwań analityków na poziomie 1,67 mld. Powodem był większy import i mniejszy eksport na skutek rekordowo silnej złotówki, a także odpływ za granicę dywidend z polskich spółek. Dane o bilansie płatniczym wzmocniły rynek obligacji (rent. 2-latek spadła do 6,41%, 5-latek do 6,23%, a 10-latek do 6,17%). Mniejszy eksport implikuje mniejszy wzrost PKB, a zatem mniejszą presję na wzrost cen oraz mniejsze prawdopodobieństwo podwyżek stóp przez RPP, ale w dłuższym terminie może spowodować przedłużenie się korekcyjnego osłabienia polskiej waluty.
Za chwilę, bo o godz. 11.00 napłyną na rynek dane z Eurolandu o dynamice produkcji przemysłowej (przewiduje się nikły wzrost, ale moim zdaniem, rynek może być zaskoczony ujemną dynamiką). O godz. 11.30 raport na temat inflacji opublikuje bank Anglii, a po południu, ważne dane ze Stanów Zjednoczonych: ceny w imporcie oraz eksporcie oraz dane o dynamice sprzedaży detalicznej w lipcu.