Percepcja korupcji przez polskie firmy

Polskie firmy dostrzegają zagrożenia i ryzyka korupcyjne, ale niewiele robią, aby je ograniczyć. Takie postępowanie może wydawać się skuteczne, lecz tylko na krótką metę, zaś zwłoka będzie w przyszłości kosztowała dużo więcej – to podstawowy wniosek, wynikający z X światowego badania nadużyć gospodarczych, przeprowadzonego na zlecenie firmy Ernst & Young. Jego wyniki zostały zaprezentowane w maju br.

Dlaczego właśnie korupcja była przedmiotem badań? Powodów jest kilka. Z pewnością za wyborem tej problematyki przemawiała duża liczba publikacji prasowych dotyczących afer korupcyjnych, ujawnionych w ostatnim czasie w różnych zakątkach świata. Jeśli dodamy do tego wzrastającą ilość regulacji antykorupcyjnych, tak w poszczególnych krajach, jak i na forum międzynarodowym, oraz wzrost aktywności organów ścigania w zakresie wykrywania praktyk korupcyjnych – problem staje się jednym z kluczowych wyzwań dla firm na całym świecie. Zwłaszcza że dzieje się to w warunkach globalizacji, kiedy firmy zmuszone są do prowadzenia działalności gospodarczej poza granicami kraju macierzystego, czyli w nowym dla siebie środowisku regulacyjnym i być może również kulturowym.

Badanie zostało przeprowadzone w 33 krajach, w tym w Polsce, w formie wywiadów telefonicznych z 1186 przedstawicielami wyższej kadry kierowniczej ze wszystkich najważniejszych sektorów rynku.

Percepcja korupcji w biznesie

Jak problem korupcji postrzegają respondenci badania? Przede wszystkim należy stwierdzić, że firmy dostrzegają wagę problemu korupcji, a dla niemal jednej piątej z nich problem ten ma poważne znaczenie. Świadomość tego zdaje się być większa na rynkach rozwiniętych, jak Szwajcaria, Niemcy, Holandia czy Austria, gdzie co czwarty respondent wskazał na korupcję jako duże wyzwanie. Zupełnie inaczej jest w Polsce – jedynie 16% respondentów jest podobnego zdania (…).

Wynik ten jest o tyle zaskakujący, że polskie firmy deklarują dwukrotnie wyższy poziom doświadczeń korupcyjnych niż firmy z rozwiniętych rynków. Czyżby polskich przedsiębiorców cechowała większa tolerancja dla zachowań korupcyjnych? Czas pokaże, jednak dla nas wszystkich będzie lepiej, jeśli nie potwierdzi się stare przysłowie, że „Polak mądry dopiero po szkodzie”.

Znamienne, że niemal co piąty respondent z Polski przyznał, iż wręczenie łapówki było warunkiem zdobycia lub utrzymania kontrahenta. To wysoki wynik, zwłaszcza że 38% respondentów odpowiedziało „nie wiem” na to pytanie – ponaddwukrotnie więcej niż na rynkach rozwiniętych. Podobnie wysoka „czarna liczba” pojawia się przy odpowiedzi na pytanie, czy wręczenie łapówki przez konkurencję było przyczyną utraty kontrahenta przez polską firmę. Aż 34% respondentów nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie, zaś 12% było przekonane o takim związku. To wyniki wyższe niż na rozwiniętych rynkach, ale różnice nie są aż tak znaczące jak w przypadku żądania wręczenia łapówki w celu zdobycia lub utrzymania kontrahenta.

Podsumowując powyższe należy zauważyć, że aż co druga polska firma nie potrafiła zadeklarować czy płaci łapówki w celu utrzymania się na rynku i zdobywania kontrahentów. Wynik ten nie odstaje wprawdzie od średniej dla całej badanej populacji i dla rynków rozwiniętych, nie może jednak napawać optymizmem. Wydaje się raczej wskazywać na brak dostatecznej przejrzystości transakcji na rynku. Taka sytuacja prowadzić może do wzrostu zainteresowania rynkiem przez regulatorów i pogorszenia jego postrzegania w oczach potencjalnych inwestorów – może być nawet powodem ich odwrócenia się od danego rynku. W przypadku polskiej gospodarki z pewnością nie byłoby to dobrą wiadomością.

Skuteczność organów ścigania wobec korupcji

Raport Transparency International z 2007 roku na temat postępów w przestrzeganiu antykorupcyjnej konwencji OECD, wskazuje na istotny wzrost liczby postępowań karnych w sprawach o korupcję w państwach, które ją ratyfikowały (…). Przypomnijmy, że jednym z sygnatariuszy konwencji jest Polska.

Tendencja zaobserwowana przez Transparency International zdaje się znajdować odzwierciedlenie w opiniach uczestników badania EY. Ponad połowa respondentów z rynków rozwiniętych i prawie 40% w Polsce wskazało, że w ostatnich pięciu latach dostrzegają wzrost liczby korupcyjnych postępowań karnych. Ciekawe jednak, że o ile na rynkach rozwiniętych przeciwnego zdania jest jedynie 6% respondentów, to w Polsce aż 36%. Niewykluczone, że wynik polskich respondentów może być efektem zmiany percepcji działań służb specjalnych w ciągu ostatnich kilku miesięcy, tj. po ostatnich wyborach parlamentarnych.

Firmy na rynkach rozwiniętych są znacznie bardziej przekonane o skuteczności organów ścigania w walce z korupcją niż firmy polskie – odpowiednio 85% i 54%. Być może powodem jest więcej incydentów korupcyjnych, których doświadczają polscy przedsiębiorcy (dwukrotnie więcej incydentów niż na rynkach rozwiniętych). Jednak może być też tak, że przedsiębiorcy na rozwiniętych rynkach są bardziej otwarci na dialog z regulatorami i mają tym samym więcej kontaktów z organami ścigania. Pozatem nie możemy zapominać, że rozwiniętymi rynkami wstrząsnął w ostatnim czasie szereg postępowań karnych związanych z naruszeniem przez tamtejsze firmy amerykańskiej ustawy antykorupcyjnej FCPA (Ustawa o przeciwdziałaniu korupcji w relacjach z zagranicznymi funkcjonariuszami publicznymi; ang. Foreign Corrupt Practices Act).

Polscy przedsiębiorcy są przy tym bardziej niż ich koledzy z rozwiniętych rynków przekonani o wzroście skuteczności organów ścigania w ciągu ostatnich pięciu lat – tak twierdzi 78% polskich przedsiębiorców i 66% na rynkach rozwiniętych. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że właśnie pięć lat temu polski ustawodawca dokonał gruntownej nowelizacji Kodeksu karnego w zakresie przepisów antykorupcyjnych – wprowadzając przepisy zgodne z wymogami ratyfikowanej przez Polskę antykorupcyjnej konwencji OECD. Ponadto powołanie do życia CBA i zainteresowanie mediów niektórymi z zatrzymań dokonanymi przez Biuro, może wpływać na percepcję poprawy skuteczności organów ścigania.

Skutki incydentów korupcyjnych w percepcji firm

Wyniki badania EY jednoznacznie wskazują, że w przypadku pojawienia się incydentu korupcyjnego poszkodowanymi są przede wszystkim inwestorzy, klienci, pracownicy instytucji uczestniczącej w incydencie i społeczeństwo. W Polsce, wśród poszkodowanych, społeczeństwo zajmuje drugie miejsce po inwestorach. Natomiast na rozwiniętych rynkach najczęściej wskazywanym poszkodowanym są klienci – być może dlatego, że rozwinięte rynki są bardziej zorientowane na klienta. Ponadto polscy przedsiębiorcy wskazują pracowników jako poszkodowanych trzykrotnie rzadziej niż ich koledzy z rozwiniętych rynków. To znamienne, zwłaszcza że w wielu organizacjach kapitał ludzki jest kluczowym aktywem dla zachowania innowacyjności firmy, czy wręcz jej przetrwania na konkurencyjnym rynku.

Jeśli chodzi o negatywne konsekwencje zarzutów korupcyjnych, firmy jednomyślnie wskazują na takie zjawiska, jak kary finansowe, zakaz prowadzenia określonej działalności, czy zahamowanie ekspansji na rynku. Firmy z Europy, w odróżnieniu od pozostałych respondentów, wskazują na dotkliwy charakter zakazu lub utraty prawa do prowadzenia określonej działalności. Zarówno firmy z rozwiniętych rynków, jak i polskie przedsiębiorstwa, są tu jednomyślne.

Interesujący jest fakt, iż wśród najpoważniejszych konsekwencji zarzutów korupcyjnych firmy nie wskazują na uszczerbek dla reputacji czy ryzyko utraty pracowników. I to pomimo wskazywania inwestorów, klientów i pracowników jako głównych poszkodowanych w przypadku incydentów korupcyjnych. A konsekwencją utraty reputacji jest przecież utrata wartości firmy, ryzyko utraty inwestorów czy klientów, a także możliwość odejścia z firmy kluczowych pracowników – w obawie przed kojarzeniem ich ze skorumpowaną organizacją.

Jak firmy radzą sobie z problemem korupcji?

O ile firmy z rozwiniętych rynków postrzegają szkolenia i budowanie świadomości jako najbardziej efektywne narzędzia w walce z korupcją (59% respondentów), o tyle polskie organizacje nadal stawiają na audyt wewnętrzny, jako najbardziej skuteczne narzędzie prewencyjne (66%). To ciekawy wynik, zwłaszcza że jedynie 60% respondentów w Polsce przekonanych jest o przygotowaniu audytorów wewnętrznych do wykrywania przypadków korupcji.

Zarówno na rynkach rozwiniętych, jak w Polsce, respondenci twierdzą, że mają świadomość ryzyk korupcyjnych, właściwych dla ich organizacji (odpowiednio 92% i 86%). Jednak zapytani o świadomość mechanizmów kontrolnych, które zawiodły w przypadku wystąpienia incydentu korupcyjnego, dają zróżnicowane odpowiedzi. Jedynie 48% respondentów z Polski i 68% respondentów na rozwiniętych rynkach ma świadomość przyczyn pojawienia się w ich organizacjach przypadków korupcji. Wynik ten może wskazywać, że mniej niż połowa polskich przedsiębiorstw podjęła wysiłek zbadania przyczyn problemu i określenia machanizmów kontroli, które zawiodły w ich organizacjach. Niesie to ze sobą ryzyko powtórzenia się nagannego incydentu.

Dlatego w opiniach respondentów często pojawia się postulat obligatoryjnego podejmowania działań wyjaśniających wszelkie szkodliwe incydenty, tym bardziej że strategia „zamiatania problemów pod dywan” wielokrotnie okazała się zawodna. Poza tym nie podejmując wysiłku wyjaśnienia incydentów korupcyjnych, możemy nie zidentyfikować np. faktu, że konkretny przypadek stanowi jedynie wierzchołek góry lodowej, zaś ignorancja często ma w takich przypadkach katastrofalne skutki.

Respondenci deklarują, że problem korupcji jest dla nich ważny, ale zdziwienie musi budzić fakt, iż jedynie 30% polskich firm posiada procedury antykorupcyjne, regulujące relacje z urzędnikami państwowymi. Podobnie zresztą niski odsetek firm z rozwiniętych rynków posiada takie procedury. Sytuacja taka rodzi ryzyko, że pracownicy postawieni w dwuznacznych sytuacjach mogą podjąć niewłaściwą decyzję, która może okazać się dla firmy bardzo kosztowna.

Niebezpieczne związki z urzędnikami

Jeszcze mniej polskich firm posiada rozwiązania pozwalające na identyfikację powiązań podmiotów gospodarczych z urzędnikami. Zaledwie 20% polskich respondentów deklaruje posiadanie takich rozwiązań i 30% firm na rozwiniętych rynkach.

Powyższe wyniki stoją w sprzeczności z deklaracjami respondentów na temat poziomu świadomości ryzyk korupcyjnych w ich organizacjach. To tym bardziej ciekawe, że w dzisiejszych czasach dostępne są liczne bazy danych, zawierające informacje o osobach publicznych. Często wystarczy dostęp do internetu, aby przeprowadzić podstawowy test na obecność powiązań naszego kontrahenta z sektorem publicznym. Zaniedbanie problemu świadomości i weryfikacji powiązań oraz brak procedur regulujących relacje z urzędnikami naraża firmy na liczne ryzyka, z ryzykiem utraty reputacji na czele, której w warunkach globalnego rynku nie sposób przecenić.

Szczególny niepokój budzi poziom przestrzegania przepisów antykorupcyjnych w relacjach polskich firm z urzędnikami. Podczas gdy 92% respondentów z rozwiniętych rynków jest zdania, że stosowne przepisy antykorupcyjne są przestrzegane, w Polsce sądzi tak jedynie co drugi respondent. Co więcej, aż 22% firm jest przekonanych, że w relacjach z urzędnikami przepisy antykorupcyjne nie są przestrzegane (…).

To wynik niepokojący, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę omówione wyżej doświadczenia przedsiębiorców dotyczące zdobywania, utrzymania lub utraty kontrahenta w drodze korupcji (Rys. 3 i 4). Poziom doświadczeń korupcyjnych jest bowiem niższy niż percepcja jej występowania (Rys. 6), co może prowadzić do tezy, że albo percepcja nie jest poparta faktami, albo rzeczywisty poziom korupcji w polskich firmach jest znacznie wyższy niż wskazywałyby na to doświadczenia kierownictwa. To z kolei może wskazywać na błędne przekonanie o posiadaniu wysokiej świadomości ryzyk korupcyjnych oraz o niewystarczających mechanizmach kontrolnych. Czyżbyśmy byli więc świadomi jedynie wierzchołka góry lodowej?

W tym kontekście warto wspomnieć, że jedynie 20% polskich firm posiada anonimowe linie telefoniczne służące zgłaszaniu podejrzeń (whistleblowing hot lines). To niemal dwukrotnie mniej niż w przypadku firm na rynkach rozwiniętych. To jednocześnie zła wiadomość dla polskich firm, ponieważ doświadczenia innych krajów pokazują, że takie linie są bardzo skutecznym narzędziem w walce z wszelkiego rodzaju nadużyciami, zwłaszcza jeśli ten instrument jest połączony dodatkowo ze szkoleniami i budowaniem świadomości wśród pracowników. W końcu to pracownicy znają najlepiej swoją firmę i najczęściej to oni pierwsi są w stanie dostrzec pierwsze sygnały nadciągających problemów.

Wydaje się, że niechęć polskich firm do anonimowych linii ma w dużej mierze podłoże historyczne i wiąże się z postrzeganiem osoby raportującej jako donosiciela. W świadomości pracownika doniesienie na kolegę czy przełożonego jest złem niemal równym milczeniu na ten temat. Wielu decyduje się raczej odejść z firmy niż raportować o nieprawidłowościach. Walka z takim poglądem warta jest jednak wysiłku, co więcej – zwycięstwo jest możliwe. Może o tym świadczyć przekonanie 60% polskich respondentów, posiadających w swoich organizacjach hot lines, o ich skuteczności. To wynik zbliżony do poziomu satysfakcji na rynkach rozwiniętych, dlaczego więc nie spróbować?

* * *

Generalne wnioski wynikające z badania są następujące: Polskie firmy dostrzegają zagrożenia i ryzyka korupcyjne, ale niewiele robią, aby je ograniczyć. Takie działanie może wydawać się skuteczne, lecz tylko na krótką metę, zaś zwłoka będzie w przyszłości kosztowała dużo więcej. Potwierdzają to doniesienia prasowe na temat kosztów, jakie ponoszą firmy wobec których amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął postępowania karne w sprawach o naruszenie Ustawy FCPA. Jak zwykle więc – okazuje się, że lepiej zapobiegać niż leczyć.
(…)

Mariusz Witalis, Michał Kaczmarski

(Pełna wersja artykułu w nr 2/2008 „Przeglądu Corporate Governance”)