Od momentu, gdy kryptowaluty stały się czymś więcej niż tylko ciekawostką technologiczną w komentarzach na temat ich zastosowań często pojawiał się wątek wykorzystania w procederze prania pieniędzy. Temat ten przewijał się zwłaszcza w wypowiedziach przedstawicieli regulatorów rynku finansowego i sceptycznych wobec nowości bankowców.
Teoretycznie bitcoin i inne wirtualne waluty dobrze nadają się np. do zatarcia śladów źródeł pochodzenia środków pieniężnych. Sprzyja temu łatwość przemieszczania, globalny zasięg i możliwość „miksowania” kryptotokenów za pomocą specjalnie do tego celu przygotowanych usług. Na końcu procesu musi jednak pojawić się punkt styku ze światem „oficjalnego” pieniądza – najczęściej giełda kryptowalut pozwalająca wymienić środki.
Firma badawcza CipherTrace przeanalizowała 45 mln transakcji przeprowadzonych na największych 20 platformach wymiany kryptowalut, próbując odpowiedzieć na pytanie o skalę zjawiska prania pieniędzy za pomocą bitcoinów. Dane obejmowały okres od stycznia 2009 r. do września 2017 r., a jako transakcje o kryminalnej naturze zdefiniowano operacje powiązane bezpośrednio lub pośrednio (maksymalnie z jednym etapem pomiędzy źródłem a giełdą) wypływające z platform handlowych w darknecie, pochodzące z usług typu mixer/tumbler (mieszania monet), wymuszeń, okupów za ransomware i finansowania terroryzmu.
Eksperci zidentyfikowali 380 tys. bitcoinów pochodzących z nielegalnych źródeł i przesłanych w tym czasie na giełdy. Wartość takich transakcji wyniosła ok. 2,5 mld dolarów. 97 proc. środków zostało wymienionych na platformach ulokowanych w krajach, gdzie nie obowiązują regulacje AML (przeciwdziałające praniu pieniędzy) lub mają one szczątkowy, łatwy do obejścia charakter. W raporcie zwrócono uwagę, że w najbliższych dwóch latach skala zjawiska może zostać mocno ograniczona dzięki sukcesywnemu wprowadzaniu regulacji w kolejnych państwach.
Szacunki CipherTrace wskazują, że kryptowaluty nie sprawdziły się jako narzędzie prania pieniędzy, a wymogi AML wprowadzane na giełdach skutecznie ograniczają skalę przestępczego biznesu. Warto w kontekście przytaczanych liczb przypomnieć niedawne doniesienia dotyczące oddziału Danske Bank w Estonii. Niewielka instytucja w ciągu 8 lat przetransferowała około 200 mld dolarów, z czego znacząca część może okazać się związana z działalnością przestępczą. W jednym banku wyprano prawdopodobnie więcej środków niż na całym kryptowalutowym rynku.