Weekendowa „Rzepa” poinformowała o planach połączenia PKO BP i Poczty Polskiej. Za taką opcją jest, jak można się domyślać – PiS. PO poddaje pod wątpliwość taką strategię, wskazując na przykład japoński, gdzie awantura o tamtejszą pocztę doprowadziła do przedterminowych wyborów. Z drugiej strony – patrząc chociażby na Niemcy czy inne kraje Europy – widać, że tamtejsze poczty mają bardzo mocną pozycję w sektorze finansowym. Teraz wszyscy myślą o tym samym w Polsce. Wszyscy – może poza PO, które najchętniej sprzedałoby wszystko, w imię wolnorynkowych zasad. Nie będziemy tu już przypominać słów mentora tej opcji politycznej, który nawet PKO BP chciał sprzedać w całości inwestorowi zagranicznemu.
Wróćmy jednak do pomysłu z Pocztą Polską. Sama idea nie jest zła – ale połączenie byłoby wyjątkową głupotą – zważywszy na związki zawodowe, przerost zatrudnienia i lada moment wejście zagranicznej konkurencji, która tego mastodonta wymiecie (i dobrze w sumie – może poprawią jakość i zakres usług). Bardziej prawdopodobną opcją, którą forsuje zarząd PKO BP jest strategiczna współpraca z Pocztą. Wiodącą rolę pełniłby tutaj Bank (biedni związkowcy z Poczty), który dostarczałby produkty i usługi, a także część infrastruktury. Pozycja Banku Pocztowego prawdopodobnie zostałaby zmarginalizowana i pełniłby on jedynie rolę techniczno-rozliczeniową – no i w ramach tej instytucji można byłoby na początek sformalizować współpracę. Później możliwa byłaby wymiana akcji – co by sprawiło, że obie instytucje formalnie byłyby całkowicie prywatne, a tak naprawdę wpływ wciąż posiadałoby państwo.
Jak się wywiedzieliśmy, chociaż to też taka tajemnica nie w sumie nie jest, wspólna oferta – o której już dużo mówiono, ma wystartować w największych placówkach pocztowych już na początku lutego 2006. W tym momencie trwają intensywne prace nad systemem informatycznym, strategią i ofertą produktową. Wiadomo, że deal będzie bardzo korzystny dla PKO BP. Wystarczy wspomnieć o możliwości płacenia docelowo we wszystkich placówkach kartą płatniczą. W tym momencie eService ma ok. 25 tysięcy terminali. Gdyby udało się wprowadzić je do 8,3 tysiąca placówek pocztowych (w niektórych będzie przecież więcej niż jeden terminal), można byłoby liczyć na istotne zwiększenie liczby i wolumenu transakcji. Kolejną rzeczą są kredyty hipoteczne, karty kredytowe, pożyczki gotówkowe. Możliwości jest mnóstwo. Także w dłuższym okresie w zakresie budowaniu bazy depozytów. To, że sektor wciąż ma stosunkowo dużą nadpłynność nie będzie przecież trwało wiecznie. A poczta przyda się jak raz do budowania bazy depozytowej. No i najważniejsze – ona nie ma wyboru – wiadomo, że bez restrukturyzacji tego molocha, nie da się przetrwać na obecnym rynku. Dlatego współpraca z PKO BP to jedyna szansa. Z tego też względu rozmowy toczą się właśnie między zarządem PKO BP i Poczty Polskiej, a nie Banku Pocztowego. Co ważne – rozmowom tym zielone światło dają politycy PiSu. Oczywiście koncepcja połączenia obu instytucji to tylko zagrywka pod kampanię prezydencką i nic więcej (w samej poczcie pracuje blisko 100 tysięcy pracowników – łącznie z rodzinami to potężny elektorat), jednak bliska współpraca będzie raczej pewna.
Zapewne też po rozwiązaniu kwestii z Eureko zaraz zacznie się kombinowanie z PZU. A co do tego ostatniego sporu – nikt nie zauważył, jak łatwo sprzedano BGŻ (bądź co bądź duży bank) Rabobankowi. Dziwnym trafem, Rabobank stał się dużym akcjonariuszem Eureko. Dlatego pewnie rozmowy w sprawie PZU potoczą się dosyć gładko. Eureko zrezygnuje z domagania się wielkiego odszkodowania, za co Rabobank dostanie resztę akcji BGŻ (w rękach EBOiRu) i wszyscy będą szczęśliwi – zwłaszcza, że PZU będzie dalej kosić kasę – także na współpracy z PKO BP i Pocztą Polską.
A tak już przy okazji – Bank Pocztowy ma nowego rzecznika prasowego (rzeczniczkę, żeby być precyzyjnym)! Szczegóły wkrótce.