PKO BP ma zapłacić 5,7 mln zł kary

Spółka nie wyklucza odwołania się od tej decyzji. Kampanię Max Lokaty terminowej bank prowadził od stycznia do końca lutego 2008 r. Informował w niej, że oprocentowanie wynosi 6 proc. w skali 12 miesięcy. Jednak o tym, że okres ten liczony jest od 18 marca 2008 r., a nie od daty podpisania umowy, konsument mógł dowiedzieć się dopiero w placówce banku.

Zdaniem UOKiK pominięcie tak istotnej informacji w materiałach reklamowych mogło wprowadzić klientów w błąd i powodować podjęcie przez nich decyzji, której inaczej by nie podjęli. Bank wówczas zebrał 7,5 mld zł na ten depozyt. Urząd postępowanie wszczął w maju.

– Mamy dwa tygodnie na odwołanie się od decyzji UOKiK. Już zaczęli nad tym pracować nasi prawnicy – mówi Iza Świderek, rzecznik PKO BP. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nowy zarząd banku, który władzę objął wiosną, nie chce odpowiadać za błędy poprzedników. Nałożona kara jest niewielka w stosunku do tegorocznego zysku PKO BP, który zgodnie z oczekiwaniami analityków może wynieść ok. 3,5-3,7 mld zł. Jednak Jerzy Pruski, obecny prezes PKO BP, ma wielkie plany związane z jego wykorzystaniem.

Już zaproponował akcjonariuszom, by wyjątkowo w tym roku nie chcieli dywidendy. Całość zysku zamierza bowiem przeznaczyć na inwestycje – m.in. akwizycje na rynku finansowym. Można więc oczekiwać, że prawnicy PKO BP zrobią wszystko, by bank ten uniknął kary. Problem z UOKiK ma też J.W. Construction. Kilka dni temu urząd nałożył na niego karę 1,7 mln zł za stosowanie w umowach niedozwolonych postanowień.

Beata Tomaszkiewicz