PKO BP rozpoczyna wojnę na ROR-y? Konto za Zero na lepszych warunkach

 PKO BP zmienił warunki swojego flagowego produktu – Konta za Zero. Od dziś jedynym warunkiem zwalniającym z opłaty są transakcje kartowe na 300 zł – podobnie jak w mBanku czy ING. Do tego bank dokłada szereg bonusów, w tym nieoprocentowany debet do 1000 zł. Szykuje się kolejna odsłona wojny na konta?


Od października obowiązuje nowy cennik dla Konta za Zero w PKO Banku Polskim. Zmianie uległy warunki zwalniające z opłaty za konto i kartę. Bank nie będzie już wymagał stałych wpływów na poziomie 1500 zł. Obecnie warunkiem zwalniającym z opłaty za kartę jest posiadanie karty debetowej do konta. Konto bez karty kosztuje 6,90 zł miesięcznie. Natomiast karta jest bezpłatna przy obrotach na kwotę 300 zł.


Jeśli posiadacz Konta za Zero nie wykona zakupów na kwotę 300 zł, zapłaci za obsługę karty 3,9 zł lub 6,9 zł. Niższa opłata naliczona zostanie jeśli suma transakcji kartowych wynosi od 100 do 300 zł, a wyższa opłata, jeśli nie wydano kartą nawet 100 zł. Warto zwrócić uwagę, że takie warunki Konta za Zero zrównują w zasadzie pod względem cenowym rachunek PKO BP z kontami mBanku (eKonto z bezpłatnymi bankomatami) czy ING Banku (Konto z Lwem Direct). W obu bankach opłata za nieużywanie karty również wynosi 7 zł. Zasadnicza różnica to liczba bezpłatnych bankomatów. PKO BP oferuje „tylko” 3000 własnych maszyn, mBank i ING – wszystkie.

Do końca marca 2015 roku nowi klienci banku, którzy otworzą PKO Konto za Zero będą mogli skorzystać ze specjalnych ofert promocyjnych:

– podwyższonego oprocentowania konta oszczędnościowego Plus – 3 proc. do kwoty 10 tys. zł przez 3 miesiące (jeśli posiadacz Konta za Zero w tym czasie nie będzie wydawał na zakupy kartą co najmniej 300 zł miesięcznie oprocentowanie spadnie do 1,5 proc.),

prowadzenia rachunku walutowego przez rok bez opłat – wystarczy otworzyć rachunek z kartą debetową.

W ramach rachunku bank udostępnił dodatkową usługę – Autooszczędzanie. To mechanizm dobrze znany klientom mBanku czy ING, czyli tzw. oszczędzanie na końcówkach transakcji. Po wykonaniu określonej transakcji (kartą debetową, telefonem z IKO, przelewem), drobna kwota wpadnie na wskazany przez klienta rachunek, na przykład konto oszczędnościowe. Klient może sobie ustalić, że będzie to przelew stałej kwoty od każdej transakcji (np. 5 zł), przelew procentowej wartości po każdorazowej transakcji kartą (np. 5 proc.), czy przelew końcówki kwoty zaokrąglonej do pełnych złotych od każdorazowej transakcji kartą. W skali miesiąca drobne kwoty odłożone na konto potrafią złożyć się w całkiem pokaźną sumę.

Dodatkowym bonusem do konta będzie nieoprocentowany debet do 1000 zł. Bank nie będzie naliczał oprocentowania, ale pojawi się opłata w wysokości 5 zł jeśli klient skorzysta z debetu – będzie naliczana jesli debet przekroczy 10 zł. W skrajnych wypadkach, może to okazać się problemem – na przykład jeśli klient zejdzie pod kreskę zaledwie kilkanaście złotych.

Na marginesie warto przypomnieć, że PKO BP już za kilka dni udostępni pierwszym klientom nowy system bankowości internetowej iPKO. Bank przebudował cały układ serwisu i zmienił jego szatę graficzną. Klienci będą podpinani do nowego serwisu „paczkami”. Docelowo w listopadzie już wszyscy będą mogli korzystać z nowej wersji. Bank jeszcze przez jakiś czas utrzyma oba systemy – stary i nowy.

Zmiana oferty cenowej w Koncie za Zero to ważny sygnał dla rynku. Bank zliberalizował warunki, przez co rachunek będzie dostępny dla znacznie szerszej grupy osób. Do tej pory zasadniczym mankamentem była konieczność zapewnienia stałych wpływów na kwotę 1500 zł. Taki ruch może oznaczać, że za chwilę czeka nas kolejna odsłona wojny na konta osobiste. Banki bacznie obserwują poczynania PKO BP z reguły szybko odpowiadają kontrofertą na zaproponowane warunki. Niestety działa to też w drugą stronę. Kiedy PKO BP podnosi opłaty, w pozostałych bankach prowizje idą również w górę.

w.boczon@bankier.pl