Pogłoski o śmierci kart są przesadzone

Wraz z komercyjnym startem płatności zbliżeniowych NFC, w Polsce mówiono głośno o zmierzchu tradycyjnych kart płatniczych. Pogłoski o śmierci kart wydają się jednak mocno przesadzone. Tezę tę mogą potwierdzać plotki dochodzące z obozu Google. Najprawdopodobniej gigant wypuści własną, tradycyjną kartę płatniczą powiązaną w wirtualnym portfelem.

Do tej pory Google promowało ideę wirtualnej portmonetki (Google Wallet), do której użytkownik podpinałby kolejne karty płatnicze. Płatności mógłby dokonywać w sieci lub w tradycyjnych czytnikach obsługujących płatności zbliżeniowe dzięki telefonowi wyposażonemu w moduł NFC. Z nieoficjalnych informacji, które krążą po sieci za sprawą serwisu Android Police wynika, że Google planuje wkrótce sporą aktualizację usługi Google Wallet. Jedną z nowych funkcjonalności miałaby być także tradycyjna, fizyczna karta płatnicza powiązana z kontem Google. Gigant co prawda nie potwierdził na razie tych informacji, ale gdyby okazały się prawdziwe, postawiłoby to na głowie dotychczas promowaną ideę wirtualnego portfela.

Jak miałoby to działać w praktyce? Karta byłaby fizycznym przedłużeniem wirtualnej portmonetki. Użytkownik wybierałby sobie z poziomu aplikacji, z rachunku której karty ma dokonywać obciążenia kartą Google. Jeśli miałby podpiętych 5 kart, wystarczyłoby tylko wskazać która ma być aktualnie podpięta do fizycznego plastiku z logo Google. Mógłby więc obciążać rachunek osobisty lub rachunek karty kredytowej. Płatności dokonywałby w tradycyjny sposób, poprzez przeciągnięcie plastiku przez czytnik. W efekcie klient mógłby mieć w tradycyjnym portfelu tylko jedną kartę, która łączyłaby w sobie wszystkie inne plastiki.

Źródło: AndroidPolice.com

Taki ruch wydaje się sensowny i na nowo definiuje ideę wirtualnych portmonetek. Co prawda nie ulega wątpliwości, że płatności z użyciem komórki to przyszłość, pytanie jednak jak bardzo odległa. Na razie telefonów wyposażonych w moduł NFC jest jak na lekarstwo. Pojawiają się nowe modele, ale nie są to tanie urządzenia. Trudno więc oczekiwać, że klienci wydadzą majątek tylko po to, by móc płacić zbliżeniowo telefonem.

Płatność jest tylko drogą do realizacji pewnego celu (zakupu towaru), a nie celem samym w sobie. Jeśli na drodze stoją ograniczenia związane ze sprzętem, ceną, operatorem, przeciętny użytkownik nie będzie sobie tym zawracał głowy i sięgnie po plastik. Sceptycznie więc podchodzę do zapewnień, że płatności mobilne NFC w ciągu kilku najbliższych lat staną się takim standardem, jak dziś tradycyjne karty płatnicze. Nawet dziś w obiegu króluje gotówka, mimo że karty są obecne na naszym rynku już ponad 20 lat.

Niewykluczone, że plotki okażą się prawdziwe i Google faktycznie rozszerzy swój portfel o fizyczny plastik. Zwłaszcza, że miałoby to dla firmy także dodatkowe korzyści. Dzięki temu szybciej oswoiłaby użytkowników z produktem Google Wallet. Z biegiem czasu, gdy już NFC faktycznie stanie się standardem, wystarczy jedynie przekonać użytkownika do rezygnacji z tradycyjnego plastiku. Dla samej firmy ważne jest przede wszystkim, by klient korzystał z usługi, a kwestia modelu samej płatności (karta czy NFC) to raczej sprawa drugorzędna.

Podczas konferencji T-Mobile, na której hucznie ogłoszono start NFC, padały stwierdzenia, że nadchodzi koniec tradycyjnych kart płatniczych. Moim zdaniem, są to jednak hasła mocno na wyrost. Nawet zaproponowana przez Polbank karta kredytowa NFC jest tylko przedłużeniem fizycznego plastiku. Klient, obok karty SIM z NFC, dostaje także tradycyjną kartę płatniczą. Z kolei karta wydana przez mBank jest tylko dodatkową kartą do ROR-u. Raczej nieprędko banki zdecydują się wydawać karty jedynie w formule SIM na NFC. Dla klientów byłoby to bowiem utrudnienie, a nie ułatwienie dokonywania płatności. Brakuje infrastruktury i to nie tylko jeśli chodzi o terminale POS, ale przede wszystkim o bankomaty.

Napisz do mnie: wboczon@prnews.pl

// //