Pół miliona nowych bezrobotnych i…

… zakończyło się to silną przeceną akcji na nowojorskich giełdach. Niedźwiedzie dostały kolejne argumenty uwiarygodniające tezę o nadejściu powtórnej recesji w Stanach Zjednoczonych. To zaś najprawdopodobniej oznaczałoby nową bessę na rynkach akcji.

Publikowane w czwartek dane z amerykańskiej gospodarki były po prostu fatalne. Liczba noworejestrowanych bezrobotnych wzrosła w minionym tygodniu z 488 tys. do 500 tys. Żaden z ekonomistów nie spodziewał się tak złego wyniku, zaś mediana prognoz zakładała spadek do 475 tysięcy. Pół miliona nowych bezrobotnych jest rezultatem najgorszym od listopada i sugeruje spadek zatrudnienia w amerykańskiej gospodarce.

W tym samym raporcie można przeczytać, że liczba Amerykanów pobierający przedłużony, federalny zasiłek dla bezrobotnych wzrosła o 309 tysięcy i sięgnęła 5,59 miliona. Jeśli do tego dodać 4,48 miliona osób korzystających ze stanowych zapomóg, to otrzymujemy przeszło 10 milionów ludzi uzależnionych od systemu socjalnego i niemogącego znaleźć jakiegokolwiek zatrudnienia.

Na dodatek bardzo negatywnie zaskoczyły dane z przemysłu. Indeks mierzący koniunkturę w regionie Filadelfii spadł z 5,1 do –7,7 pkt., pokazując regres aktywności ekonomicznej. Analitycy liczyli się ze spadkiem, ale tylko o dwa punkty. Nie dziwią więc nerwowe reakcje polityków. James Bullard, szef Fed-u z St. Louis, zalecił zwiększenie skali skupu obligacji skarbowych, „jeśli wzrośnie ryzyko dezinflacji”. Głos zabrał nawet prezydent Obama, który ogłosił potrzebę wprowadzenia nowych stymulantów dla małego biznesu.

Na taki zestaw informacji inwestorzy mogli zareagować tylko w jeden sposób: wyprzedażą akcji. Po dwóch godzinach handlu główne indeksy spadały po ok. 2%, wyznaczając nowe sierpniowe minima. Później jednak do gry włączył się popyt i skalę spadków udało się nieco zniwelować. Ostatecznie indeks S&P500 stracił 1,7% i zakończył dzień na poziomie 1.076 punktów. Nasdaq spadł także o 1,7%, zaś Dow Jones o 1,4%.

Hossa trwa za to na rynku długu. Rentowność obligacji dwuletnich pogłębiła historyczne minima , zaś dochodowość papierów 10-letnich spadła o sześć punktów bazowych, do poziomu zaledwie 2,57% (im wyższe ceny, tym niższa rentowność). W ten sposób inwestorzy akceptują realne ujemne stopy zwrotu (po uwzględnieniu inflacji), byleby tylko ustrzec się przed jeszcze większymi stratami na rynkach akcji. Wiele do myślenia daje też zwyżkujące złoto, które dziś osiągnęło najwyższą cenę od 1 lipca.

Krzysztof Kolany

Źródło: Bankier.pl