Polacy toną w długach

Blisko co dziesiąty Polak ma długi nieregulowane od ponad pół roku. Popadnięcie w pętle niespłacanych lub rolowanych długów stanowi dziś jedno z największych zagrożeń gospodarstw domowych. Konsumpcyjny styl życia i złe nawyki finansowe często popychają do nadmiernego zadłużania się. Kłopotów można byłoby często uniknąć stosując proste zasady planowania finansów osobistych lub korzystając z odpowiednich usług finansowych.

Polacy wpadają w spiralę zadłużenia

W pułapkę zadłużenia konsumenci wpadają często niejako na własne życzenie lub pod presją łatwo dostępnego pieniądza. Przynajmniej tak się później często tłumaczą. Ofensywa kredytowa banków z jaką mieliśmy do czynienia przez ostatnie kilka lat była niespotykanym zjawiskiem w skali całego okresu po transformacji ustrojowej w 1989 roku. Tani i łatwo dostępny kredyt, którego banki udzielały bez większych formalności pozwalał wreszcie po latach zrealizować marzenia o własnym mieszkaniu, domu lub samochodzie.

W ten kredytowy miraż uwierzyli niemal wszyscy, co zresztą samo w sobie jeszcze nie jest niczym złym. Kredyty w wielu krajach są jeszcze bardziej rozpowszechnione niż w Polsce, że wystarczy wspomnieć zadłużonych na pokolenia Amerykanów. Polacy jednak dopiero ucząc się, jak postępować z kredytami, wydaje się, że jeszcze nie oswoili życia na kredyt. Patrząc na sprawę „statystycznie” wielkość długów nie jest jednak jakoś dramatyczni wysoka. Rzeczywiście w latach 2007-2008 zaobserwować można było wyraźny spadek udziału należności zagrożonych w bankach.


Sęk w tym, że było to raczej związane nie tyle z lepszą sytuacją dłużników w tamtym okresie, co bardzo wysoką dynamiką nowo-udzielanych kredytów. Oczywistością jest, że dopiero co udzielone kredyty na początku są dość dobrze spłacane. Erozja i psucie warunków spłaty następuje dopiero z upływem czasu. Zagrożenia są wtedy dwojakiego rodzaju. Z jednej strony nasileniu ulegają czynniki losowe (ryzyko utraty zdrowia, wypadki), a kolejno również ujawniają się skutki błędów w planowaniu własnych finansów. O ile skutki tych pierwszych można minimalizować poprzez np. ubezpieczenia, to dużo bardziej niebezpieczne są te drugie.

Przeszacowanie własnych możliwości finansowych, zbyt optymistyczne założenia kosztów życia lub co chyba najczęstsze, zupełny brak planowania finansów domowych, to główne grzechy polskich dłużników. Dodając do tego niechęć do ubezpieczania się mamy niemal kompletny obraz sytuacji. Z jednej strony relatywnie dobrą obsługę zadłużenia regularnego, ale jak już się coś wydarzy, to zupełna katastrofa. Z dnia na dzień dłużnik staje się realnym bankrutem.

Liczba takich katastroficznych dłużników wraz z przesileniem na rynkach kredytowych pod koniec ubiegłego roku zaczęła szybko rosnąć. Uczciwie należy stwierdzić, że wbrew pozorom dla całego sektora finansowego odsetek takich kredytobiorców nie jest istotnym problemem. Jednostkowo dla tych ludzi jest to jednak po prostu tragedia. A minimalizowanie skutków takiego czarnego scenariusza jest w pewnym momencie dość łatwe. Kluczem jest czas.

Jak sobie radzić z kredytem

Kłopot w tym, że dłużnikowi zwykle czasu już brakuje, gdyż wcześniej go trwoni, nawet bardziej niż pieniądze. Decydując się na zaciągnięcie kredytu klient instytucji finansowej same siebie stawia już niejako w przymusowej sytuacji. Na refleksję, czy rzeczywiście „stać mnie” na kredyt w takiej chwili jest już za późno. Kredytobiorca koncentruje się raczej na tym, jak spełnić warunki banku. Pracownicy tego ostatniego też nie do końca ułatwiają sprawę, gdyż również koncentrują się jedynie na technicznej stronie wniosku.

Sterty dokumentów i mnóstwo formalności, a i jeszcze pro-sprzedażowe nastawienie bankowców nie sprzyjają chłodnemu podejściu i planowaniu. A planowanie jest podstawą bezpiecznego kredytu. I tu pojawia się pierwszy kłopot. Zazwyczaj klient nie jest finansistą i przerzuca mentalnie odpowiedzialność za kredyt na sprzedawcę. Ufa mu całkowicie, bo tak mu wygodniej. Niestety później to nie jest wytłumaczenie, że zaciągnąłem kredyt, bo mi go bank wcisnął. Efekty są później opłakane.


Pełną odpowiedzialność ponosi zawsze klient, a doradca jest osobą, której rolą jest profesjonalne wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. Te wątpliwości trzeba więc mieć. Rzeczywistość jest jednak bardziej prozaiczna, średnio jedna osoba na kilka czyta przed podpisaniem umowę kredytową „od deski do deski”. Leniwi tłumaczą się, że umowy kredytowe są skomplikowane. Owszem, ale to dlatego, że dotyczą konkretnych pieniędzy i nigdy nie będzie inaczej. Skoro przykładowo kredyt mieszkaniowy na kilkaset tysięcy złotych stanowi największą kwotę z jaką będziemy mieli do uregulowania w naszym życiu, to warto poświęcić mu kilkanaście minut własnej uwagi na dokładne przeczytanie umowy.

I nie w cale chodzi tutaj od razu o zostanie specjalistą od umów. Każdą wątpliwość musi wyjaśnić nam bankowiec, a jak mamy dalsze kłopoty ze zrozumieniem zapisów, to pytamy niezależnego doradcę, sprawdzamy w sieci internetowej, czasami znajomych, którzy mają kredyt, ale jak dalej mamy kłopot ze zrozumieniem zapisów umowy, to być może ten kredyt nie jest dla nas. Brak wiedzy, nieznajomość prawa nie zwalania z odpowiedzialności.

Świadomy wybór kredytu z rozważeniem za i przeciw, to podstawa uniknięcia kłopotów. Warto wiec planować swoją przyszłość finansową, najlepiej zacząć już dziś, wziąć kartkę długopis i kalkulator, żeby odpowiedzieć samemu sobie na kilka trudnych pytań. A co, gdy mam już problemy? W taki wypadku planowanie finansowane jest już po prostu jedynym sposobem ratunku.

Bezwzględna windykacja, czy pomoc

Popadnięcie w pętlę długów jest coraz łatwiejsze. Świat kusi łatwą konsumpcją, życiem ponad stan. Polacy nie są żadnym wyjątkiem i będą się z tego powodu coraz bardziej zadłużać i… popadać w kłopoty. Co robić, gdy już zadzwoni, zapuka windykator? Większość osób próbuje przyjąć jakąś formę obronną. Kluczową kwestią z punktu widzenia firmy windykacyjnej jest ustalenie rzeczywistych przyczyn niepłacenia. Jeśli jest nią niezaradność życiowa, kłopoty finansowe, to jest szansa na znalezienie kompromisu.

Konieczna jest jednak w takim wypadku współpraca z doradcą windykacyjnym. W innych wypadkach, gdy klient próbuje po prostu oszukiwać nie ma co liczyć na wyrozumiałość. Do akcji wkracza sąd i komornik. Lepiej więc znajdować wspólny język. Ludźmi, którzy popadli w długi często targają dramatyczne uczucia.

Od wstydu po gniew. To całkiem uzasadnione, ale nie przekreśla człowieka, a nawet jest normalne. Konieczne jest jednak świadome podejście do problemu i dialog. Pełna świadomość konsekwencji postępowania i wskazanie dróg rozwiązania kłopotów, to krok we właściwym kierunku.


Kluczem efektywnej windykacji jest natomiast określenie motywów zachowań dłużników. Identyfikacja przyczyn długu staje się podstawą do obustronnego porozumienia. Cele jest ten sam – osiągnięcie konsensusu, co do naprawy zdolności obsługi zadłużenia. Konieczność wspólnego porozumienia jest przy tym najważniejsza dla dłużnika. Wbrew temu co mu się wydaje, ma on jeszcze wiele do stracenia. Dłużnicy często próbują walczyć, stawiają opór lub popadają w stan obojętności wobec działań windykatora.

Trwanie w uporze lub nawet zbyt uległy konformizm może doprowadzić do eskalacji działań windykacyjnych, a to generuje dodatkowe koszty długu w tempie ekspresowym. Efektywna egzekucja długów na drodze sądowej staje się w takim wypadku już swoistym gwoździem do trumny. Nieuchronność konsekwencji, która często jest wypierana przez dłużnika ze świadomości, sama nie zniknie, więc warto pozwolić sobie pomóc spłaci dług. W takiej sytuacji żaden kredyt nie będzie straszny.

Kredyt nie taki straszny jak go malują

Kredyty są dla ludzi, ale z małym zastrzeżeniem, że tak jak ze wszystkim należy do nich podchodzić z umiarem. Decyzje finansowe podejmowane pod wpływem emocji potrafią przyczynić się do olbrzymich szkód. Nie tylko, gdy mowa o inwestycjach na giełdzie, ale szczególnie właśnie, gdy bierzemy na siebie zarówno wielotysięczne zobowiązania lub czasami kilkusetzłotowe. Konieczność radzenia sobie z coraz większymi kredytami jest raczej przesadzona.

Niefrasobliwości natomiast nic nie tłumaczy. Patrząc na tempo wzrostu portfela kredytowego banków można stwierdzić, że jesteśmy skazani na kredyty. Porównując wartość kredytu na osobę w Polsce ciągle jest to wartość kilkukrotnie niższa niż na Zachodzie. Kłopot w tym, że jeszcze nie nauczyliśmy się żyć z kredytem.

Medialne dyskusje o tym, jaki kredyt jest najlepszy, czy np. walutowy czy złotowy pokazują, że problem jest już przynajmniej widoczny. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana i wymaga głębszego zastanowienia. Przezorność, dociekliwość i umiar będzie kluczem do odpowiedzialnego korzystania z kredytów. W życiu nic nie jest przecież za darmo. Bo w końcu dzięki kredytowi ma się nam żyć lepiej i łatwiej.

Bogusław Półtorak
Źródło: Bankier.pl