…ale nie do tych, które zarobiły w ostatnich dziesięciu miesiącach najwięcej. Hossa została więc w pełni wykorzystana tylko przez część klientów TFI.
Do takich wniosków skłania analiza struktury napływu nowych środków do funduszy inwestycyjnych. Nieprzerwanie od dziesięciu miesięcy Polacy więcej bowiem do nich wpłacają, niż wypłacają. Licząc narastająco od maja ubiegłego roku do lutego br., saldo wpłat i umorzeń było dodatnie i wyniosło blisko 6,9 mld zł. Nie można powiedzieć, żeby było to dużo, bo w przeszłości zdarzały się pojedyncze miesiące, w których saldo grubo przekraczało 5 mld zł. Nas ciekawi jednak nie tyle skala wpłat, co raczej ile i do jakich funduszy trafiają wpłacane pieniądze.
Największym zainteresowaniem inwestorów cieszyły się przede wszystkim fundusze z szeroko rozumianej grupy bezpiecznych, do których my, na potrzeby tego zestawienia, zaliczyliśmy fundusze pieniężne, obligacji i ochrony kapitału. W ostatnich dziesięciu miesiącach trafiło do nich 71,5 proc. środków pochodzących z nowych wpłat, czyli 4,9 mld zł. Co ciekawe, najwięcej z tej kwoty – 2,98 mld zł – wpłaciliśmy do funduszy pieniężnych, czyli tych o najniższym poziomie ryzyka inwestycyjnego. 1,16 mld zł powędrowało do funduszy polskich obligacji, a 416 mln zł do funduszy ochrony kapitału (inwestujących zarówno w Polsce jak i za granicą). Reszta, czyli ok. 350 mln zł, zasiliła konta funduszy papierów dłużnych denominowanych w walutach obcych.
Drugą grupą – pod względem zainteresowania inwestorów – były fundusze agresywne, inwestujące większość aktywów w akcje (zaliczyliśmy do niej wszystkie fundusze akcyjne, bez względu na to czy inwestują w Polsce czy poza jej granicami). Napłynęło do nich netto 1,96 mld zł, czyli 28,5 proc. z ogólnej kwoty 6,9 mld zł, jakie od maja 2009 roku pozyskała cała branża funduszy inwestycyjnych w Polsce. Najwięcej wpłynęło do funduszy akcji polskich – ponad 1,35 mld zł (licząc razem z funduszami specjalizującymi się w akcjach małych i średnich spółek). Sporo – blisko 270 mln zł – pozyskały też fundusze koncentrujące inwestycje na europejskich rynkach wschodzących.
W przypadku funduszy mieszanych (zrównoważonych i stabilnego wzrostu) saldo było ujemne. Sięgnęło jednak zaledwie 29 mln zł w skali dziesięciu miesięcy, stąd ich udział jest bez większego znaczenia.
Taka struktura wpłat jest oczywiście wynikiem ostrożności i braku zaufania, którym trudno się dziwić, mając na uwadze straty, jakie rok 2008 przyniósł klientom funduszy, zwłaszcza tych akcyjnych, które średnio wyniosły blisko 50 proc. Jednak od lutego 2009 roku ceny akcji już sporo urosły, a wraz z nimi zyski funduszy. Tylko w omawianym okresie, w którym fundusze notują dodatnie saldo wpłat i umorzeń, czyli od maja 2009 roku do końca lutego 2010 roku, indeks WIG zyskał 33,4 proc., a najlepsze fundusze operujące na warszawskiej giełdzie przyniosły blisko 50-60-proc. zyski. Licząc od dołka z lutego 2009 roku, zyski niektórych funduszy przekroczyły już nawet 100 proc. Jak widać jednak z napływów kapitału do funduszy, te wyniki nie rozpalają w jakiś szczególny sposób wyobraźni inwestorów. Klienci funduszy podchodzą do sprawy w bardzo wyważony sposób, stawiając przede wszystkim na bezpieczeństwo. Z jednej strony, trudno ich za to ganić, z drugiej jednak, trochę szkoda, że w większym nie wykorzystali szansy na pokaźne zyski.
Źródło: Open Finance