Politycy pokazują indeksom kierunek

W czwartek giełdy amerykańskie miały do wyboru: skorzystać z niezłych danych makro i całkiem pozytywnych raportów kwartalnych spółek, czy obawiać się europejskich zawirowań. W pierwszej części sesji wzięły górę obawy, bo najpierw Die Welt poinformował, że możliwe jest przełożenie szczytu UE, a potem Reuters postraszył, że podczas szczytu nie zostanie podjęta decyzja w sprawie zwiększenia siły rażenia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF).

Potem (ale już wtedy, kiedy w Europie sesje zakończyły się dużymi spadkami) znowu Reuters poinformował, że do środy 26.10 odbędzie się kolejny szczyt – tym razem tylko państw strefy euro. Potem Francja i Niemcy potwierdziły, że tak właśnie się stanie. Poza tym przedstawiciele tych państw mają się dodatkowo spotkać w sobotę, dzień przed szczytem, po to, żeby wypracować kompromis. Na szczycie UE w niedzielę 23.10 omówiony zostanie temat wyjścia z kryzysu. Przyjęcie kompletnego planu ma nastąpić do środy. Trochę to karkołomna konstrukcja: omówienie problemu na forum całej Unii i podpisanie w gronie 17 jej członków, ale ważne jest to, ze takie informacje rynek uspokoiły.

Spójrzmy na publikowane dane makro. Były dla byków korzystne. Ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wzrosła o 403 tys. (oczekiwano po korektach 400 tys.). Dane nie miały najmniejszego znaczenia. Wrześniowa sprzedaż domów na rynku wtórnym była też praktycznie zgodna z prognozami. Sprzedaż spadła w stosunku do sierpnia o 3 procent. Pozytywem była publikacja indeksu Fed z Filadelfii. Wzrósł z katastrofalnego poziomu – 17,5 pkt. do 8,7 pkt. (oczekiwano wzrostu do – 9 pkt.). Jak pamiętamy w poniedziałek okazało się, że indeks z Nowego Jorku pozostał na bardzo niskim poziomie, więc odczyt z Filadelfii daje nadzieję, że z gospodarką nie jest tak bardzo źle jak się obawiano. Publikacja wrześniowego indeksu wskaźników wyprzedających (LEI) nie zaskoczyła – wzrósł o 0,2 proc.

Rynek akcji też tańczył jak mu zagrały media i politycy. Indeks S&P 500 szybko spadał tracąc już nawet ponad jeden procent, ale potem informacje o podwójnych szczytach i zapewnienia Francji i Niemiec gwałtownie zmieniły sytuację. Indeksy szybko odrobiły straty, a po chwili wahania zabarwiły się na zielono. Zakończenie sesji wzrostem jest oczywiście dla byków plusem. Trudno oczekiwać, żeby dobre nastroje znikły w piątek. Wyczerpani politycy powinni dać rynkom spokój.

GPW rozpoczęła dzień od półtoraprocentowego spadku WIG20. Było to proste naśladownictwo tego, co działo się na innych giełdach europejskich. Podobnie jak tam po godzinie indeks zaczął się podnosić. To informacje (mało według mnie istotne) o prawie pewnej pomocy dla Grecji pomagały bykom. Krótko pomagały. Aukcja hiszpańskiego długi znowu schłodziła nastroje, informacje o przeznaczeniu EFSF i o pomocy dla Grecji je poprawiły.

Wydawało się, że w końcu rynek zrezygnuje z pogoni za plotkami i zanurzy się w marazmie, ale tak się nie stało, Wypowiedzi rzecznika rządu niemieckiego znowu nastroje pogorszyła. Najmocniej ważył na indeksie spadek ceny akcji KGHM. Potem rynek rzeczywiście wszedł w marazm i przez długi czas nie reagował na ciągle poprawiającą się sytuację na rynkach europejskich. Załamanie nastąpiło po publikacji rewelacji Die Welt o tym, że możliwe jest przełożenie szczytu UE.  WIG20 zanurkował i stracił ponad trzy procent. Gracze podejmowali decyzje (podobnie jak na rynku walutowym) na podstawie fałszywych (a z pewnością niepełnych) informacji, co powinno doprowadzić dzisiaj do odreagowania.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi