Od pewnego czasu przybywa w bankach różnego rodzaju „saverów”. Kolejnym będzie Dream Saver od ING Banku Śląskiego. I podobnie jak w poprzednich przypadkach będzie służył do wspierania systematycznego oszczędzania.
W obliczu niskich stóp procentowych banki miernie płacą za lokaty. W jednym z ostatnich artykułów opublikowanych na Bankier.pl zwracałem uwagę, że klientom się to nie podoba i od wielu miesięcy uciekają z lokat. Pieniądze trzymają na kontach, lub wpłacają do funduszy. Nic dziwnego, skoro według danych NBP średnie oprocentowanie depozytów do 3 miesięcy to zaledwie 2,9 proc. brutto. Jeszcze gorzej jest z rachunkami bieżącymi – tam wynosi ono 1,4 proc. Banki muszą więc kombinować, jak zatrzymać środki na dłużej. Marzą się im wypchane po brzegi depozyty długoterminowe, bo z takimi spokojnie i bezpiecznie można prowadzić akcje kredytową. Niestety ich oprocentowanie jest jeszcze niższe – depozyty powyżej 1 roku to zysk dla klienta rzędu 2,4 proc. A finansowanie kredytów mieszkaniowych z krótkoterminowych depozytów nie dość, że jest ryzykowne, to nie bardzo podoba się nadzorcy.
Oszczędności gospodarstw domowych. Źródło NBP, dane w mld zł.
Ostatni pomysł to lasowanie systematycznego oszczędzania. Banki proponują różnego rodzaju „savery”, które mają skłonić klientów do regularnego odkładania niewielkich kwot. Klient bądź deklaruje kwotę, którą chce uzbierać, deklaruje ile może co miesiąc odkładać, bądź oszczędza na końcówkach transakcji. Efekt jest ten sam – kumuluje oszczędności, które prowadzą go do określonego celu. Może to być suma godna porządnej lokaty, lub coś bardziej przyziemnego: samochód, iPad czy wycieczka.
Kilka dni temu prześwietlałem nowy produkt od Credit Agricole pod nazwą Moja Rezerwa Finansowa. Klient odkłada pieniądze przez 5 lat, a co pół roku bank dopłaca mu premię bonusową za wytrwałość. Po pięciu latach produkt zmienia się w lokatę o nazwie rezerwa finansowa. Idea ciekawa, choć procenty mogły by być wyższe.
W poniedziałek nowego „savera” wdrożył ING Bank Śląski. Dream Saver to program do oszczędzania na konkretny cel. Klient może sobie określić czy będzie to oszczędzanie na przyszłość dzieci, na dom, na motoryzację czy cokolwiek innego. Żeby się lepiej zmotywować może też dodać zdjęcie danego celu. Następnie określa sumę pieniędzy jaką docelowo chciałby zaoszczędzić lub wskazuje miesięczną kwotę, jaką jest w stanie odłożyć. System automatycznie tworzy plan oszczędzania, wyliczając poszczególne kwoty z uwzględnieniem aktualnego oprocentowania. Wynik przedstawiany jest na wykresie. Przykładowo symulacja dla kwoty 50 tys. zł, którą chcemy uzbierać przez 2 lata na samochód wygląda tak:
Ekran wyboru zdjęć do kategorii „Dzieci” (można dodać własne zdjęcie):
Oprocentowanie standardowe wynosi 2 proc. do 100 tys. zł i 2,2 powyżej tej kwoty. Za regularne oszczędzanie klient będzie miał wypłacane dodatkowe odsetki: 0,25 proc., czyli oprocentowanie wzrośnie do 2,25 i 2,45. Zostanie ono wypłacone pod warunkiem, że do końca roku, czyli przez najbliższe 4 miesiące, Dream Savera zasilą regularne wpłaty – zgodnie z deklaracją. Z ciekawszych funkcji warto wspomnieć o powiadomieniach SMS o etapach realizacji planu oszczędzania i możliwość informowania znajomych na Facebooku o oszczędzaniu na określony cel (może po to, by się dorzucili?).
Oprocentowanie jak na tego typu program nie wypada najgorzej. Ot, po prostu jest średnie. Oczywiście patrząc przez obecne uwarunkowania rynkowe, nie przez pryzmat ubiegłorocznych stawek. Dla porównania Credit Agricole w ramach Mojej rezerwy Finansowej proponuje na początek około 1,5 proc. mBank w ramach mSavera płaci 2,9 proc. do 3 tys. zł i 1,8 proc. powyżej tej kwoty. W Banku Millennium Konto Twój cel objęte jest stawką 2,1 proc. Teoretycznie najwięcej oferuje Getin (10 proc.) na Super Saverze czy Family Saverze, ale stosuje duże ograniczenia i wymaga od klienta aktywności na ROR. ING też ma program oszczędnościowy o nazwie Super Saver. To z kolei oszczędzanie na końcówkach transakcji. Wysoka stawka, bo aż 3,5 proc. obowiązuje dla kwot do 5 tys. zł, powyżej spada do 2 proc.Najwięcej płaci BGŻOptima w ramach Optima Saver (3,5 proc.) i Optima Duo (4 proc., ale konieczna inwestycja w fundusze).
Sama idea regularnego oszczędzania jest jak najbardziej godna pochwały. Nawet jeśli stawki oprocentowania nie szokują. W przypadku tego typu programów chodzi bowiem nie tylko o to, by zarobić krocie, ale żeby zmusić się do oszczędzania i odłożyć cokolwiek. Czy to na określony cel, czy jako rezerwę. Do pomnażania kapitału służą produkty inwestycyjne. Bankowe „savery” to w zasadzie nic innego, jak zautomatyzowana nauka oszczędzania od podstaw.
Napisz do autora: wboczon@prnews.pl