Ponad 2,5 mld zł odsetek wypłacą w tym roku spółki z Catalyst

Do inwestorów indywidualnych prawdopodobnie trafi z tego mniej niż co dziesiąta złotówka. I to przy założeniu, że większość emitentów będzie regulować zobowiązania wobec obligatariuszy.

Z 2,55 mld zł odsetek, które emitenci dłużnych papierów korporacyjnych notowanych na Catalyst muszą wypłacić obligatariuszom ponad 1,5 mld zł przypada na Bank Gospodarstwa Krajowego, a blisko 0,7 mld zł na spółki znajdujące się w obrocie wyłącznie na niedostępnym dla inwestorów indywidualnych rynku hurtowym BondSpot. Dla drobnych inwestorów pozostaje więc ok. 350 mln zł. Ale tylko w teorii, ponieważ instytucje finansowe nabywają również obligacje, które trafiają do obrotu na ogólnodostępnym rynku. Faktyczna wartość odsetek, która trafi do indywidualnych inwestorów prawdopodobnie nie przekroczy 200 mln zł.

W 2014 r. notowane na warszawskim rynku obligacji spółki muszą wykupić obligacje za 9,56 mld zł, z czego aż 7,89 mld zł przypada na dwie serie papierów BGK, którym bliżej do długu emitowanego przez skarb państwa, niż przez firmy. Z pozostałych 1,69 mld zł największe nagromadzenie wykupów przypadać będzie na trzeci kwartał, kiedy spłaty wymagają obligacje za 698 mln zł. Ponad jedna trzecia z nich (250 mln zł) to papiery notowane na rynku hurtowym, które – nie licząc pośredniego zakupu w formie jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych – nigdy nie trafiły do portfeli inwestorów indywidualnych.

Wartość obligacji korporacyjnych z Catalyst do wykupu w 2014 r.* (w mln zł)

*bez obligacji BGK. Źródło: Open Finance na podst. danych gpwcatalyst.pl.

Bazując na wydarzeniach z przeszłości i na wycenach, już teraz można założyć, że przynajmniej kilku emitentów nie poradzi sobie ze spłatą zapadających w 2014 r. papierów. Największe wątpliwości – sądząc po cenie – ogarniają właścicieli papierów Ganta o wartości 21,9 mln zł z terminem spłaty w sierpniu. Obligacje dewelopera znajdującego się od niespełna dwóch tygodni w upadłości układowej wyceniane są na 22,6 proc. wartości nominalnej. Warto jednak dodać, że obligacje z wcześniejszym terminem spłaty (27 marca), ze względu na lepsze zabezpieczenie, wyceniane są na 60,94 proc.

Większych nadziei na odzyskanie całości zainwestowanych środków nie robią sobie także obligatariusze spółek Digate i Orzeł, których dług wyceniany jest odpowiednio na 35 i 46 proc. nominału. Pierwsza ze spółek już co najmniej trzykrotnie nie wypłaciła odsetek w terminie, a w sierpniu ubiegłego roku zapowiedziała, że nie wykupi w terminie (4 kwietnia) obligacji o wartości 947 tys. zł, proponując w zamian ich konwersję na akcje. Z kolei Orzeł, aby wypłacić w listopadzie odsetki od obligacji musiał sprzedać nieruchomość. Spółka jest w trakcie rozmów z inwestorami w sprawie restrukturyzacji zadłużenia z tytuły obligacji o wartości 10 mln zł, których termin spłaty przypada na sierpień.

Kłopotów spodziewają się także właściciele obligacji Milmeksu, który powinien wykupić papiery dłużne w kwietniu (12,9 mln zł) oraz lipcu (4,7 mln zł). Inwestorzy wyceniają je odpowiednio na 68 i 63,6 proc. Bynajmniej nie są to obawy bezpodstawne, ponieważ spółka wciąż nie wykupiła obligacji na 7,53 mln zł, których termin spłaty minął w sierpniu ubiegłego roku. W okolicach 72-73 proc. wartości nominalnej wyceniane są obligacje spółek GPF Causa oraz Werth-Holz. I w tym przypadku cena uwzględnia więc nienajlepsze oczekiwania inwestorów.

Przyjmując arbitralnie, że na brak terminowego wykupu najbardziej narażone są te obligacje, które wyceniane są 90 proc. wartości nominalnej i mniej, można przypuszczać, że w 2014 r. kłopoty dotkną właścicieli papierów o wartości ok. 120 mln zł. Wartościowo, to 7 proc. obligacji (bez BGK), które powinny zostać spłacone w tym roku. Wynik choć nie odstrasza, to na pewno pokazuje, że kluczem do inwestycyjnego sukcesu na rynku długu jest dobór emitentów.

Michał Sadrak

Open Finance